Wpis z mikrobloga

No elo kosmiczne świry.

Dobrze że @toute-verte przypomniała mi o tej recenzji, bo kurzy się na dysku. Pozdrawiam

Parę osób prosiło mnie o zrecenzjonowanie książki tego murzyna od kosmosu, czyli „Astrofizyka dla zabieganych” Neila deGrasse’a Tysona.
Każdy kto oglądał „Cosmos”, czytał artykuły lub słuchał wykładów, wywiadów Neila, wie że kolo ma łatwość mówienia i sprzedawania wiedzy. I tak samo jest w książce. Czyta się ją szybko, łatwo, przyjemnie. Rzeczywiście jest to pozycja dla zabieganych, którzy czas na książkę znajdują w autobusie, pociągu, kiblu czy chwile przed spaniem. Jest napisana bardzo prostym językiem, zrozumiała dla (prawie) wszystkich. Dodatkowo jest rozmiar aż zachęca do zabrania do plecaka czy torby i otwarcia gdy ma się wolną chwile.
Mimo rozmiarów przelatujemy przez całą masę tematów. Od wielkiego wybuchu do powstania życia na ziemi. Autor stara się poruszyć każdy ważny temat, płynnie przechodząc między nimi. Czytając książkę czułem się jak w muzeum z przewodnikiem. Spacerując i oglądając kolejne wystawy oczami wyobraźni, dostajemy narrację i opis rzeczy które widzimy. Całość sprawia, że chętnie i łatwo chłoniemy kolejne informacje, nie chcemy końca wycieczki.
Jako osoba interesująca się (ogólnie) kosmosem, podczas czytania czułem się jakbym na tej wycieczce był już kilka razy. Doskonale wiedziałem o czym jest mowa, znałem pojęcia, zależności między tematami. Prawdę mówiąc dowiedziałem się kilka szczegółów, anegdot (ta z Einsteinem i 100 autorów przeciwko niemu rewelacja). I to tyle. Przyjemnie czytało się tą książkę, ale była to powtórka wiedzy którą już posiadam.
Neil opowiadając o każdym kolejnym zagadnieniu, rzadko wgłębia się w szczegóły. Wspomina o czymś i idzie dalej. Brakuje mi rozwinięcia wielu tematów.

Przykład:

„Nie znamy również żadnego mechanizmu odpowiedzialnego za wytwarzanie technetu w jądrze gwiazdy i równocześnie wydobywanie go na powierzchnie […] Doprowadziło to do powstania oryginalnych teorii, co do których nie ma jeszcze w społeczności astrofizyków zgodnej opinii.”


Na samym początku autor pisze „Wszystkim tym, którzy są zbyt zajęci aby czytać opasłe książki, a mimo to szukają furtki do kosmosu”. 100% prawdy. Jest to książka dla osób które dopiero zaczynają swoją podróż po kosmosie. Dla osób które w temacie siedzą od jakiegoś czasu, będzie to miły przerywnik w zdobywaniu/poszerzaniu swojej wiedzy. Ot takie streszczenie przed sprawdzianem.

Książkę czytało się bardzo fajnie, praktycznie do połknięcia w jeden dzień. Z czystym sumieniem polecam ją każdemu, jednak osoby znające już temat mogą poczuć pewien niedosyt. Moim zdaniem ta książka powinna mieć tytuł „Wstęp do astrofizyki dla zabieganych”.

tl;dr

ogulnie polecam, spoczko

Obecnie czytam "Pan raczy żartować Panie Feynman". Nie jest to książka popularnonaukowa tylko autobiograficzna, ale śmiechłem kilkanaście razy, Feynman to był gość. Bardzo podoba mi się jego podejście do nauki i wszelakich problemów.

#kosmos #ksiazki #astronomia #astrofizyka #neildegrassetyson
  • 6
Wołam przez MirkoListy plusujących ten komentarz (15)

Dodatek wspierany przez Cebula.Online

Nie chcesz być wołany/a jako plusujący/a? Włącz blokadę na https://mirkolisty.pvu.pl/call lub odezwij się do @IrvinTalvanen

Uważasz, że wołający nadużywa MirkoList? Daj znać @IrvinTalvanen

! @chuda_twarz @KolejnyWykopowyJanusz @shitty_support @SmokeProspector @Perzu @KierowcaSanek @powiedz @Gjt1337 @iHead @Straho6 @narowerzesamochodem @anthoris @kjeller @erreo @kobegroszek
@pixtri: Zdecydowanie zgadzam się z tym, co napisałeś. Książka jest bardzo lekko i przystępnie napisana, ale... Niby dla zabieganych, ale ośmielę się stwierdzić, że jakieś podstawy fizyki, astrofizyki i astronomii chyba trzeba znać żeby ją w pełni zrozumieć (jak chyba większość tego typu pozycji). Trudno dokładnie wszystko objaśnić nie czyniąc z książki podręcznika dla doktorantów fizyki, zresztą kto by wtedy taką książkę kupił ;) Z drugiej strony znający tematykę "w miarę
@pixtri: przeczytałem i nic ciekawego się nie dowiedziałem (chociaż w moim przypadku, ze względu na wykształcenie, to nic dziwnego). Czyta się lekko, ale wydaje się, że jest tam istny informacyjny chaos - książka jest mało spójna, a ciekawostki są tak strasznie wybiórcze, że ma się wrażenie "skoków" tematycznych.

Drażnią trochę odniesienia do wiary i to też wybiórcze. Newtona tak się zachwala, a o tym, że był religijnym świrem to próbuje się