Nienawidze tego myslenia ("jestem prawliwy na wszystko musze zapracowac sam. Nie będę się nikogo o nic prosił, a jak juz bede miljonerę, to nikomu nic nie dam. Bo ja doszedłem do wszystkiego sam, bedąc najprawdziwszym prawliwcem i o nic sie nie prosiłem, wiec jak ktoś smie mnie o coś teraz prosić, to zwykły podludź.. Ten kto o coś prosi jest lewakiem i zero szacunku dla niego").

Chciałbym ale nie potrafie zrozumieć takiego