Wpis z mikrobloga

#heheszki #medycyna #niebieskiepaski #rozowepaski #historiezzyciawziete

Mireczki, opowiem Wam historię.
Dawno temu, wczoraj po południu, pojechałam z moim #niebieskipasek do przychodni na pobranie krwi. Niebieski był niezbędny, żeby:
a. doprowadzić mnie na miejsce przeznaczenia, w razie jakbym chciała spierniczyć po drodze,
b. łapać me zemdlone ciało, bo panikarą jestem straszną.
Siedzimy w poczekalni pod zabiegowym, ja panikuję, niebieski pociesza. Otwierają się drzwi, wychodzi całkiem sympatyczny pan pielęgniarz, sytuacja się trochę poprawiła (z mojej strony) oraz nieco napięła (ze strony niebieskiego, bo co mu będzie jakiś obcy facet coś w żonę wbijał).
Weszłam do zabiegowego z obwieszczeniem „Ja będę mdlała”. Pan pielęgniarz rzucił na mnie okiem, wskazał mi leżankę i zabrał się do przygotowania, jednocześnie mnie zagadując.
- A może pani po angielsku mówi? Bo mamy tu jedną pacjentkę z Azji i się z nią dogadać nie możemy.
- Ja to tak średnio, ale mąż czeka na korytarzu, jemu bardzo dobrze idzie.
Krew została pobrana, w głowie zaszumiało, ale żyję. Wychodzę na korytarz i pytam pana pielęgniarza:
- To co, przysłać męża?
- A jakby pani mogła, to chętnie.
Niebieski siedzi trochę zdziwiony, ale powiedziałam mu, że ma iść i robić za tłumacza. Wszedł, nie było go z 5 minut, wyszedł z dziwną miną i stwierdzeniem „Opowiem ci w samochodzie…”

- Wchodzę do tego gabinetu, a tam siedzi jakiś azjatycki #rozowypasek i pielęgniarka.
Pielęgniarka - O, świetnie, jakby pan mógł wytłumaczyć tej pani, jak się pobiera próbki kału! Proszę jej powiedzieć, że musi je pobrać w trzy kolejne dni, na przykład piątek, sobotę i niedzielę.
Niebieski przetłumaczył i chce dać nogę.
Pielęgniarka – I jeszcze proszę jej powiedzieć, że każdą z próbek musi podpisać nazwiskiem i datą.
Niebieski przekazał.
Pielęgniarka – To teraz niech jej pan wytłumaczy, że tu jest taka próbówka i patyczek, i ten patyczek to trzeba wbić w próbkę, przekręcić, włożyć do próbówki z żelem i zakręcić.
Niebieski powiedział i już łapie za klamkę do drzwi, ale w tym momencie uaktywniła się Azjatka:
- A jak głęboko trzeba wbić?
Chyba następnym razem ktoś inny będzie mnie musiał zawieźć na badania…
  • 2
@kasiknocheinmal: Krew mnie nie przeraża, bardziej cała ta atmosfera, przygotowanie sprzętu i specyficzny zapach w zabiegowym. Kiedy byłam mała z zaskoczenia wylądowałam w szpitalu, odwiedziny rodziców mogły być tylko 2 godziny dziennie. Pamiętam, że któregoś dnia rano przyszła po mnie pielęgniarka, nie powiedziała mi, co będą mi robić, a chodziło właśnie o pobranie krwi. Jedyne z czym kojarzyła mi się igła, to szczepienie, a mama zawsze mi powtarzała, że przy szczepieniu