Wpis z mikrobloga

Mirki, taka historia sprzed godziny.
Wracam sobie z pracy z zakupami, wchodzę do klatki a tu Pan ratownik medyczny prosi mnie o pomoc- pomijam fakt że było ich dwóch i daliby radę, ale to co zasłyszałem zza drzwi i zobaczyłem na własne oczy to horror.

Ale od początku.

Pan Marek który mieszka piętro niżej - widywałem kilka razy ale ostatnio nie ~3 miesiące.
Okazało się, że dziś przyjechała po niego karetka, bo Pani z opieki społecznej postanowiła sprawdzić jak syn się "zajmuje" ojcem i przy okazji oddać klucze bo 4 miesiące temu, po jakimś zabiegu w szpitalu zakazał wstępu OS do mieszkania opiekunce, bo teraz on będzie mieszkał z ojcem. Dobrze że miała te klucze i weszła.

Synalek - chłop po 50 - miał w dupie swojego ojca, Panowie przy mnie zdejmowali biedakowi bandaże sprzed 3 miesięcy, biedaczyna miał koło łóżka przysunięty stolik z sucharami i wodą, nikt go nie mył, a ten gbur przyjeżdżał raz w tygodniu chya tylko po to żeby mu coś podsunąć do jedzenia i zabrać pocztę...

Zostałem zapytany czy złożę zeznania w tej sprawie gdyby zaszła taka potrzeba. Zgodziłem się, podałem im numer telefonu, imię, nazwisko i adres. Czekam na rozwiązanie sprawy.

#wroclaw #polska #opiekaspoleczna #patologia
  • 6
@dqdq1: No tutaj też nie jest tak prosto. Stary człowiek, jak tu mieszkam 8 miesięcy widziałem go z dzisiejszym razem może ze 3-4 razy. Nie wiem kto mieszka na przeciwko, czy za ścianą. Często ich słyszę, ale nigdy nie widziałem, stąd mogłem się "nie zainteresować"