Wpis z mikrobloga

Znacie ten uczuć, kiedy przestajecie kontrolować czas? Ja znam od lat.

Życie w kratkę i notoryczny brak snu – ciężko się z tego wykaraskać. Od dziecka byłam sową i zawsze spałam mało przez 5 dni, by odespać np. w niedzielę, system niezawodny od lat.
Od 3 miesięcy śpię tyle co nic, standardowo 3-max.6h na dobę, z raz w tygodniu noc zarwana.
Pierwotnie z przeżywania, potem z przyzwyczajenia, ostatnio z ogólnego rozstrojenia i wyboru, bo za dużo fajnych rzeczy było do zrobienia, a doba za krótka. Ogólnie od zawsze znajomi mówili o mnie „człowiek, który wiecznie nie śpi”, że jestem cyborgiem, bo śpię najmniej i najwięcej mam energii.

Ale wiem, że organizmu nie oszukasz.
Stawiam sobie wyzwanie w postaci unormowania trybu życia. To wyzwanie na miarę rzucenia palenia, gdy jest się sową. Believe me. Mam zjazd totalny w tym tygodniu, jakbym płaciła za całe 3 miesiące. Oby zegar biologiczny wrócił do normy! Wish me luck, bo nie-spanie jest uzależniające, zwłaszcza, gdy codziennie obiecujesz sobie, że „po pracy idę spać” i gówno z tego wychodzi.
Btw, byłam pewna, że dziś wtorek, a to już środa, aa zajebiście!

#sleepchallenge #mindfuck #sny #nobodykiers #firstworldproblems #wpiszdupy
  • 12
@carbyne
Ogólnie masz rację, nie chcę wyjść na chwalipiętę, ale zawsze miałam duże możliwości wydłużania doby i dzięki temu zawsze intensywniej przeżywałam życie i miałam więcej do opowiadania
Znajomi na moje relacje z tygodnia już ciągle odpisują "ty wariatko", "what?" "serio?", "że co robisz?", "że gdzie jesteś?!", "uspokoisz się kiedyś?", "śpisz coś czasem?" [...]
Sądzę, że może to być jakaś siła i predyspozycja organizmu, by wytrzymać więcej. Rzadko chodzę spać przed 2.
Ja zdecydowanie jestem nocnym markiem, ale po znajomych widzę, że podobne rzeczy robili za czasów studiów, beztroskich lat, a mi tak zostało, bo najzwyczajniej w świecie najlepiej się czuję w nocy w każdej czynności i czerpię najwięcej skupienia i satysfakcji


@aloszkaniechbedzie: Hm, rzeczywiście jakbym słyszał siebie. Najlepiej się czuję, tak pod koniec dnia i nocą, a kiedy "normalni" ludzie już się kładą ze mnie nagle wychodzi Mr.Hyde i wygląda to mniej
Hm, rzeczywiście jakbym słyszał siebie. Najlepiej się czuję, tak pod koniec dnia i nocą, a kiedy "normalni" ludzie już się kładą ze mnie nagle wychodzi Mr.Hyde i wygląda to mniej więcej tak "Iść spać? Cholera, ale przecież szkoda, bo jeszcze to tamto, to wygląda ciekawie, ooo tym to bym się teraz zajął... ale tylko chwilkę!" i tak zlatuje czas do rana. Tak jakbym zapomniał, że jutro też jest dzień i to wszystko
@aloszkaniechbedzie: Ostatnio gdzieś czytałem, że pewna osoba odkryła, że taki tryb życia - późne chodzenie spać - to była dla niego forma "samookaleczania". Nie musi to tak działać w Twoim przypadku, ale jest to ciekawa perspektywa.

Niestety, ale na dłuższa metę spanie krócej niż 7 i dłużej niż 9 godzin jest niezdrowe. I fakt, że odsypiasz w weekend tego nie rekompensuje. Snu się nie nadrobi, można to porównać analogicznie z jedzeniem.