Miasteczko jeszcze nigdy nie było tak spokojne, jawi się niczym rejony Prypeci spowite radioaktywnym pierwiastkiem tajemniczości. Nawet autochtonne istoty zamieszkujące okolice akademików, żyjące w symbiozie z dzielnicą, która ich chroni i karmi, nie raczyły wyściubić głów ze swoich nor w poszukiwaniu łupów puszkowych lub butelczaych. Niebo jest wyjątkowo czyste, patrzenie na ten błękit, aż sprawia radość, a powietrze jakby lżejsze, z minimalną ilością smogu. Termometry wskazuję temperaturę -5, jednakże przy takim słońcu
@MasterSoundBlaster: Gospodyni przebudziła się po świętowaniu. W powietrzu unosi się zapach nektaru bogów i leżą puste dzbany. Z całych sił próbuje wstać, doprowadzić izbę do ładu jak na kobietę przystało i podjąć kolejne wyzwanie - wyjść do zewnętrznego świata, skomsumować nektar i kontynuować żywot swy na tym łez padole.
  • Odpowiedz
Czas na kolejny wpis. Pierwszy wykład na nowej uczelni i oczywiście się nie pojawiłem :] Szkoda, że nie z mojej winy, bo okazało się, że wykład jest przesunięty :O Więc już nie chciałem wbijać się na ostatnie pół godziny. A laborki wcale nie z grubej rury, tylko normalne wprowadzenie. I w sumie wolne od 12. Nie taki ten agieh straszny jak go malują i burdel wcale nie mniejszy niż na innych uczelniach