Marek Piwowarczyk kupił BMW, ale wcześniej poprosił policję o sprawdzenie numerów auta. Wszystko było w porządku. Do czasu... Okazało się, że auto pochodzi z kradzieży.
tak naprawde to nie powinno nas interesowac jaki policjant sprawdzal i jak ,mógl odmowic a nie brać sie za coś czego nie umie robić ,przekazywać bledne informacje
Pan Marek wiedział że samochód jest kradziony. Wiedział jednak też że firma z Poznania zna się na robocie. Paser jest "przezorny" więc sprawdził auto dwa razy. Gdy dowiedział się o wpadce szybko sprawdził czy dotyczy to również jego auta. Wymyślił sobie też że może udać poszkodowanego w sprawie - w końcu tak bardzo chciał nabyć legalne auto. Tak o to dla wzmocnienia argumentów powstał ten artykuł.
No tak ale oni mają rację, że auto mogło najzwyczajniej w świecie nie widnieć w rejestrze, bo dyżurny na pewno go nie okłamał i policja nie jest tu nic winna moim zdaniem. Facet powinien pozwać i odzyskać pieniądze od sprzedającego, ale tu wracamy do tematu z wykopu też o BMW tylko tłuczonym, tak samo jak przed uszkodzeniami auta tak samo przed kradzieżą powinno się zabezpieczać (co facet zrobił), ale państwo powinno działać
Komentarze (56)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Hola hola, coś podobnego było na wykopie z jaguarem
A ten głąb niech pozwie sprzedawcę, a nie policję, bo policja tu nic nie zawiniła.