Wpis z mikrobloga

786 837 - 126 = 786 711

Trochę sobie powetowałem wczorajsze "straty".
Rano jak wyjrzałem za okno, byłem niemal pewien, że dziś ani kilometra nie zrobię. Jednak z każdą godziną drogi coraz bardziej przesychały i po obiedzie zdecydowałem się wyjechać. Niby 9 stopni, ale było tak pierońsko zimno przez ten wiatr, że po 10 minutach byłem z powrotem w domu, żeby odpowiednio dostosować garderobę do warunków.
Po głowie błądziła nieśmiała myśl o setce na zaporę, ale nie byłem pewien czy nie zastanie mnie gdzieś deszcz. Ostatecznie gdzieś koło Wilamowic podjąłem decyzję, że jadę.
Będąc już na miejscu (nieśmiertelne zdjęcia na zaporze... Jak się wam znudziły, to możecie nie oglądać ;)), posilony dwoma Prince Polo, postanowiłem atakować Przegibek celem zrobienia kofibrejka w niedawno upatrzonej karczmie w Straconce.
Na podjeździe wydawało mi się, że noga wybitnie nie podaje, ale było to mylne wrażenie, bo same PR-y na Stravie mi wpadły. Gdy tak piąłem się do góry, robiło się coraz zimniej, żeby na szczycie temperatura osiągnęła zawrotne 3,5 stopnia... Dobrze, że miałem zimowe rękawiczki i ochraniacze, bo na zjeździe chyba bym zamarzł.
W karczmie oczywiście espresso i sernik. W moim rankingu serników top 2, zaraz po Kocierzu ;)
Nad drogą powrotną chwilę się zastanawiałem, ale ostatecznie padło, że jeszcze raz Przegibek (od strony Bielska zawsze trochę łatwiej). A później to już z wiatrem w kierunku domu, jakieś zdjęcia w międzyczasie i ogólnie ucieczka przed ciemnymi chmurami, które ciągle za mną podążały. Na 15 km przed domem złapał mnie kilkuminutowy deszcz ze śniegiem, ale niespecjalnie dotkliwy.
To chyba tyle. Więcej grzechów nie pamiętam ;)

#100km (nr 20) #wykoptribanclub #szosa #kofirajd #przegibekzawszespoko

#rowerowyrownik
Pobierz
źródło: comment_MPrHlMiug3B5WskqtNgUZ5uDIAcMj1sj.jpg
  • 6