Wpis z mikrobloga

Śmiem twierdzić, że kłopoty w Polsce biorą się z jednej zasadniczej przyczyny – rządzi u nas umysłowość gościnna, a powinna rządzić umysłowość gospodarska.

Nie bierzemy odpowiedzialności za nasz kraj, stąd zamienia się on w "ten kraj", kraj, na który patrzymy z oddalenia, patrzymy jak ludzie, którzy są w nim tylko przejazdem, jak ludzie, którzy nie poczuwają się do obowiązku zadbania o swoje poletko. Ono nie jest uważane za swoje, za nasze. Bez zasadniczej zmiany w myśleniu to poczucie będzie się tylko nasilać, aż doprowadzi do zupełnego zaniku woli i umiejętności dbania o cokolwiek. Ten wywrócony do góry nogami sposób myślenia widać w wielu dziedzinach życia społecznego, ale chyba najwyraźniej w przyjętym przed 27 laty pomyśle na ustrój "gospodarczy", który jest ustawiony pod obce potrzeby (czy ktoś ma pomysł na odpowiedni przymiotnik od słowa gość?). W ogóle podstawy tego błędnego myślenia upatruję w wydarzeniach sprzed 27 lat (podstawy albo chociaż silnego umocnienia, bo ciężko uznać, że wcześniej było pod tym względem dobrze). 27 lat temu nie uwolniono nas od "komuny", lecz od poczucia wspólnej sprawy, nie uwolniono nas od ustroju, w który polskość została pod przymusem ubrana, lecz od polskości jako takiej. Wolność jest dzisiaj bardzo powszechnie rozumiana jako zwolnienie z poczucia obowiązku za sprawy społeczne, co wcale nie kończy się oczekiwanym "świętym spokojem". Tak rozumiana wolność jest zaprzeczeniem samej siebie, bo oznacza postępujące ograniczanie i końcowy zanik woli. Te ograniczanie i zanik woli muszą poskutkować niewolą. Ktoś inny, ktoś podejmujący zagadnienia spraw społecznych, zagadnienia życia zbiorowego, zaczyna narzucać swoje pomysły na urządzanie świata.

Rzecz jasna rozwiązaniem tych trudności jest odrodzenie w Polsce myśli narodowej, której tak bardzo brzydzą się ludzie o umysłowości gościnnej, np. ci z #neuropa.

Moim zdaniem pod tę odmianę umysłowości podpada również umysłowość chrześcijańska.

#polska #nacjonalizm #gospodarka #4konserwy #jezykpolski
  • 9
@microbid: konkretnie takiego sformułowania sobie nie przypominam, ale używał podziału na postawę życiową: twórczą oraz wegetacyjną. Możesz spróbować od Wacyka, pisał to samo, ale lżejszym językiem. Pisał m.in. o tym, jak Polacy przed rozbiorami przestali troszczyć się o państwo na rzecz własnych przyjemności i Kościoła, który z tego skrzętnie korzystał.
@microbid: "Umysłowość gościnna/gospodarska/chrześcijańska" - fajne terminy wymyśliłeś mirku. :P
Z sporą częścią tekstu się zgadzam, ale mam wrażenie, że mylisz przyczynę ze skutkiem takiego stanu rzeczy.

Gościnna mentalność jest skutkiem ograbienia z praw własności prywatnych podmiotów, na rzecz państwa.
Jednostka nie ma żadnej korzyści z dbania o coś, co nie jest jej i na co generalnie nie ma żadnego wpływu (tragedia wspólnego pastwiska).
Chyba nie ma drugiego tak złowrogo nastawionego do
@mihaubiauek: Odnoszę wrażenie, że masz błędne wrażenie. Nie ja mylę przyczynę ze skutkiem, lecz różnimy się w podstawowych założeniach. Ty przecież zupełnie odrzucasz istnienie wspólnoty lub zasadność jej istnienia.
Ty przecież zupełnie odrzucasz istnienie wspólnoty lub zasadność jej istnienia.

@microbid: Gdzie?
Istotą istnienia wspólnoty jest dobrowolność uczestniczenia w niej tj. obie strony zgadzają się ze sobą, że chcą wejść ze sobą w współpracę. Jeżeli jedna strona narzuca członkostwo tej drugiej, to mówimy nie o wspólnocie, a o terrorze.
@microbid: Nadal nie rozumiesz co kryje się pod pojęciem wspólnoty i błędnie przypisujesz to roli państwa. Kościół jest wspólnotą, a państwo w obecnej formie - nie. Dlaczego? Bo to drugie stosuje przymus uczestnictwa.
Nadal nie rozumiesz co kryje się pod pojęciem wspólnoty i błędnie przypisujesz to roli państwa.


@mihaubiauek: Gdzie niby to stwierdzam teraz i gdzie stwierdziłem wcześniej? Całość wpisu jest czymś zgoła odwrotnym. Mówi o konieczności zmian w postawach jednostek, a nie o konieczności zewnętrznego przymusu. Dla ciebie wspólne = zło, więc samo mówienie o wspólnocie budzi skojarzenia z "tragedią" i "terrorem" i zupełnie odrzucasz narzędzie sprawowania pieczy nad wspólnym, tj. państwo. Różnimy