Wpis z mikrobloga

Kiedyś rzeczywiście przez nich wykituję. Na wiele można dziś narzekać, ale przynajmniej jest pozytyw w postaci korzystnego wyniku osiągniętego w dramatycznych okolicznościach.

Ostatnie mecze przy Ł3 nie rozpieszczały emocjami. Dobrej piłki można było zobaczyć w tym roku może z 45 minut, ale niezależnie od tego, na ogół było po prostu nudno. Jedynie końcówka meczu z Lechem przyniosła coś rzeczywiście interesującego i również wtedy skończyło się to wymęczonym zwycięstwem. Tym razem przez długi czas niemal nic nie wskazywało na sukces, ale mimo wszystko udało się go osiągnąć.

Od kilku miesięcy męczę tutaj ględzeniem o przełamaniu, którego potrzebuje Legia, i najlepiej, aby nastąpiło po wyjściu z trudnej sytuacji na boisku, czyli np. odrobieniu strat. Przypomnę, że w tym sezonie udało nam się to wcześniej tylko w PP z Bytovią u siebie. W tym roku wygraliśmy dwa mecze, które mogły być takim przełomem, dzięki golom strzelonym w końcówkach, wyszarpanych w niemal ostatniej chwili. Niestety drużyny nie napędziło to na długo. Teraz jest ostatni moment, żeby rzeczywiście takie zwycięstwo coś dało. Jeśli tym razem nie chwyci, to już w tym sezonie na pewno nie.

Górnik w PP ostatnio nie kojarzył się nam dobrze. Z trzech ostatnich meczów z tą drużyną w tych rozgrywkach nie wygraliśmy żadnego. Dwa razy skutkowało to odpadnięciem, teraz też moglibyśmy sobie pluć w brodę, gdyby tamten remis to oznaczał. Przy 1:1 w rewanżu mieliśmy niewdzięczną sytuację – dobrze byłoby skończyć zabawę przed dogrywką, ale jeden gol dla Górnika załatwiał sprawę, bo na 3:2 już byłoby bardzo ciężko wyciągnąć. Czas pokazał, że brak lepszej zaliczki z pierwszego meczu omal nie kosztował nas odpadnięcia, ale jednocześnie dał emocjonującą końcówkę rewanżu i wyszarpany awans. Na koniec może wyjdzie nam to na dobre, choć pod względem fizycznym już wiadomo, że będziemy mieli ciężko i w 32. (Wisła w Krakowie), i w 34. kolejce (wyjazd do Białegostoku cztery dni po finale PP).

Jednego na pewno nie można powiedzieć o meczu z Górnikiem – nie było to przełamanie pod względem gry. Wręcz z ostatnich czterech meczów (licząc od pierwszego półfinału PP włącznie), ten był najgorszy. Przez długi czas nikt nie potrafił prosto kopnąć piłki, ta często latała sobie w powietrzu, pod obiema bramkami nie działo się praktycznie nic. Wiadomo było, że Górnik będzie czyhał na kontry i stałe fragmenty. Przez pewien czas udawało się do tego nie dopuszczać, naliczyłem po 2-3 auty i rzuty wolne pośrednie, po których tylko raz było zagrożenie. Nie ustrzegliśmy się za to błędu po pierwszym rzucie rożnym dla Górnika i stało się najgorsze. Niby podobnie jak z Zagłębiem ruszyliśmy do odrabiania strat, ale gdyby nie Loska, nie wiadomo, jak by się to skończyło.

Ostatecznie błędy bramkarza i obrońców Górnika to nie nasz problem i dobrze, że chociaż udało się je wykorzystać. Przez długą przerwę w grze był czas do rozmyślań i obawiałem się, że zostaniemy z niczym po tej akcji, bo należało wyrównać już wcześniej, a z rzutu wolnego nie strzeliliśmy gola od bardzo dawna. O ile nic mi nie umknęło, to ostatnie takie trafienie zaliczyliśmy w 8. Kolejce poprzedniego sezonu w Niecieczy (Nemanja Nikolić). Dziś udało się rozerwać mur i trafić. Jest z tego sporo śmiechu, bo strzelił Kucharczyk, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Każdy może się śmiać ile chce, byle na koniec efekt był na plus dla Legii. Kuchego nie muszę zresztą specjalnie bronić, dość często potrafi zrobić to sam na boisku. Trzy tygodnie temu taki błąd Legii w murze wykorzystał Bogdanow, ale nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek śmiał się z niego właśnie z tego powodu (raczej śmiano się z Legii).

