Wpis z mikrobloga

Witajcie Mireczki, to mój pierwszy wpis, od czasu do czasu planuję wylewać tutaj swoje żale.

Zacznijmy od wypowiedzi, która mnie dzisiaj poruszyła:

https://www.youtube.com/watch?v=PBL_5vRJ1Cc&nohtml5=False

Zasadniczo nie lubię ataków na Kościół, zwłaszcza w taki sposób, bo uważam, że ma on swoje miejsce w debacie publicznej i jako chyba najmocniejsza organizacja lobbystyczna w demokratycznym państwie (jej wpływ na społeczeństwo można porównać procentowo z żelaznym elektoratem PiSu), w minimalnym stopniu wykorzystuje swój wpływ, ograniczając się przede wszystkim do kwestii moralnych (co z kolei mnie strasznie drażni z innych przyczyn, ale taka jego rola. Nie lubię ataków na Kościół, bo są one modne w kręgach liberalnych i lewicowych, a jednocześnie Kościół nie ma w zwyczaju się za bardzo bronić. To takie trochę kopanie słabszego, który nie jest słaby, ale sam się rozbraja.

Tym, co mnie najbardziej poruszyło nie jest sam atak na KK, bez względu na to jak paskudny, ale reakcja na niego. Mianowicie wspierana przez blogerkę petycja o wycofanie książki ze sprzedaży. Wchodzimy tutaj na niebezpieczny grunt pod tytułem wolność słowa i tutaj splata się bardzo wiele różnych problemów.

Najgorszym przejawem tego zjawiska było to co spotkało Orsona Scotta Carda ze strony środowisk feministycznych przy okazji filmowania "Gry Endera". Dla tych, których to ominęło, drobna i raczej kulturalna próbka jest tutaj:
https://sketchyfeminist.wordpress.com/2013/07/13/how-orson-scott-card-broke-my-heart/#more-574
tl;dr: feministki wezwały do bojkotowania filmu i generalnie, całej twórczości Carda nie ze względu na ich treść, ale ze względu na poglądy autora. Bez względu na to, że kobiety w filmie i książkowym pierwowzorze można postrzegać jako realizację ideału silnej, wyzwolonej kobiety. Bez względu na to, że Anderson, postać której płeć czy rasa nigdy nie została określona w treści książki, w filmie jest czarnoskórą kobietą. Człowieka spotyka kara, publiczny ostracyzm, za wyznawaną przez niego religię (Card jest mormonem) i wynikające z tego poglądy.

Tego typu zjawisk jest na pęczki, ale przytoczę jeszcze jedno, szczególnie kuriozalne. Tym razem dotyczy ono Milo Yiannopoulosa.
Kim jest Milo (pomiń do linku jeśli wiesz)? Jest gejem o nietypowych poglądach. Ma olbrzymią liczbę fanów. Publikuje głównie w konserwatywnych mediach, bo nigdzie indziej nie chcą go słuchać. Jest inteligentnym prowokatorem, charyzmatycznym mówcą o wizerunku dekadenta, wykorzystującym swoją uprzywilejowaną pozycję wynikającą z seksualności, aby wyśmiewać i wytykać błędy w rozumowaniu zachodniej lewicy. Nie przebiera w słowach. Jako przykład rekordowo bezczelnej zagrywki, w swoich tweetach najpierw ogłosił, że został mianowany "Social Justice Editor of BuzzFeed", po czym zaczął używać tagu "FeminismIsACancer", a także założył ankietę pt. "Czy wolałbyś, żeby twoje dziecko miało a) feminizm, b) raka", w której rak wygrał 55% większością głosów przy frekwencji 22 tyś. Poniżej macie dawkę jego dosyć oryginalnego stylu, wprowadzającą w temat.
http://www.breitbart.com/california/2016/03/18/ive-been-banned-from-san-francisco/
Milo jest postacią ekstremalnie kontrowersyjną, ale nie można mu odmówić logiki i siły argumentacji w debacie. Jest bardzo świeży ze względu na chęć wejścia w dyskusję z każdym i wykorzystuje w niej ostre argumenty. Jednocześnie niemalże każde spotkanie z nim rozpoczyna się od gwizdów, zakrzykiwania, wyzwisk, trąbienia... i to wszystko dzieje się na uniwersytetach.

To wszystko jest elementem debaty publicznej - to jest dozwolone i powinno być, dopóki nie odwołujemy się do przemocy albo kogoś nie uciszamy w dyskusji. Można też kłócić się, że właściciel lokalu miał prawo odmówić Milo i Breitbartowi ze względu na różnicę poglądów. Można powiedzieć, że jest to próba likwidacji przeciwnika poprzez zabranie mu mikrofonu.

To jest coś co spaja oba te wydarzenia i, muszę przyznać, jestem zadowolony, że udało mi się znaleźć przykłady tego zjawiska z przeciwnych stron barykady. Chodzi o próbę wykluczenia przeciwnika poprzez zabranie mu głosu.

