Wpis z mikrobloga

Pod wpisem o moim rychłym rozpoczęciu pracy dla zagranicznej firmy z domowego zacisza polskiej wsi pojawiło się kilka pytań odnośnie tego, jak wynegocjować taki deal żeby z zachodnią pensją żyć w tanim kraju ;)

Postaram się pokrótce opisać, jak do tego doszło, ale tl; dr; jest takie, że trzeba czuwać i być w odpowiednim miejscu i czasie, no i nie bać się atakować kiedy moment jest dobry.

Zacząłem pracę w tej firmie we wrześniu, w październiku była wizytacja dyrektorki HR i wykorzystałem moment, żeby już wstępnie z nią porozmawiać czy coś takiego w ogóle jest możliwe- grunt to przygotować się odpowiednio i mieć ustrukturyzowane argumenty ukierunkowane oczywiście na to, jak taka zgoda pomoże firmie- wtedy jeszcze nie myślałem o przeprowadzce do PL, ale chciałem sobie zaoszczędzić czas na dojazdach (ponad 2h dziennie w korkach). Z argumentów postawiłem na polepszenie jakości życia i większą wypłatę (brak kosztów dojazdu, mniej serwisu auta bo -70km dziennie przebiegu etc.) Bez doddatkowych kosztów dla firmy- praca jest dosyć stresująca jak ktoś jest słabo zorganizowany i sporo osob zwalnia się po roku-dwóch- rotacja jest głównym problemem z jakim zmaga się zarząd więc zależało mi, żeby zrozumieli że taka zmiana zwiąże mnie z firmą na długo bo jakość życia ma większe znaczenie niż 200-300 eur podwyżki, którą mógłbym dostać po zmianie pracodawcy i że elastyczność ze strony pracodawcy motywuje do pracy "ponad wymagania", bo zrobię wszystko żeby nie stracić takiej szansy.

Ta rozmowa poszła bardzo dobrze, chociaż dowiedziałem się że firma ma jasną politykę w której permanentny home office się nie mieści- miałem wtedy 6 miesięcy okresu próbnego i mieliśmy do tematu wrócić po jego zakończeniu- miałem więc parę miesięcy, żeby zbudować pod to grunt.

Jak udowodnić że sprawdzisz się w home office, kiedy firma nie daje takiej szansy? Z pomocą przyszło szczęście w nieszczęściu- byłem dosyć poważnie chory i 3 tygodnie na zwolnieniu, podczas którego zaproponowałem że będę dalej prowadził swoich klientów z domu żeby nie było potrzebne zastępstwo- przekazanie swoich bieżących spraw komuś innemu jest bardzo skomplikowane i niesie ryzyko że coś pójdzie nie tak, więc oczywiście się zgodzili.

3 tygodnie dałem z siebie wszystko, nic nie poszło nie tak i zebralem pierwsze punkty- od tej pory nie było problemu jak potrzebowałem 1-2 dni home office bo na kręcenie nosem zawsze odpowiadałem, że skoro podczas zwolnienia jestem wystarczająco dobry żeby pracować z domu, to dlaczego teraz nie- przez kolejne parę miesięcy wykorzystywałem to ile się dało żeby jak najwięcej pracować z domu udowadniając przy tym, że moje statystyki są lepsze niż gdy pracowałem tylko w biurze (w moim przypadku faktycznie tak jest, bo bez rozpraszających rozmów ze wszystkich stron wszystko idzie mi dużo szybciej). Przez te kilka miesięcy pomogłem też poprawić parę procedur, znalazłem krytyczne błędy w cennikach rozliczeń, pokazałem wielokrotnie swojemu PMowi że dla mnie tak jak i dla niego liczy się żeby wszystko załatwić jak najlepiej i że średni szczebel czy zarząd niekoniecznie musi się dowiadywać o błędach jeśli jesteśmy w stanie sobie sami poradzić i wypracowałem sobie u niego dług wdzięczności, który zamierzałem wykorzystać jak nadejdzie odpowiedni moment ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W maju nadszedł- zebrałem wszystkie argumenty do kupy, zestawiłem je z prywatną sytuacją finansową (bardzo drogie mieszkanie, mam wymagającego psa który przychodzi ze mną do biura, zero jakości życia co wpływa na słabszą wydajność w firmie, oczywiście podkreśliłem że mówię o swojej finansowej sytuacji w zaufaniu tylko dlatego, żeby on wiedział dlaczego się zdecydowałem na taki krok no i że tak samo w firmie jak i w prywatnym życiu walczę o każdy grosz i wyrzucanie 1000eur na mieszkanie jest w tym wypadku zupełnie niepotrzebne i głupie.

