Wpis z mikrobloga

Mirusie, motohistoria z bólem dupy na dobranoc:

Jadę sobie zagorączkowana od lekarza swoją pełnoletnią fiestunią. Jestem na trzypasmowej na pasie lewym, ponieważ zamierzam skręcić w lewo na skrzyżowaniu ze światłami, również w trzypasmową. Dojeżdżam do świateł, zmienia się na żółte, paczę przed siebie, miejsca mało bo korek i szczyt - dobra, nie pcham się na żółtym bo i tak się nie zmieszczu i zablokuję pas, zwalniam.
W czasie mojego zwalniania koleś w smarciku za mną zaczął wściekle mrugać światłami, trąbnął sobie troszkę, atmosfera się z lekka zagęściła, no ale nic to - czerwone, czekamy.
Drzwi za mną trzasnęły, zdziwiona zerkam, a ze smarcika wygramolił się czerwony na twarzy byczek, podstarzały ale zakonserwowany nieźle i biegnie do mnie. Zatrzymał się przed moimi drzwiami, zaczął machać wszystkimi kończynami i wrzeszczy:

- Suko pierdo#$%na! G#wniaro wieśniaro idiotko co to było do jasnej dupy! to miasto jest, w mieście się hurr durr inaczej jeździ! Jak ty sobie wariatko wyobrażasz, co to kurrr....

Że zmęczona byłam ogólnie, to jedynie cyknęłam klameczką od autka żeby mi się przypadkiem głąb na kolana nie władował, podniosłam na niego twarz idealnie obojętną i patrzyłam nań jak na mało interesujący kawał mięcha.

Brak reakcji odebrał byczkowi troszkę animuszu, więc pokrzyczał jeszcze chwilkę ze słabnącym przekonaniem, wyraził wątpliwość dotyczącą mojej ogólnej moralności i wsiadł do swojego smarcika z takim impetem że zakołysało.

Zapaliło się zielone...

Mój brak moralności i sucza natura dały o sobie znać, bo jakimś dziwnym trafem i prawie zupełnie niechcący musiałam nie zauważyć tego zielonego światła przez pierwsze dwie sekundy. Byczek się zagotował i mało nie pękł. Potem łaskawie zauważyłam zielone, ruszyłam ostrożnie (żeby mi opona nie pękła), smarcika już miałam na tylnym zderzaku. Przykleił się i tak siedział, myślał że mnie popchnie czy co? No więc za szybko na to skrzyżowanie nie wjechałam... skręcałam sobie na prawy pas, smarcik przyklejony do mnie trąbi i mruga, byczek zmieniał kolory jakby sam był sygnalizacją świetlną. Reszta bardziej przytomnych kierowców zaczęła zjeżdżać na środkowy i lewy pas jak tylko zrobiło się miejsce, więc smarcik nie miał jak uciec, musiał za mną. Ale:
Byczek doszedł do wniosku że mnie wyroluje i skoro jadę wolno to on mnie wyprzedzi z prawej, bo jest mały i zdąży. Ryknął smartsilnikiem, przyspieszył zrywnie, zajechał mnie z prawej...

Nie zdążył.
Nie, żebym jakoś specjalnie przeszkadzała, po prostu mózg mu się rozpuścił, wściekłość wzrok przyćmiła i nie wycyrklował.

Wrypał smarcika na barierki, zarysował sobie drzwi... stanął, mrugnął, wysiadł, zburaczał i tak został.

Karma to #!$%@?.

#przegryw #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #kierowcy #sadstory #truestory #rakcontent #rakinstant #nieogarniam #motostory i jednak #kobietazakolkiem
  • 28
@tomaszk-poz: od razu piszę że nie ma nawet grama winy autorki ale na drodze najważniejsze jest przewidywanie więc lepiej jest nie doprowadzać do takich sytuacji, mogła po prostu od razu ruszyć i pojechać a nie dodatkowo denerwować faceta który już był niemiłosiernie zły. A co jeśli by się rozbił i zabił/byłby sparaliżowany ? to jest jego głupota ale czasami lepiej odpuścić niż mieć chwilowe poczucie sprawiedliwości
@fervida: dlatego piszę że nie ma tu twojej winy :)
@tomaszk-poz: to uważasz że zasługuje na śmierć bo ją zwyzywał ? należała mu się solidna lepa na ryj ale bez przesady..
może śpieszył się do chorej żony albo dziecka ? i dlatego był nerwowy ? tego się nie dowiesz
@tehSpirit: Czemu, fajnie było, dorobilibyśmy mu chore dzieci a potem moglibyśmy jęczeć z obrzydzeniem: "o bleeee, o jeeezuuu, takie ludzie się mnożą...."

( ͡° ͜ʖ ͡°)-
@fervida: i zostalibyśmy instruktorami i nigdy nie dopuścilibyśmy jego dzieci do prowadzenia samochodu i pozwolili im jedynie na licencje na smarta ( ͡° ͜ʖ ͡°) ich życie tak bardzo #!$%@?, tato tak bardzo smutny