Wpis z mikrobloga

Jako, że był wpis reklamujący Neptuna, teraz trochę opisującego ;)

Neptun aktualnie jest 8. i ostatnią planetą naszego Układu Słonecznego. Ostatni z czwórki gazowych olbrzymów, najmniejszy z nich wszystkich, jego promień jest "tylko" ~4 razy większy od promienia Ziemi [~49,500 km -> ~471428,5 boisk piłkarskich] (dla porównania, Jowisz ma promień ~11,2 raza większy -> ~1361752 boisk piłkarskich).

Z samym odkryciem Neptuna wiąże się ciekawa historia. W XIX wieku pewien uczony, nazwiskiem Bouvard, opublikował bardzo ściśle wyliczone tablice astronomiczne, w których była obliczona orbita znanego już wcześniej ciała, Urana. Jednak obserwacje nie pokrywały się z wyliczonymi wartościami. Gdy tak się dzieje, naukowiec strzela sobie w łeb, a inni szukają błędu. Bouvard jednak nie był z gatunku ludzi, którzy się poddają i po zauważeniu niezgodności między tym co wyliczył, a tym co zaobserwował, wyciągnął wniosek o istnieniu kolejnej, 8. planety w naszym układzie.

Jak wiadomo, znaleźli się astronomowie, którzy zaciekawieni taką sytuacją zaczęli poszukiwać tej "zaginionej" planety. Nie lubię rzucać nazwiskami, bo i tak ich nikt nie spamięta (sam się posiłkuję internetami ;) ), ale nadmienię, że duży wkład w odkrycie planety miał pan Le Verrier, który obliczył miejsce występowania Neptuna z dokładnością do 1°, a teraz uznawany jest za jego odkrywcę.

Neptun jest rzymskim odpowiednikiem greckiego boga, Posejdona, więc nazwa planety koresponduje z nazwami pozostałych (za wyjątkiem Ziemi). Oczywiście Le Verrier chciał nazwać planetę bardzo odkrywczo, czyli... Le Verrier, ale nie spotkało się to z wielką aprobatą. Ciekawe dlaczego? ( ͡º ͜ʖ͡º)

Po odkryciu Neptuna i oszacowaniu jego własności fizycznych okazało się, że... orbita Neptuna także nie jest taka jaka powinna być! Olaboga, wszystkie nieba, gdzieś musi być kolejna planeta! Astronomowie miast i wsi rzucili się do obserwacji nieba i w 1930 roku z ust pana Clyde'a Tombaugh (ważne nazwisko, sam pamiętam!) padło stwierdzenie, że odnalazł tę mityczną Planetę X! Tombaugh odkrył oczywiście nic innego tylko Plutona. Tylko, że obliczenia dalej wskazywały na niewyjaśnione perturbacje, a Pluton był za mały żeby je tłumaczyć. Dopiero pod koniec lat 80. XX wieku sonda Voyager 2 dokonała dokładniejszych pomiarów, wykazując, że masa Neptuna została przeszacowana o ok. 0,5% (0,5%, a takie różnice!). Po "odchudzeniu" planety, orbita okazała się być całkiem sprawna i płynna, tym samym niszcząc mity o Planecie X (przynajmniej bliżej niż Pas Kuipera). Co ciekawe, przez ok. 20 lat jednego obiegu Pluton znajduje się bliżej Słońca niż Neptun. Planety jednak nigdy nie siebie nie wpadną, będąc w rezonansie orbitalnym 3:2 (na 3 obroty Neptuna wokół Słońca przypadają dwa obroty Plutona).

Właśnie... Neptun jak dotąd został odwiedzony przez ludzi tylko raz, przy pomocy sondy Voyager 2 (co ciekawe, Voyager 2 został wystrzelony WCZEŚNIEJ niż Voyager 1). Dopiero po przelocie obok Jowisza i Saturna NASA wydała zgodę na przedłużenie trwania misji i badanie Urana oraz Neptuna. Dzięki temu dowiedzieliśmy się wiele o magnetosferze planety, potwierdziliśmy istnienie pierścieni (każdy nasz gazowy olbrzym je posiada). Same pierścienie są niestabilne i istnieją szacunki, według których jeden z pierścieni może zniknąć w przeciągu najbliższych 100 lat. Na powierzchni jednego z satelitów, Trytona, odkryto aktywne gejzery i obecność szczątkowej atmosfery, a sama sonda odkryła jeszcze sześć innych księżyców.

