Wpis z mikrobloga

Mam od dzisiaj przez tydzień szynszylkę na tzw. "tymczasie", domu tymczasowym. I wszystko byłoby ok, bo to się zdarza, jeśli się działa w jakiejś zwierzakowej organizacji, ale... #szynszyle to zwierzaki, które na dwór nie powinny wychodzić. Tę szynszylkę znalazła kobieta z psem podczas spaceru- zwierzak leżał na ścieżce spacerowej, nie w krzakach, było go widać, ale nikt się nie zatrzymał. Szynszylka miała wypadnięte jelito i zaatakowały ją larwy much.
Osoba, która ją znalazła, przewiozła ją do najlepszego gryzoniowego weta w Krakowie i tylko dzięki nim- tej pani oraz lekarzowi, zwierzak żyje. Zwierzątko zostało zoperowane, oczyszczone, dzisiaj wyszło do domu, za tydzień ma jechać do swojego DT/DS.

Darujcie sobie durne żarty o tym, że na futro itp., bo nie wiem, zwyczajnie nie wiem, jak można doprowadzić zwierzątko do takiego stanu, jak trzeba je traktować, żeby aż tak bało się człowieka? Mój #bazyli jest szynszylą z fermy, a pierwszego dnia garnął się do ludzi.

Kiedy podsuwam jej kawałek karmy lub źdźbło sianka- młoda panikuje i ucieka. Raczej jej nie ruszam, ale chciałam, żeby miała bliżej do jedzenia, a ona uciekła jakbym nie wiadomo co chciała jej zrobić. Biedny zwierz, musiałam się wyżalić.

#zwierzaczki ##!$%@? #gorzkiezale
kasiknocheinmal - Mam od dzisiaj przez tydzień szynszylkę na tzw. "tymczasie", domu t...

źródło: comment_MOdb1JuQxqy0Iz4woDzLWpuEVIIyDHsd.jpg

Pobierz
  • 6
@lord_gervasius: zaczęłyśmy się z Didi (takie imię dostała) poznawać, codziennie była brana na ręce w celu podania leków i z czasem przestało ją to przerażać (odważna bestia), po paru dniach zaczęła wspinać się na pręty klatki i od tego czasu stopniowo zaczęło się pojawiać urozmaicenie w klatce - najpierw jedna półeczka nisko, potem druga i hamak-łapak w razie upadku. Została wypuszczona na pierwszy, 10-minutowy wybieg, a kolejne były dłuższe i nawet
@kasiknocheinmal: Bardzo dobra wiadomosc na poczatek tygodnia :)

Bede sie musial do ciebie odezwac po jakies wskazowki, bo mamy z rozowym dwoch partyzantow od pol roku ktorzy nie cierpia byc brani na rece :( Jednemu musielismy zakrapiac oko (przez tydzien) od tego czasu jak nas widzi zbilazjacych sie do klatki chowa sie do hamaka :/ Jak byl u weterynarza to zeby go zwarzyc trzeba bylo go zamknac w pudelku ( ͡