Wpis z mikrobloga

@bmbm:Dziś o bezpieczeństwie na norweskich drogach.

Najłatwiejsza dla mnie jest formuła z mojego ostatniego wpisu, czyli luźne wypunktowanie myśli bez usilnego łączenia ich ze sobą w spójną całość.

Należy zacząć od tego, że Norwegów ginie na drogach bardzo mało. 29 na milion mieszkańców to świetny wynik, dla przykładu w Polsce jest to 74 , a unijna średnia wynosi 51.

Siłą rzeczy wiele cech tutejszego transportu samochodowego będę porównywać do Polski.

Czynnikiem rzucającym się tutaj w oczy jako pierwszy jest wiek i klasa samochodów. Krótko rzecz ujmując, Norwegowie mają wielokrotnie więcej pieniędzy od nas, więc i samochody mają dużo lepsze. Trzeba być ignorantem, żeby się nie zgodzić (np. sugerując, że lepsze auta prowokują do niebezpieczniejszej jazdy), że to nie jest cecha na plus.
Tu muszę się przyznać, że chciałem profesjonalnie porównać średni wiek aut w Polsce i Norwegii, ale coś się popsuło #pdk- dla Polski jedne statystyki mówią o 15 latach, inne 11- rozstrzał jest spory, a nie wiem, którym zawierzyć, dla Norwegii natomiast znalazłem wiarygodne dane- 10,5 roku. I jestem zszokowany, bo różnica w porównaniu z Polską jest wówczas znikoma, ale trzeba by najzwyczajniej w świecie stanąć tu na 5 minut przy drodze, żeby się przekonać, jak ogromna jest różnica między Norwegią a Polską.
Nawet jeśli auto tu ma te 10-15 lat, to od nowości należy pewnie do tego samego właściciela, który nie kupił go w najtańszej wersji wyposażenia, i którego dodatkowo stać na regularne naprawy, ma nowe opony i części eksploatacyjne, nie kupił samochodu zespawanego z trzech trupów, a przegląd zrobił rzeczywiście będąc w stacji kontroli, a nie przez szwagra. Uczciwie trzeba dodać, że ten przegląd robi się tu co 2 lata a nie rok, ale za to jest on bardziej szczegółowy niż u nas.

Kwestia dróg, ich rodzaju i jakości to już dla mnie w ogóle zagadka. Autostrad tu jak na lekarstwo (właściwie temat wyczerpuje siateczka wokół Oslo plus fragmenciki prowadzące do największych miast)- wystarczy w Google Maps przybliżyć sobie południe Norwegii, żeby to dostrzec. Poza tym są stare i nijak mają się do tych najnowszych budowanych obecnie u nas.
Cała reszta dróg to w większości utrzymane w stosunkowo dobrym stanie drogi jednojezdniowe z jednym pasem ruchu w każdym kierunku. Pasy nie oddzielone barierkami czy pasem zieleni- a wypadków jak kot napłakał. Dlaczego? Od strony technicznej- nie wiem.
Zwraca uwagę brak drzew przy drodze; ich wpływ na bezpieczeństwo kierowców- wiadomo- jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie, ale fakt jest taki, że tu właściwie temat nie istnieje.

Stan dróg- nawierzchnia doskonała (wyjątki stanowią drogi bardzo rzadko używane, górskie, wiejskie), remontowane natychmiast, kiedy zajdzie potrzeba. Mam wrażenie, że powierzchnia jest bardziej chropowata, jakby grubsze było stosowane kruszywo. Wprawdzie szybciej zżera to opony, ale robi się znacznie bezpieczniej, gdy trzeba gwałtownie przyhamować.
Mnie to zawsze fascynuje- mają prawdopodobnie najgorszy możliwy klimat dla utrzymania nawierzchni w dobrym stanie, a radzą sobie z tym wyśmienicie!

Kultura jazdy- to jest chyba clou programu. Norwegowie za kierownicą myślą. Wydaje się, że łatwiej przychodzi im do głowy ta trywialna myśl, że w rękach trzymają życie swoje, pasażerów i innych uczestników ruchu. Jeżdżę tu sporo, staram się przestrzegać przepisów, chyba nikt mnie nigdy nie wyprzedził/ przyblokował,wymusił etc. w stylu z Polskich Dróg, a nawet jeśli się to kiedyś zdarzyło, to jest wielce prawdopodobne, że był to mój rodak, jest nas tu wiele.
Nie mają więc tych potencjalnych zabójców, ale nie mają też ich (moim zdaniem niewiele mniej niebezpiecznych) przeciwieństw- ślamazarnych, rozkojarzonych kierowców prowokujących tych bardziej nerwowych do niebezpiecznych ruchów. Zamek działa jak należy, ustępuje się pierwszeństwa, ze świateł rusza się płynnie. Nie zdarza się właściwie, żeby ktoś siedział na ogonie, bardzo przestrzegają zachowania bezpiecznej odległości.
Jednym słowem- używają wyobraźni.

