Wpis z mikrobloga

To uczucie, gdy ktoś na mirko wyzywa siebie od #przegryw i #tfwnogf bo mu jakaś tępa karynka nie dała dupy albo nie przytuliła... I ten ktoś robi doktorat, ma hajs, robotę, w #!$%@? znajomych, ma z kim wyjść w każdy w weekend. To ma być jakiś #!$%@? przegryw?
Co mają powiedzieć ludzie choćby z fobią społeczną, 3 znajomych na krzyż, z którymi się widują 3 razy do roku albo i rzadziej, z własnymi domownikami nie ma o czym gadać bo albo nerwice albo zobojętnienie, dziewczyna rzuca 3 razy do roku bo nudy i stagnacja (facet bez kumpli to #!$%@? choćby był samcem alfa z charakteru), ale z przyzwyczajenia nie chcecie się rozejść... w pracy gówno, na miasto wstyd wyjść bo #fobia, żadnych perspektyw na przyszłość bo #depresja nie pozwala, nic nie cieszy - najgorsze uczucie w moim życiu, wolałbym już czuć jakiś smutek, jak dawniej :(

Nigdy nie byłem na domówce nawet, a technikum ledwo skończyłem bo wstydziłem się tam chodzić, bo niespełnione ambicje.

Nawet własnemu ex-przyszłemu-teściowi nie umiem powiedzieć do widzenia bo się wstydzę.

To właśnie ja, największy #przegryw wykopu.

Psychoterapeuta nie pomaga.

czas chyba #usunkonto
  • 18
@ANTYzboze: dla jednego przygryw będzie się kojarzył z tym, że nigdy nie miał dziewczyny, dla innego że nigdy nie sexił się, ktoś inny będzie uwazał że przegral życie bo nigdy nie był zakochany. Nie wiem jak u Ciebie, ale skoro ten sam rocznik jesteśmy, to są na pewno rzeczy które ty masz/zrobiłeś a inni nie.
łatwiej zaruchać (z wzajemnością) niż przywrócić 10 lat ze swojego życia


@ANTYzboze: dawno nie było tu tak mądrego zdania. W sumie zaruchanie to kwestia wprawy i umiejętności wyłapywania chętnych loszek. Jest gromada rzeczy, których nie da się już nadgonić: w wymiarze zawodowym, samorozwojowym, społecznym czy też związkowym, bo wbrew temu co myślą lokalne stulejki seks czy jakieś guwnoromantyczne pierdoły to zdecydowanie mniejszościowy element związków.

Niestety, #!$%@? to rzecz, która rozstrzyga się
@rafalu90: @ANTYzboze: Ciekawi mnie co rozumiecie przez "#!$%@?ć życie". Bo dla kogoś, kto nigdy z nikim nie był, poczucie ciepła, romantyczne gesty czy zwyczajne rżnięcie będą ziemią obiecaną. Kwestia tego co wy uważacie za ważne w życiu.

Ktoś kto zmarnował 10 lat jest też współodpowiedzialny za to. Rozumiem, że życie nie jest proste i kolorowe dla wszystkich. Każdy wychodzi z okresu nastolatka z bagażem doświadczeń, który nas ukształtował. Jednak osoby
Jeśli tego nie zrobiły, a wiedziały w jakiej dupie są, to do kogo mogą mieć pretensje?


@egoMojKolego: ja do nikogo nie mam pretensji. Po prostu mówię jak jest, im później ktoś zacznie ogarniać się w życiu, tym mniejsza szansa na wyjście ze #!$%@?, w wieku ok 22 lat zaczyna ona oscylować wokół błędu statystycznego.
@Olek_Grom_Jr: nie singlem tylko starym kawalerem. Różnica? Taka jak między Kubą Wojewódzkim a pewnym "znajomym" ziomkiem w podobnym wieku, który utrzymuje się ze śmierdzenia, zbierania puszek, matczynej emerytury i trzymania z dala od ludzi.

W sumie jednak to Cię zielonko rozumiem, też kiedyś się naczytałem jakichś motywacyjnych guwnoksiążek na których ludzie zbili fortunę i gadałem takie głupoty. Za kilka lat sam zrozumiesz, ile w tym prawdy, a ile #!$%@?.
@ANTYzboze: też to robię na #!$%@? w sumie, jak wszystko inne. Na pocieszenie (?) powiem tylko, że też nie jestem w ekstra sytuacji. 30 bliżej niż dalej a jestem w ciemnej dupie której nie mogę ruszyć bo nie mam na siebie pomysłu. Znajomi powyjeżdżali z mojej mieściny, siedzę w gównorobocie z #!$%@?ącymi ludźmi wliczając w to mojego ojczyma, zabijając czas na wypoku. Jedyne co mam to fajna dziewczyna z którą jestem