Wpis z mikrobloga

TL;DR Znowu rozpisałem się o niczym. A miało być tylko zdjęcie pękniętej krawędzi skarpy i parę słów wyjaśnienia.

Gdy odpadową ziemię z wykopów wywozimy "do dziury" lubię cofać na tyle blisko krawędzi, by towar w całości spadł za krawędź, "w przepaść".

Najlepiej, jeżeli da się wielokrotnie cofać i wysypywać w tym samym miejscu. Daje to kilka korzyści: Po pierwsze, wysypuje się w sprawdzonym już miejscu Jest więc bezpieczniej i mniej stresująco niż za każdym razem od nowa robić to na nieznanym miejscu. Mój rekord to 1,5 dnia wożenia w te same koleiny. Było by więcej, ale przyjechał "pan siofer" i mi je po złości (albo bezmyślnie) zasypał. Poza tym, a może przede wszystkim, dzięki temu nieprędko zabraknie na placu miejsca na przywożenie kolejnych partii. Dodatkowo wszystko z samochodu spada na raz, nie trzeba odjeżdżać z podniesionym kiprem by się zsunęły resztki (wyjątkowo wygodna sprawa, jak nad placem wiszą druty linii 15kV - tak, wiem, BHP sobie, a życie sobie), nie trzeba czyścić klapy, ani belki.
Gdy się wysypuje "jak komu wygodnie" "gówno mnie to obchodzi" "mało ci miejsca?" itp, prędzej czy później musi przyjechać jakiś sprzęt i to zepchnąć za krawędź, a że zwykle robi to "jak mu wygodnie" to plac po nim nie jest już taki fajny jak na początku. Łatwiej zakopać się, łatwiej wjechać w już niewidoczną, lekko tylko zasypaną dziurę. Poza tym zanim przyjedzie nieraz to trwa i trwa, a na placu robi się coraz mniej miejsca, coraz gorzej manewrować i coraz łatwiej zakopać. Czasami jak przyjedzie spychacz to wcale nie zepchnie, tylko trochę rozgarnie wierzch i trzeba wjeżdżać na górę sypać drugą warstwę. Wtedy to dopiero jest pole minowe. Klasyczny przykład nasrania na środku pokoju i pokazywania światu jaki to ja bohater, bo umiem żyć w smrodzie. Kiedyś że starymi sioferami co to "całą europę zjeździli jak ja jeszcze w pieluchy srałem", niemal nie powychodziliśmy z kabin by sobie "pewne rzeczy" wyjaśnić. Ale jak ktoś tak robi od lat, to nie wytłumaczysz. Szczególnie jak przyjmują postawę "jestem #!$%@? i co mi zrobisz?" Obecnie jeżdżę z innymi ludźmi na innej budowie i widzę, że zupełnie bez poruszania tego tematu poobserwowali mnie i jeden taką miejscówkę zrobił sobie na uboczu z jednej strony dziury, drugi z drugiej i tylko w te ślady wożą. Aha, czyli metoda dobra i spodobało się. :)

Cofanie do krawędzi ma też wady. Przypadek ekstremalny to oczywiście zarwanie się skarpy i zsuniecie samochodu w dół. Albo nawet przejechanie krawędzi. Widziałem asów z długim stażem za kierownicą ciężarówki nie mających za grosz wyczucia odległości za samochodem i nawet nie umiejących cofać na lusterka.
O ile nie słyszałem o przypadku przewrócenia przez plecy wysypującej czteroośki (wyjątek to sytuacja gdy nie otworzyła się tylna klapa. Wspominałem jakoś zimą o przypadku postawienia samochodu "do pionu"), o tyle podjechanie za blisko krawędzi ułatwia zakopanie się uniemożliwiające samodzielne wyjechanie, albo co najgorsze podczas wysypywania zapadnięcie ziemi pod tylnymi kołami z jednej strony. Wtedy o przewrócenie samochodu na bok i w przepaść nietrudno. Podejrzewam, że w razie zsunięcia się w tył, że skarpy, poza stratami spowodowanymi ogromnym zamieszaniem z wyciągnięciem, ucierpieć mógłby zbiornik paliwa i inne klamoty zamontowane między przednimi i tylnymi osiami. Ale puki się jest skoncentrowanym na robocie, jest dobrze.

Nie zmuszam nikogo do takiego sypania, ani nie udowadniam, że to najlepsza metoda. Ale ładnie proszę opierd*l się jeden z drugim od mojej miejscówki i syp gdzie indziej. Jak nie masz gdzie, to nie jest to mój problem. Trzeba było pomyśleć wcześniej.

Dobra. Do sedna. Na zdjęciu trzecie już chyba pęknięcie na tej +- 10metrowej wysokości skarpie. Nawet mi zrobiło się nieswojo jak kilkaset ton gliny osunęło się ze zbocza. Co ciekawe wcześniej w czasie wysypywania widziałem że zrobiła się kreska, ale wyjechałem bez problemów. Za to gdy przyjechałem po godzinie był tam już półmetrowy próg. Czyli niejako zainicjowałem powolne osunięcie. Zdjęcia porobiłem, ale mało widać, więc nie będę uszczęśliwiał. :)

Jeden z kierowców uznał, że "nie będzie ryzykować dojeżdżania tyłem prostopadle do krawędzi" i wysypywał stojąc równolegle. Mniej więcej tak, że kołami jednej strony stał na rodzimym, twardym gruncie, drugą na nawiezionym, więc miękkim. Już pomijając jakość tego pomysłu, miałby ciekawie jak by stanął okrakiem na takiej szczelinie i akurat w czasie wysypywania "siadło". :)

#trzymaczkierownicy #filozofietrzymaczakierownicy #gorzkiezale #gownowpis #kierowcy
Pobierz totalski - TL;DR Znowu rozpisałem się o niczym. A miało być tylko zdjęcie pękniętej k...
źródło: comment_F4SL33BBN9gm6HdqC1NgDXb3oKMIEqdc.jpg
  • 2