Wpis z mikrobloga

Korzyści płynące z bycia... brzydulą

Takie jest życie, że w genach po tacie dostałam nie tylko ciężki charakter, ale też wyjątkowo nieatrakcyjną wadę zgryzu. Progenia nie jest może żadnym wyrokiem, aczkolwiek 'superinteligentne media' nazywają ją 'deformacją oblicza', jakiej nie chciałaby mieć 'żadna z nas' (zapraszam do lektury). Trudno byłoby mi dzielić się tu historiami, jakich doświadcza każdy progenik, bo to wstrętne, jakimi obelgami potrafią rzucać obcy ludzie na widok człowieka, który wyglądem odbiega od reszty społeczeństwa. Inność rodzi złość, śpiewał Artur Rojek. I miał w tym sporo racji.

Ale ja z tej inności zapragnęłam zrobić swój atut. W końcu powinniśmy wierzyć, że każda sytuacja ma plusy i minusy, prawda?

Rozwój i praca nad charakterem
Kiedy otoczenie przekonuje Cię, że nie reprezentujesz niczego w kwestii wyglądu, musisz zacząć działać na innym froncie. Bo przyciągnąć zainteresowanie drugiego człowieka można także osobowością, nie tylko aparycją. Prawdopodobnie to z tego powodu od dziecka miałam ogromny pęd do poszerzania wiedzy i zdobywania nowych hobby, a dzięki temu stale widziałam wokół siebie tłumek znajomych. Jest coś w tym, że ciągnie nas do ciekawych osobowości. A ja wiarę w swoją osobę mam ogromną.

Kiedy obca kobieta woła w autobusie na widok nastolatki, że 'takiemu czemuś powinno się było ukręcić łeb przy urodzeniu', nastolatka może albo płakać i planować szybki skok z dachu wieżowca, albo pracować nad mocą swojego charakteru. Każde gówno, którym zostałam obrzucona, tylko mnie wzmacniało. Choć załamywałam się wielokrotnie, zawsze udawało mi się podnieść i być silniejszą. Teraz niewiele jest mnie w stanie złamać, a dodatkowo już w wieku gimnazjalnym nabrałam przekonania, że inwestowanie w samorozwój pozwoli mi któregoś pięknego dnia pokazać wszystkim dookoła, że może i nie miałam szans w wyborach miss, ale i bez tego będę w stanie osiągnąć wiele. Udało się.

No i omija mnie typowy problem ładnych panienek, które muszą dumać, czy faceci nie lubią ich wyłącznie za to, jak się prezentują. Ja przynajmniej wiem, czemu konkretnie zawdzięczam sympatię otoczenia. Poza tym wielokrotnie już słyszałam, że piękne kobiety muszą podwójnie starać się, by udowodnić innym swoją wartość. Przewalone, prawda?

Charakterystyczność i zapamiętywalność
Miałam to szczęście, że w pakiecie z rzucającym się w oczy wyglądem, zyskałam także nietypowe imię. Taka mieszanka zagwarantowała to, że nie dało się mnie nie zapamiętać. Dzięki temu w czasie studiów byłam rzadziej odpytywana, ponieważ każdy zakładał, że już wiele razy mnie maglował. Zabawne za to były sytuacje, w których wykładowcy odpytywali na zasadzie: 'to teraz koleżanka pani Klaudyny/pani siedząca za panią Klaudyną' itd. Ot, punktem odniesienia stała się jedyna osoba, która błyskawicznie zapadała w pamięć.

W czasach pracy w kinie (pamiętacie wspomnienia pracownika kina?) ludzie zapamiętywali mnie tak bardzo, że na ulicach wypytywali, na jaki film warto się wybrać. Z kolei kiedy wygrałam wycieczkę do spa i z tego powodu pojawiłam się na płycie boiska miejscowego stadionu żużlowego, gratulacje od nieznajomych zbierałam jeszcze miesiącami. Z łatwością mnie zapamiętali. Czy to nie sympatyczne?

Sympatia kobiet
Pamiętam wyniki jakichś badań, które przekonywały, iż kobiety wolą być obsługiwane przez osoby mniej atrakcyjne od siebie. Podbudowuje to ich poczucie własnej wartości i podkręca pewność siebie. Dzięki temu grono koleżanek też ma się spore - w końcu na marniejszym tle łatwiej się wyróżnić, czyż nie?

No dobra, ten punkt wcale nie tyczył się korzyści.

Życie typowej brzyduli nie jest może usłane różami i często daje po dupie, ale jestem pewna, że gdyby nie całe to zło, jakiego doświadczyłam z powodu charakterystycznego wyglądu, z pewnością byłabym teraz inną osobą. Może szczęśliwszą? Najpewniej bardziej próżną i mniej chętną do inwestowania w siebie. Rachunek się wyrównuje.

A ja lubię siebie taką, jaką jestem. Nic na to nie poradzę. I mogę już spokojnie śmiać się z tych, którzy zaznają ulgi tylko wtedy, gdy zmieszają kogoś z błotem. Ja, na całe szczęście, poczucie własnej wartości mogę budować na innych, trwalszych, fundamentach. To korzyść nie do przecenienia, wierzcie mi.

#blog #brzydula #takaprawda #mowiejakjest #kreatywna