Jest to coś co mnie absolutnie niepokoi. W Polsce sytuacja nie jest taka zła. O ile kiedyś w mediach nie była reprezentowana jedna strona sporu (nie chcę wchodzić w jakość tych mediów), ale to się zmieniło i prawica pokazała, wbrew temu co jej zarzucano przez lata, że potrafi utrzymać się na rynku. Teraz raczej przed lewicą stanie to zadanie udowodnienia, że jej dobrobyt nie jest uzależniony od dotacji rządowej. Mamy jednak kolejny przykład próby zakazania pewnego ruchu, tak jak wcześniej mieliśmy przykład delegitymizowania ludzi, którzy przychodzili pod Pałac Prezydencki okazać swoje uczucia wobec zmarłej głowy państwa, a bardziej współcześnie delegitymizacji Ruchu Narodowego, której przykładem jest cała medialna nagonka na Marsz Niepodległości. Nie chcę twierdzić, że w związku z nimi nie miały miejsce ekscesy, które skutkowały poważnymi zniszczeniami, ale nieuczciwym jest twierdzić, że oprócz tego na Marszach nie ma tysięcy ludzi, którzy po prostu przyszli uczcić święto i chcą w pokojowy sposób przejść przez miasto.

Problem polega na tym, że ci wszyscy ludzie mają prawo robić to co robili. Prawo do okazywania niezadowolenia z jakiegoś powodu podchodzi pod wolność słowa. Problem zaczyna się, kiedy wykorzystujemy swoją wolność, by pozbawić jej kogoś innego. To zjawisko jest coraz bardziej powszechne i, przyznam szczerze, przeraża mnie, bo uważam, że dopóty nie nauczymy się siebie akceptować, nie naprawimy debaty publicznej i nie zbudujemy normalnego państwa.

Co sądzicie, Mircy?

#publicystyka #neuropa #4konserwy
  • 11
@SleepyKoala:

Kościół w Polsce ma taką cechę, że jest ludowy. Nie uważam, że ludowość jest negatywną cechą, ale jest ludowy w takim sensie, że nie ma w nim życia intelektualnego, przez co daje się wciągać w durny populistyczny dyskurs i miałkie dyskusje. I tym samym kopie sobie grób. Nie robi nic na czym mógłby się dźwignąć.

W zasadzie odpowiedź na główną tezę Twojego artykułu możesz między innymi przeczytać w książce -
@urs6: Tak zresztą intelektualizm w polskim kościele to co najwyżej jakieś grupy skupione wokół dominikanów czy jezuitów oraz środowisko Tygodnika Powszechnego zresztą traktowane po macoszemu przez naszych hierarchów. Kiedyś byli wybitni duchowni "kościoła inteligenckiego" jak Tischner czy Życiński, ale niestety odeszli do Pana, teraz nawet uczeń Tischnera - Gowin przystał do trzymającego z kościołem ludowym PiSu. Odwrotnie jest w Niemczech, właściwie poza bawarskimi wioskami nie ma tam czegoś takiego jak katolicyzm
@galicjanin: Dokładnie tak, sam czytam dominikanów. O. Zięba napisał jeden z najlepszych artykułów jaki czytałem. Wycofanie się intelektualistów z jakichkolwiek obszarów skutkuje tragedią. W Polsce chodzi mi o Kościół i naszą prawicę.
Niestety. W PRL dużo więcej było intelektualistów w kręgach katolickich choćby obecnie największa ikona (dosłownie) polskiego kościoła ludowego - Jan Paweł II wtedy jeszcze Karol Wojtyła. Teraz nazwiska polskich intelektualistów katolickich znają tylko ich pasjonaci za to np. Rydzyka - twarz polskiego kościoła ludowego zna każdy w tym kraju.
@urs6:

Z tym się zgodzę. Jest jednak tak, że różne środowiska przejawiają te tendencje cenzorskie. Regularnie robiły to środowiska GW, Tomasz Lis, później to tej grupy dołączyli bracia Karnowscy. Zachód to trochę inna historia, ale proces zaszedł u nich tak daleko, że zaczyna się u nich pojawiać świadomość tego problemu i pojawia się ruch połączony obroną wolności słowa. Ciekawe jest to, że politycznie nie są oni zgodni, ale nie mają problemu
@SleepyKoala: Lis w swojej nienawiści i węszeniu spisków wszędzie widzi PiS, Kaczyński jawi się za każdym rogiem. Ostatnio nawet wyzywał jedno z intelektualnych pism liberalnych - Kulturę Liberalną od Kultury PiSowskiej XD
Karnowscy to ściek, i nawet nie będę im poświęcał więcej niż to zdanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W zasadzie w ostatnich latach środowiska intelektualne się mocno zaktywizowały, i tutaj widzę debatę.

Chociaż ostatnio był przypadek
u.....6 - @SleepyKoala: Lis w swojej nienawiści i węszeniu spisków wszędzie widzi PiS...

źródło: comment_hXlTiwjQmJNMqdqUVp5gMu8dmkZz7L2L.jpg

Pobierz
@urs6: Lis to inny świat, to prawda. Czasem nie jestem pewien, czy należy go czytać dla śmiechu czy nie xD. Fakt, dyskusja powoli zaczyna się pojawiać i mnie to cieszy. Niemniej, dalej funkcjonuje wiele takich właśnie przykładów cenzury, jak choćby moherowe berety, obrońcy krzyża, lemingi... co ciekawe, dla środowisk narodowych takich właśnie hasłem jest lewactwo.
@Merytoryczny2: Jeżeli chodzi o dyskusje okołopolitycznie to pewnie nie. Całego wykopu pewnie nikt nie czyta ( ͡° ͜ʖ ͡°) Przyznam się nieskromnie, że ten tag to moje dzieło, zanim zaczynałem publikować miał 0 obserwujących. W archiwum jest pewnie ponad 100 wybranych przeze mnie tekstów.