Ponownie nie mogę odmówić zawodnikom walki i zaangażowania, tylko najczęściej brakowało po prostu umiejętności. Przykro patrzy się na ten skład, jeden z najsłabszych w ostatnich sezonach. Naściągano tylu zawodników, a do rzutów karnych i wolnych w trudnych momentach podchodzi Kucharczyk. Jeśli nie on, wówczas najczęściej ratuje nas Niezgoda albo Hamalainen. Pozostali to albo gracze defensywni, którzy nie odmienią losów meczu, albo inni, którzy robią to bardzo rzadko. Dziś należy docenić wkład Pasquato i Philippsa. O Włochu raptem w sobotę napisałem, że sam nie jest w stanie nic zrobić. Można powiedzieć, że się ośmieszyłem i dziwię się, że nikt mi tego nie wypomina. Mimo wszystko raz na jakiś czas zdarzy mu się dorzucić świetną piłkę, co świadczy o jego umiejętnościach. To uratowało nam remis z Sandecją w Niecieczy, a teraz pozwoliło uniknąć dogrywki z Górnikiem. Jednak gdy robi to tak rzadko, to trudno, aby był pozytywnie oceniany.

Philippsa obserwuję uważnie w każdym meczu, w którym występuje. Stwierdziłem niestety, że oprócz debiutu z Zagłębiem nie zagrał ani jednego dobrego meczu w Legii. O ile dużo widzi na boisku i potrafi podać piłkę do przodu, to jako defensywny pomocnik zdecydowanie za słabo broni. Często zostawia wolne miejsce, w interwencjach jest niezdecydowany, tak jakby w ogóle nie ogarniał gry na tej pozycji. Dziś może zagrał trochę lepiej niż w ostatnim meczu z Zagłębiem, ale o to nie było trudno. Natomiast zdążył już dać kilka ciekawych piłek do przodu i dzisiaj też tak było, choć było w tym nieco przypadku. W dalszym ciągu większy udział będą tu mieli obrońcy i bramkarz Górnika, ale wiele z takich przerzutów dzisiaj nie dochodziło celu. Te najważniejsze, poprzedzające oba gole, jakimś cudem przeszły.

Większość wyglądała podobnie jak ostatnio, tj. słaby był Vesović, chaotyczny Szymański, nieskuteczny (do czasu, na szczęście) Niezgoda, walczący, acz pechowy Hlousek. Natomiast zawodnikiem, którego bardzo chcę wyróżnić za ostatnie dwa mecze, jest Pazdan. Dziś uratował nas już na samym początku, a potem nie schodził z dobrego poziomu, właściwie już mocno przypominającego formę z reprezentacji. Trzeba przyznać, że Górnik i Zagłębie specjalnie nas nie atakowały, tylko były raczej przyczajone. Z tym że nawet gdy próbowały wyjść z atakiem, większość z nich była kasowana. Gole tracimy nadal i tu niewiele się zmieniło, ale postawa Pazdana to jeden z niewielu pozytywów ostatnich dni. W tej formie jest nie do zastąpienia.

To, że gramy teraz 12-13 zawodnikami, mimo wszystko ma swoje plusy. Wprawdzie może tylko połowa z nich gra na niezłym poziomie, z ławki nie ma kogo wprowadzić (gdyby nie korzystny wynik to pewnie znowu nie byłoby kompletu zmian), ale przynajmniej nie ma już tylu rotacji. Trzeba było definitywnie zerwać z taktyką Jozaka i znowu postawić na sprawdzone środki. Arsenał taktyczny mamy ubogi i choć strzeliliśmy dziś po stałym fragmencie i po wrzutce, to na ogół jednak te elementy nam nie wypalają. Jeżeli z przodu nie wybiegają nam zwycięstw Niezgoda, Kucharczyk i Szymański, to może okazać się, że nikt za nich tego nie zrobi.