Norweg się nie spieszy- pracuje mało, ogólnie ma w życiu mało stresu, nie jest zabiegany, stać go, by zadania, które przeciętny Polak musi wykonać samemu, zlecić innym osobom (sprzątaczki, opiekunki, ogrodnicy, gotowanie itd). Pośpiechem nie usprawiedliwiam oczywiście zachowania polskich cymbałów drogowych, ale można się domyślić, o co mi chodzi.

Limity prędkości- jedne z najniższych na świecie, na wspomnianej garstce autostrad rozpędzimy się w świetle przepisów do maksymalnie 90-100km/h, realnie jedziemy ok 110 (choć mandaty są nawet za przekroczeniu limitu o 1 km- o mandatach niżej). Poza terenem zabudowanym- 80, w terenie zabudowanym, podobnie do Polski, 50, ale to oznacza naprawdę 50, dodatkowo jest sporo 40 i 30 i, o ile zanim przyjechałem do Norwegii, byłem przeciwnikiem tak drastycznych rozwiązań, to teraz podpisuję się pod nimi obiema rękoma (może nie wynika jasno z konstrukcji zdania- piszę o tych 30).

Co może wpływać na bezpieczeństwo, a nie jest oczywiste dla kogoś, kto tu nigdy nie był, to natężenie ruchu. Norwegia jest wielka, a mieszka tu jedynie 5 milionów ludzi, więc i metrów drogi przypada na jedno auto po prostu więcej.

Rowerzyści- nie jest to może Dania czy Holandia, gdzie wszystko jest im podporządkowane, ale mają tu dużo rozwiązań pod siebie, na drodze szanują się wzajemnie razem z kierowcami, a zdecydowana większość ma na głowie kask. Nie jest on, wbrew informacjom, które znalazłem na kilku polskich stronach, obowiązkowy, ale ludzie zdają sobie sprawę, że wiele razy może uratować ich życie lub zdrowie. W Polsce tak świadomych rowerzystów jest zdecydowana mniejszość.
Nikt nie kara za promile na rowerze, pod warunkiem, że nie stwarzasz zagrożenia dla siebie i innych (ciekawy link
Policja w ogóle jest pro-obywatelska, jeśli nie będziesz się z jakichś przyczyn czuć bezpiecznie jadąc na rowerze po ulicy, spokojnie pojedziesz po chodniku (jeśli nie ma na nim tłumów pieszych) i nie wyskoczy krawężnik z mandacikiem.

Po rowerzystach czas na pieszych- tu sprawa jest tak prosta, jak to, że tutejsze piwo nie posmakuje chyba nikomu z Polski- pieszy jest święty. Podobnie jak z tymi trzydziestkami- wcześniej byłem sceptycznie nastawiony- teraz uważam, że to jest jedyne słuszne rozwiązanie (uff, to mikro, nie możecie minusować). Nikt nie jest jednak głupi i nie wtargnie znienacka pod koła pędzącego samochodu. Pędzącego powinno być w cudzysłowie:)

Alkohol za kółkiem- nie wypowiem się, nie mam wiedzy, a to już sprawy zbyt poważne, żeby sięgać do gołych paragrafów. Pewnie każdy przypadek jest traktowany indywidualnie. Sądy, prawnicy etc... Ogólnie- chyba nie ma zbyt wielu miłośników tej atrakcji. Dodam też, że nigdy nie widziałem kontroli alkomatem.

No i jeszcze na koniec pewnie miód na serce każdego komendanta straży miejskiej w Polsce- kwestia wysokości mandatów za przekroczenie prędkości.
Jak pisałem wyżej, nie ma żadnych marginesów, tolerancji- przekroczyłeś o ilekolwiek i dałeś się złapać- płacisz. Płacisz fortunę
Ogólnie: kilkukrotnie więcej niż w Polsce. Kwoty są może i nawet proporcjonalne do zarobków (mam na myśli- stanowią podobny procent zarobków Norwega co w Polsce- zarobków Polaka), ale przecież np. wakacje w Grecji kosztują nas tyle samo, więc jak przypilnuje się Norweg, to pojedzie na wakacje "za darmo", jak przypilnuje się Polak, to co najwyżej kupi tam sobie "darmowy" obiad w restauracji. Tak więc- mandaty odstraszają, nikt nie chciałby zapłacić równowartości iPhone'a za bycie w domu 2 minuty prędzej.
Kontroli jest jednak- wydaje mi się, mniej niż w Polsce, jeśli już są, to rzeczywiście tam, gdzie poprawiają bezpieczeństwo. Jest trochę pomiarów odcinkowych, głównie w tunelach. Robią dobrą robotę, na nie nie ma odważnych.

Spisałem kilka przypadków, które przydarzyły się Polakom (znalezione na internecie):
przekroczył o 39km/h- zabrane prawo jazdy
przekroczył o 38km/h na 80- 4 tys zł.
przekroczyło 40km/h na 80- 3,8 tys zł.
przekroczył o 12 km/h na 50- 1400 zł

Podsumowując- wiem, że nic nie wiem. Część tutejszych rozwiązań jest dla mnie logiczna dla poprawy bezpieczeństwa, część (jak np. te drogi jednojezdniowe)- już nie. Pozostaje jednak faktem, że jadąc tu na weekend w góry czy nad morze, mamy dużo większe prawdopodobieństwo wrócić szczęśliwie w poniedziałek do pracy.

