Wpis z mikrobloga

Takie #coolstory z wczoraj.
Wracaliśmy sobie z kolegą z piwka i jak to bywa zachciało się siku. Kolega poszedł w bramę w wiadomym celu.
Nie będę się usprawiedliwiał brakiem toalety publicznej i zamkniętymi lokalami, koleś bawił się w obszczymura i trzeba z tym handlować.
Pech chciał, że akurat przejeżdżała policja i zauważyli kolegę.
Grzecznie zaprosili do radiowozu, poprosili dowody osobiste i tu zaczęła się główna część historii.
Po podejściu do radiowozu w oczy rzuciło mi się, że jeden z policjantów bawi się jakimś gównosmartfonem. Jakiś HTC, nie wiem dokładnie jaki model, ale taki sprzęt to rozdawali w play 4 lata temu za złotówkę.
No nic, każdy ma co lubi myślę.
Gadka szmatka, panowie policjanci bardzo mili, dla kolegi skończyło się na pouczeniu.
Już mamy iść ale jeden z policjantów stwierdził, że jeszcze tylko sprawdzą czy nie jesteśmy poszukiwani.
Jego kolega zaczyna coś robić na wspomnianym smartfonie.
-A to służbowy sprzęt? Myślałem, że to prywatny telefon.
-Nie, informatyzacja. Teraz korzystamy z tego. Zresztą na prywatnym nie mam takich aplikacji.
-Aha spoko.
Mija 5 minut, telefon dalej łączy się z bazą, śmieszkujemy z policjantami.
-Panowie, a nie da się tradycyjnie? Przez szczekaczkę?
-Da się, tylko dyżurny #!$%@?, że mamy telefon i nim mamy sprawdzać.
Minuty lecą, rozmawiamy, telefon się łączy.
Restart telefonu, kolejna próba.
Telefon się uruchamia.
Trochę zimno od stania w miejscu.
Z policjantami już prawie na ty.
Minęło dobre 15 minut.
-O! ale jaja, połączył się.
Wklepywanie danych za pomocą rysika na beznadziejnym ekranie dotykowym, policjant musi klikać po dwa razy.
W końcu udało się sprawdzić nasze dane.


-Dobra, wasze dowody, dziękujemy i proszę nie szczać po kątach.
-Dziękujemy, dobranoc.

Przed informatyzacją sprawdzenie danych zajmowało 3 minuty, po informatyzacji 20 minut.
Grunt, że idziemy do przodu.

A wiecie co było najgorsze?

  • 29