Może jeszcze będziemy to przeklinać z powodu gry co trzy dni, ale przynajmniej udało się uniknąć dogrywki, więc jest szansa, że do niedzieli jakoś się ogarną. Póki co nie sądzę, aby zmiana trenera rzeczywiście coś miała zmienić. Od początku uważałem, że spokojnie można się z nią wstrzymać do końca sezonu, ale lud chciał głowy Jozaka, to ją dostał. Nie zmienia to faktu, że tak czy siak trzeba dociągnąć ten sezon i wycisnąć z niego jak najwięcej.

W aktualnej sytuacji będę obawiał się każdego meczu. Spokojny nie będę na pewno przed finałem. Można machać na to ręką, ale coś w tym jest, że Arce rozgrywki pucharowe bardzo leżą. Nie trzeba zresztą daleko szukać, jako że w lipcu zdobyli Superpuchar po meczu z nami. Możemy powiedzieć, że w PP dobrze się czujemy, a gdy już dochodzimy do finału, to go wygrywamy. Ale tym razem w finale staniemy naprzeciwko kogoś, kto też potrafił go wygrać, a nie przegrywa go co roku. Nie będzie więc wcale łatwo. Nie cieszę się przedwcześnie, ale to oczywiście dobrze, że zachowujemy szansę na to trofeum. Może byłby to tylko puchar pocieszenia, ale po takim sezonie należałoby docenić nawet i to.

Nie mam dzisiaj weny, więc na tym zakończę. Mimo wszystko za mało minęło czasu od końca meczu i emocje jeszcze nie zeszły. Z jednej strony powiedziałbym, że mogą tak grać do końca sezonu, byle efekt końcowy był taki jak dzisiaj… ale z drugiej mam poważne wątpliwości, czy bym to wytrzymał. Po żadnym meczu nie będę wiedział, czego się spodziewać, a także każdego będę się obawiał. I teraz już nawet nie wiem, czy gorzej nie będzie np. z Koroną u siebie niż na wyjeździe z Wisłą Kraków… Po tym, co ostatnio dzieje się u nas w lidze, nie można niczego wykluczyć.

#kimbalegia #legia
  • 16
@Kimbaloula:

O Włochu raptem w sobotę napisałem, że sam nie jest w stanie nic zrobić. Można powiedzieć, że się ośmieszyłem i dziwię się, że nikt mi tego nie wypomina


no nie do końca się zgodzę z tym Twoim ośmieszeniem się. przejdzie później do spadkowicza Serie A i będzie ładował asysty jak #!$%@?. Kto wie, może on rzeczywiście ma potencjał, tylko musi grać z profesjonalnymi piłkarzami, a nie z tą zbieraniną amatorów,
@bartol_wwa: W takiej sytuacji, w jakiej co mecz jest Legia (czyli w tarapatach), jest najtrudniej coś zrobić. Ciężko komukolwiek wejść do drużyny, jak ta niemal cały sezon jest w kryzysie. Pasquato też to dotyczy, ale od zwolnienia Magiery właściwie już na niego nie stawiano. Jozak w swoich 27 meczach wystawił go od początku siedem razy, z czego tylko cztery w lidze. Ciężko aby wykorzystywał szanse, jak ma ich tak mało.

W
@Kimbaloula: Ja tam dalej się nie zgadzam, bo on sam nie ma umiejętności, żeby zrobić różnicę (a może chodzi tylko o rytm meczowy? cholera wie). Ale przy dobrej dyspozycji całej drużyny to on by naprawdę dużo mógł zdziałać. No ale to takie czcze gadanie, bo w tym sezonie piłkarze Legii i dobra dyspozycja w jednym zdaniu brzmią śmiesznie.
@matixrr: no ale żeby szybko rozgrywać piłkę, to koledzy z drużyny muszą umieć po części grać z kontry xD
dzisiaj mecz oglądałem tylko jednym okiem bo w pracy byłem, ale kojarzę 2 sytuacje, kiedy można było szybko pójść skrzydłem, to któryś pacan przetrzymywał tę piłkę, a jak zdecydował się podać to oczywiście za plecy przez co cała akcja nie tyle co zwalniała, co zaczęła się cofać. Oczy aż bolały od oglądania
@IDDQDIDKFA zamiast tak drastycznych metod , bo szkoda trochę Twoje konta proponuje żeby przegrany wysłał wygranemu upominek ;)
Zamiast durne zabawy albo.ka tv sprawie prezent albo ty mi ;) co.ty na to ?