Zafascynowany Norwegią, będę pod tagiem #nordvegen poświęcał kilka razy w tygodniu parę zdań ciekawostkom o tym pięknym kraju.

#norwegia #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #polskiedrogi #motoryzacja #budownictwo

Pobierz bmbm - @bmbm:Dziś o bezpieczeństwie na norweskich drogach.

Najłatwiejsza dla mnie ...
źródło: comment_KTYI224qbMSHxRpdkD980z378Sb1xKmS.jpg
  • 12
@bmbm: sadze, to wlasnie kwestia mentalności ludzi, brak tego polskiego ciagłego spieszenia sie nie wiadomo po co. Mam wrazenie, ze podobnie to działa w UK - jedyny moment gdzie spotkałem sie z agresja na drodze to dziwnym trafem jest stare audi/BMW z Polska gęba w dresie za kierownica ;) i nawet jesli nie oznacza to braku wypadkow, to znacznie redukuje śmiertelność - stłuczki sa wszak duzo mniej groźne.
Btw - a
@bmbm: Jest sporo spraw do ktorych moglbym sie odniesc.
Nie, norwedzy jezdza na podwojnym gazie, a zdarza sie to naprawde czesto. Sprawa ma sie inaczej, bo akcji typu "pan stanie i dmuchnie" jest tu jak na lekarstwo. Jezdza jak wariaci, zwlaszcza gdy jada za granice, np do Szwecji czy Dani.
Nagminnie gapia sie w swoje telefony prowadzac pojazd, potrafiac przy tym staranowac motocykliste (pisze z wlasnego doswiadczenia)

Faktem jest, ze drogi
PMV_Norway - @bmbm: Jest sporo spraw do ktorych moglbym sie odniesc.
Nie, norwedzy j...
@M4ks: Klaksony to tutaj zabawna sprawa. Używają ich w nieco innym celu niż my- kiedy poirytuje ich, że ktoś jedzie zbyt niebezpiecznie (chodzi mi o to, że w Polsce trąbimy, kiedy to na nas inny kierowca coś wymusił, tutaj natomiast- trąbią, kiedy inny kierowca nie przestrzega przepisów nie tyle w stosunku do nich samych, co generalnie dla wszystkich wokół). Miałem tu kolegę, który chyba za szybko zobaczył kasę i kupił sobie
@bmbm: Tutaj masz rozpiskę o kwotach mandatów, translate coś nie przyjmuje linków, ale wystarczy ręcznie wrzucić i tłumaczyć na angielski. http://førerkortbeslag.no/forerkortsaker/trafikkboter/
@bmbm: > chyba nikt mnie nigdy nie wyprzedził/ przyblokował,wymusił etc.<
To ja chyba w czepku urodzony jestem, często gęsto zdarza się że jakiś norek potrafi mi wyskoczyć znienacka z prawej strony.
@spunik: No z prawej strony, bo ma pierwszeństwo, to co ma robić:)
W Norwegii ostro się można zdziwić na początku, bo na wielu skrzyżowaniach obowiązuje zasada prawej ręki i mając nawyki z Polski, gdzie, kiedy jedziesz "większą" drogą, to w 99 na 100 przypadków to droga z pierwszeństwem w stosunku do "mniejszej". Tutaj jednak często wyjeżdżającym z tych "mniejszych" z prawej strony należy ustąpić
@bmbm: Może ze dwa razy muszę przepuścić auta i to w sumie koło domu, więc różnie z nimi bywa. A nawet czasami jak mają pierwszeństwo to sami nie wiedzą co zrobić. Są kierowcy i kierowcy jedni lepsi drudzy gorsi :), jak wszędzie.
@sputnik: A to dziwne. Jeśli miałbym to na siłę usprawiedliwić, to napisałbym tak:
Nie było mnie tu przez sporo ponad pół roku i kiedy przyjechałem teraz w czerwcu, to sam się zdziwiłem, bo wiele skrzyżowań, na których zasada prawej ręki w zeszłym roku jeszcze obowiązywała, zostało w międzyczasie przeorganizowanych- postawili znaki, namalowali trójkąty i zrobiło się "europejsko". A ci pewnie jeszcze z przyzwyczajenia walą jak barany...
mając nawyki z Polski, gdzie, kiedy jedziesz "większą" drogą, to w 99 na 100 przypadków to droga z pierwszeństwem w stosunku do "mniejszej". Tutaj jednak często wyjeżdżającym z tych "mniejszych" z prawej strony należy ustąpić


@bmbm: najlepsza metoda na uspokojenie ruchu w miastach - nie trzeba żadnych radarów ani śpiących policjantów. Aż żal że tak rzadko się wykorzystuje, a nawet jak już się zrobi to od dupy strony i po paru