Czekam na swojego chirurga
Wepchnięty w mroźną studnię rozpaczy
Pomiędzy nadzieję i zwątpienie
Pomiędzy pożądanie i pogardę

Czekam na swojego chirurga
Czekam bez lęku bez cierni litości
Niemy i głuchy pień drzewa
Któremu wycięto korzenie

Czekam na swojego chirurga
Na jego nieubłagany lancet
Który kiedyś wejść musi w ciało
Ogień rozniecając w konających płucach
Światło zapalając w niewidomych oczach
Nadzieję sprowadzając w ciemniejącą studnię.

#poezja #raton
  • Odpowiedz