Dostałem bana. Myślałem, że to koniec świata, prawie 14 dni bez mirko. To musiało odbić się na moim zdrowiu. Na banie spałem do południa, komputer leżał wyłączony. Śpię kolejny dzień, godzina 14:50 - dzwoni telefon.
- Słucham?
- Dzień dobry, czy wstał pan już?
- Tak, ale o co chodzi? W sumie mnie pan obudził.
- To świetnie, niech pan się ubiera.
Zaspany, jakby z automatu posłuchałem kojącego głosu rozmówcy. Ubrałem się
- Słucham?
- Dzień dobry, czy wstał pan już?
- Tak, ale o co chodzi? W sumie mnie pan obudził.
- To świetnie, niech pan się ubiera.
Zaspany, jakby z automatu posłuchałem kojącego głosu rozmówcy. Ubrałem się
Po przeczytaniu:
http://www.wykop.pl/wpis/6119186/mirki-odwazylem-sie-napisac-prawde-mowiejakjest-i-/
przypomniała mi się moja akcja z oddawaniem moczu do laboratorium.
Po tym jak załapałem się do mojej obecnej pracy, musiałem jeszcze zrobić badania lekarskie. Ustalonego dnia wstałem rano, zjadłem śniadanko i do przychodni. Idę do lekarza z kartką z firmy. Ten mi daje kilka druczków i mówi że że muszę odwiedzić okulistę, laboratorium i prześwietlenie żeby mi to uzupełnili. Laboratorium było otwarte to myślę że akurat jeszcze obskoczę.