Jednym z piękniejszych aspektów Neptuna są jego burze. W przeciwieństwie do spokojnego Urana, Voyager 2 zaobserwował dużą aktywność atmosfery, robiąc zdjęcia Wielkiej Ciemnej Plamie, wielkiej burzy, której krótszy bok miał wymiar ok. 6600 km (dla porównania, średnica Ziemi to ~6380 km na równiku). Wiatry wiejące na Neptunie osiągają największe prędkości w całym Układzie Słonecznym, dochodząc do 2100 km/h. To jest bardzo dużo, coś jak Concorde, który daje Ci w twarz. Wynikają one z wielkiej energii wewnętrznej planety, której dokładne pochodzenie nie jest jeszcze znane. Mimo wszystko, na powierzchni mamy do czynienia z najzimniejszą planetą układu, górne warstwy chmur osiągają temperatury 59K (~-214 °C, dla porównania, człowiek by tam nie przeżył, a na Ziemi żyje).

NAJPIĘKNIEJSZY jest jednak kolor planety. Ciemniejszy od Uranowego "jasnego niebieskiego", ciemny niebieski Neptuna jest po prostu ucztą dla oczu. Zawdzięcza to metanowi, który znajduję się w górnych warstwach jego atmosfery oraz kilku nieznanym (niezbadanym, będzie lepiej) pierwiastkom, które pociemniają jego obraz w stosunku do Urana.

Pomimo swojego piękna i cudowności, Neptun nie jest widoczny gołym okiem. Sam nie "świeci", a i odległość od Słońca wynosząca 4,5 mld km wydaje się być wystarczającą przeszkodą. Niedawno mogliśmy świętować pierwszy "neptuniański rok", jako, że okres obiegu tej planety wokół naszej gwiazdy wynosi w przybliżeniu 164,8 roku, a samą planetę odkryto w 1846 roku. Sami sobie policzcie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#kosmos #fizyka #astronomia #ciekawostki i mam nadzieję, że to już zasługuje na tag #mirkokosmos

PS. Oczywiście zdjęcie musi być, wykonane przez sondę Voyager 2, 20 sierpnia 1989 roku #fapcontent ()
Pobierz
źródło: comment_JcYO6wMbl3ZxWt8JK2SA9djYNbHq8I2c.jpg
  • 10
@Linux__Shines: To jest właśnie kwestia sporna. Planety karłowate nie są uważane za planety w ogólnym tego słowa znaczeniu. Jeśli byśmy szli takim krokiem, to mamy jeszcze planetę między Marsem a Jowiszem, zwaną Ceres, bądź 10. (a może już 11.!) planetę, Eris, która jest większa od naszego Plutona ( ͡º ͜ʖ͡º). Ja się trzymam wersji, że Pluton jest planetą karłowatą, a nie Planetą przez duże "P", więc
@DarkAlchemy:

Ciemniejszy od Uranowego "jasnego niebieskiego", ciemny niebieski Neptuna jest po prostu ucztą dla oczu. Zawdzięcza to metanowi, który znajduję się w górnych warstwach jego atmosfery oraz kilku nieznanym (niezbadanym, będzie lepiej) pierwiastkom, które pociemniają jego obraz w stosunku do Urana.


W sensie, nie wiemy które pierwiastki tam są? Bo te pierwiastki znać musimy na pewno, nie ma naturalnych pierwiastków jakich byśmy jescze nie odkryli.
@DarkAlchemy: To, że Neptun i Pluton na siebie nie wpadną, nie jest "zasługą" rezonansu tylko tego, że okrążają Słońce po orbitach o różnej deklinacji, czyli nachyleniu względem równika słonecznego.

Atmosfera Urana również jest bardzo aktywna, lecz mniejsza część tej aktywności jest możliwa do obserwacji w świetle widzialnym. To, że Voyager sfotografował jego niemal pozbawioną charakterystycznych szczegółów powierzchnię jest swego rodzaju przypadkiem, choć nie da się ukryć, że układy chmur są bardziej
~4 razy większy od promienia Ziemi [~49,500 km -> ~471428,5 boisk piłkarskich] (dla porównania, Jowisz ma promień ~11,2 raza większy -> ~1361752 boisk piłkarskich).


@DarkAlchemy: Promień Ziemii ma ok. 6400 km a promień Neptuna ok. 24600 km. Takie małe sprostowanie :)
@Eestel: jasne, że deklinacja jest istotna, w odległościach kosmicznych naprawdę trudno by było się zderzyć ;-) Mam pytanie, czy deklinacja jest tak duża, że na siebie nie wpływają grawitacyjne, czy przy oddziaływaniu grawitacji przeszkadza właśnie rezonans? Bo nigdzie tego nie znalazłem wyjaśnionego.

Z moich informacji wynika, że na Neptunie mamy niższe temperatury, ale racja, Uran promieniuje ok. 1,1 ciepła dostarczonego przez Słońce, a Neptun ponad 2. We wnętrzu Neptuna mamy o