Wpis z mikrobloga

@jacom: Dobra, prostuję... Podpis pod zdjęciem, to żart. Auto nie moje tylko klienta, który przyjechał na naprawę powypadkową. Wykonując zawód lakiernika wiele widziałem ale tyle warstw jest rzadkością. Ciekawe, że nigdzie nie widać szpachli tylko od groma warstw lakieru. Najczęściej trafiają się auta z kilogramami kitu.
@wylacze_na_amen: Robiliśmy kiedyś auta dla Skody i nówki nie były niczym dziwnym. Zdarzały się uszkodzenia w transporcie albo wady lakieru przegapione przez kontrole jakości. Poprawiało się i szły na salon.