Wpis z mikrobloga

CHRZEŚNIAK 2017
Odesłałem chrześniaka do domu po feriach.
Do USA leciał w towarzystwie jednego z moich pracowników, z powrotem miał wracać podobnie, ale nastąpiła zmiana planów i musiałem go odesłać samego. Wsadziłem chłopaka w samolot i doleciał sobie do Polski z dwiema przesiadkami mając na szyi zawieszony specjalny "list przewozowy".
Obsługa lotniska i stewardessy obchodzą się z takim dzieckiem jak z królem-niemotą. Usługują, podają, pomagają, a po lotnisku prowadzą jakby był ślepy i głupi - byle się nie zgubił i nie płakał.
Chrześniak był zachwycony i nawet mi doniósł, że próbował w samolocie zamawiać koniak, a stewardessa z rozpędu prawie dziecku nalała (no bo skoro król prosi i robi minę niemoty...).
Poinformował mnie o tym w trakcie lotu! Zadzwonił za moje pieniądze z telefonu zamontowanego w siedzeniu. NIKT z tych telefonów nie dzwoni, bo to kosztuje niewiadomoile, no ale król miał ze sobą moją kartę bankową (na wypadek "jakiegoś nieszczęścia"), więc ją wsadził do słuchawki i dzwoni znad Atlantyku:
- Stryjaszku, podam Ci panią stewardessę do słuchawki, dobrze? Bo nie chce mnie obsłużyć...
Gdy dowiedziałem się od stewardessy, że nie chodzi o katastrofę, lecz o koniak, oraz gdy sobie uświadomiłem, że moja karta bankowa właśnie robi się przezroczysta i za chwilę zniknie, poprosiłem Panią stewardessę, żeby w moim imieniu złoiła szczeniaka i na resztę lotu posadziła go na kiblu. Podziękowała mi bardzo wylewnie i nawet próbowała podawać swój numer telefonu (naziemnego). Na jej pytania o "złoić szczeniaka" odpowiedziałem "proszę zrealizować wszystkie swoje marzenia".
Po 24 godzinach z przesiadkami chrześniak doleciał do Polski i zaraz potem zadzwoniła do mnie szwagierka...
(ciąg dalszy może jutro..)

#cejrowski #heheszki #samoloty #ciekawostki
  • 9