Wpis z mikrobloga

Dobroć serca.
Dzisiaj byłem świadkiem kilku sytuacji, które dały mi nieco do myślenia. Najpierw rano na przystanku słyszałem rozmowę młodej matki przez telefon na temat ich 3 letniej córki. Nie musiałem jakoś podsłuchiwać bo gadała na cały przystanek, że była ją odprowadzić do przedszkola i miała pogadankę z jej opiekunkami i dyrektorką przedszkola, ponieważ one nie reagowały gdy jej córce działa się krzywda - jakiś chłopak uderzył ją autkiem w nos. Córka nie chciała iść tego dnia do przedszkola, bała się powiedzieć opiekunkom kto to zrobił. Matka mówiła, że ona rozumie, że dzieci się popychają, biją, biją o zabawki itd. ale jej córka jest taka, że nie odda. Jedna z opiekunek jej mówiła, że jest jej szkoda jej córki, bo ona zawsze chce jej coś pomóc posprzątać, jest miła i, że cierpi bo ma dobre serce.

Druga wydarzyła się gdy znowu czekałem na przystanku, ale popołudniu. Siedział jakiś dziadek i babcia i ich wnuk - na oko 4-5 lat, jedzący drożdżówkę czy jakąś bułkę. Po chwili pod jego nogami pojawił się gołąb, chłopak rzucił mu parę okruszków (tutaj chciałem zareagować, że hurr durr ptaków nie karmi sie chlebem bo zapycha im przewód pokarmowy, że tylko ziarna xD ale nie chciałem świrować), za chwilę przyleciało kilka innych gołębi, jakieś wróble, chłopak ciągle im rzucał te okruszki i mówił "prosze panie gołąbku, smacznego, częstujcie się, ja wiem co wam smakuje, proszę". Potem jak już przyjechał autobus to wsiadając do niego machał do tych ptaków uśmiechnięty i siedział i machał przez szybę. Miałem takie uczucie jakby smutku i współczucia, że jest własnie dobry, miły, żyje jakby w innym świecie, ale za niedlugo pewnie spotka go brutalna niesprawiedliwość świata, ktoś da mu w ryj bez powodu, weźmie coś, zwyzywa, on wtedy może zatracić swoją dobroć, nie będzie rozumiał dlaczego to spotkało właśnie jego.
Chwilę po tym jak autobus odjechał po drugiej stronie ulicy szedł jakiś wariat krzyczacy "KUUUURWAAAAAAA" i szedł agresywnym krokiem przez jezdnię w stronę przystanku, na którym stałem (oczywiście sam bo wszyscy wsiedli). Czekałem tylko aż się do mnie doczepi xD poszedł jednak dalej kopiąc kosz i krzycząc coś. Tak sobie pomyślałem wtedy co by poczuł ten chłopak karmiący ptaki gdyby był świadkiem przejścia tego wariata? Rozgoniłby gołebie, kopnął w kosz i krzyczał, brutalne zestawienie światów, taki jest los ludzi nieuświadomionych.

Czy sądzicie, że należy dużo pić i dzieci bić oraz nie dawać im zabawek aby zaszczepić w nich brutalność świata i walkę o przetrwanie? czy wtedy będa miały lepszy start w życiu, czy może jednak warto wpajać im pozytywne wartosci i czekać aż zderzą się z rzeczywistością i obserwować jak na nią zareagują? pytanie zostawiam bez odpowiedzi

  • 1