Wpis z mikrobloga

Oglądam dalej trzeci sezon oryginalnego Star Treka.

3.5: Is There in Truth No Beauty? Pierwszy normalny odcinek trzeciego sezonu; ot, wreszcie typowy TOS. Strzałka seksizmometru wychylona co prawda daleko w prawo, ale przynajmniej postać kobiecą narysowano wyraźną kreską. Doktor Miranda Jones z olimpijską cierpliwością i posągową godnością znosi seksistowskie traktowanie swojej dystyngowanej osoby. Przemówiła do mnie też koncepcja Obcego, którego-nie-da-się-zobaczyć-bo-zwariujesz (por. Inne pieśni Dukaja). A tytułowe "piękno" można rozumieć na kilka sposobów. Tak, na dobrą sprawę to złożony, przemyślany epizod.

3.6: Spectre of the Gun. Fajowy western z horrorowym posmakiem, bo i setting umyślnie dziwny, i kamienne twarze Earpów nad wyraz złowrogie. Tutaj z kolei przypomniał mi się Westworld. Po legendarnym City on the Edge of Tomorrow jest to najprawdopodobniej drugi najlepszy "historyczny" epizod TOS-a.

3.7: Day of the Dove. Odcinek niezły (wszak wszystkie epizody z Klingonami są przynajmniej niezłe), chociaż ta walka na miecze na pokładzie statku kosmicznego, pomimo uzasadnienia fabularnego, wygląda jak kwiatek na kożuchu. Kang i Mara tworzą ciekawą nieludzką parę, lecz najfajniejszy jest lemowski obcy, który wpływa na ludzi, ale z którym nijak nie idzie się porozumieć. Rzecz jasna, szaleństwo, które spadło na Spocka, McCoya, Scotty'ego i Chekova-gwałciciela także należy do mocnych punktów scenariusza.

3.8: For the World Is Hollow and I Have Touched the Sky. Tytuł wymiata. Scenariusz mniej. Sporo dobrych pomysłów: Pokoleniowy statek w asteroidzie, superkomputer sterujący społecznością, śmiertelnie chory McCoy, love story McCoya... Nareszcie doktor znalazł się w ogniskowej fabuły, lecz zbyt wiele atrakcji zgromadziło się wokół jego osoby. Cóż, pod koniec lat 60. producenci seriali jeszcze nie wiedzieli, że z groźnych chorób pierwszoplanowych bohaterów najlepiej robić season arcs.

3.9: The Tholian Web. Sporo tu elementów hard SF, które oczywiście nie przeszłyby sprawdzianu logicznej spójności, ale przynajmniej oddalają odcinek od podgatunku kosmicznego fantasy. Jest to jednak epizod odtwórczy. Szaleństwo na pokładzie "Enterprise" mieliśmy raptem dwa odcinki temu, jeden z głównych bohaterów "umierał" dopiero co. Konflikt Spocka z McCoyem, pomimo sporego potencjału psychologicznego, nie udał się scenarzystom. Doktor wsiadł na oficera naukowego zupełnie bez powodu; na miejscu Spocka ścisnąłbym mu "przyjacielsko" ramię.

#startrek
  • 3
@RoccoBaggins: Nie, nie w temacie ST jestem zupełnie zielony. Zabrałem się za te seriale chronologicznie i po kolei, ale ponieważ nie mam aż tyle czasu na seriale, idzie mi to powoli. Po TOS-ie chcę dokończyć TAS-a, potem filmy fabularne z Kirkiem i załogą, potem „Continues”, o którym wiem, ale dzięki za przypomnienie. „Enterprise” obejrzę pewnie w okolicach 2040 r. :)
@eagleworm: Jak nie masz czasu to odpuść sobie TASa i zabieraj się za filmy, wiele nie stracisz(to nie tylko moja opinia). Jak dojdziesz do TNG to nie zraź się dwoma pierwszymi sezonami, dopiero w trzecim zaczęło im coś wychodzić. To samo z DS9, na początku niektórych nudzi(mnie nie), ale wojna z Dominium wszystko zmienia, to mój ulubiony serial ST.