Wpis z mikrobloga

Z takich oburzających rzeczy, to oburzają mnie starsze panie, które przychodzą do biedronki po suchą krakowską i dwa banany i biorą cholerny wózek. Moje oburzenie zaczyna się gdy takie dwie kobiety spotkają się między kurczakami, a żelkami i rozmawiają o wnukach i o Jadzi spod piątki. Stoją, gadają, a ich jeszcze puste wózki zajmują całe przejście. Próbuję przejść niezauważona, ale się kurna nie da. No nie da się. Głośno więc artykułuję, że przepraszam, chce przejść i wtedy zaczyna się festiwal nienawistnych spojrzeń. Nie dość, że przerwałam tę arcyważną rozmowę to jeszcze zmuszam je do ruszenia tymi nieporęcznymi, ciężkimi wózkami!
I można by pomyśleć, że to już koniec mojego oburzenia, ale nie!
Kiedy ja spokojnie robię zakupy, one dostają przyśpieszenia, łapią za kiełbasę i banany i już są przy kasie. Obie. Więc stoi taka Halinka, na taśmie dwie rzeczy i długo, długo nic, bo całą przestrzeń zajmuje jej wózek. Za nią Tereska, ze swoimi parówkami i pomarańczą, kilometr od zakupów Halinki i kilometr od samej Halinki (bo przecież wózek) i krzyczą do siebie, że upał taki, a masło drogie. Za Tereską stoi jej wózek, a Tereska to opiera się o niego, a to go szturchnie przypadkiem i kompletnie nie ma nad nim kontroli, więc ten obija się to o regał z batonami, to o moje biodra.
I stoję jak ostatnia melepeta, mam ochotę rozjechać Tereskę jej wózkiem, trzymam w rękach zakupy, i nie mogę ich położyć na taśmę, zbliżyć się do tej taśmy nawet nie mogę, chociaż cała bym się na niej zmieściła, to nie! Bo wózki. I za mną robi się długa kolejka równie oburzonych, gdzieś płacze dziecko, komuś wypadają z rąk cytryny, sceny dantejskie. A Halinka szuka od pięciu minut dwóch groszy.

#boldupy #oswiadczeniezdupy i w ogóle do dupy takie zakupy ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • 2