Przekonałem go do poparcia mnie i przeprowadzenia wstępnej rozmowy w moim imieniu z dyrektorem operacyjnym, która przebiegła w miarę pozytywnie- na tyle, że ten postanowił spotkać się ze mną face2face żeby to przedyskutować. Argumentację przygotowywałem 3h dzien wcześniej, zapamiętałem sobie wszystkie pytania jakie moim zdaniem mogły paść i pasujące odpowiedzi- każdy musi to oczywiście dopasować do indywidualnej sytuacji swojej i swojej firmy. Dyrektor poszedł na łatwiznę i myślał, że jak zaproponuje że firma znajdzie mi nowe mieszkanie w moim budżecie i dostanę podwyżkę, to że sprawa będzie rozwiązana ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jak się okazało że nie, to musiał przeżyć starcie firmowej argumentacji "nie bo nie" z logicznymi argumentami których jako rozsądny człowiek nie mógł zignorować- po prawie godzinie powiedzial tylko, że cieszy się na dalszą współpracę bo nie chce ryzykować, że będę pracował w jakiejś firmie z którą on będzie musiał coś negocjować ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Została zgoda z HR, tutaj oczywiście osoba odpowiedzialna to Pani z początku historii która miała już w notesie, że parę miesięcy temu przekonałem ją na żywo i chyba doszła od wniosku, że nawet nie ma sensu przechodzić przez to jeszcze raz bo po 2 dniach dostałem oficjalną zgodę.

Tak to mniej więcej wygląda, teraz jeszcze musimy przeprowadzić moją ewakuację z biura tak, żeby inni nie przyszli zaraz z takim samym zapytaniem, ale na to też już mam plan który został zaakceptowany przez wszystkie szczeble ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jeśli chodzi o ogólną poradę dot. negocjowania czegokolwiek, to oczywiście Ameryki przed Wami nie odkryję- sam mam 8 lat doświadczenia w sprzedaży/zakupach i potrafię szybko i logicznie reagować na zmieniającą się sytuację pozostając przy tym otwarty i kontaktowy- jak to mówią, mam żyłkę handlowca i umiem sprzedać wszystko prawie każdemu ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że musiałem to wszystko poprowadzić po niemiecku a to mój drugi język obcy, ale być przekonującym można i samą mową ciała w ostateczności ;)

Grunt w takich rozmowach to pewność siebie, jak pokażesz że czegoś nie wiesz albo będziesz się jąkać a trafisz na kogoś jak na po drugiej stronie stołu, to już możesz zapomnieć o tym co próbujesz zdobyć- przygotowanie i dobry plan kluczem do sukcesu, nic na szybko.

#pracbaza

Wołam plusujących komentarz, którzy chcieli być zawołani do dokładniejszego opisu.
  • 25
Wołam przez MirkoListy plusujących ten komentarz (130)

Dodatek wspierany przez Cebula.Online

Nie chcesz być wołany/a jako plusujący/a? Włącz blokadę na https://mirkolisty.pvu.pl/call lub odezwij się do @IrvinTalvanen

Uważasz, że wołający nadużywa MirkoList? Daj znać @IrvinTalvanen

! @heniek3 @Grzech0 @katius @Przetok @adableble @rpiro @michgur @Vaernil @malinq @k__p @TaQu @bez_konta_jak_bez_reki @blackmaul @sunnycoast @tronez @Cockatrice @natalalalia @Seid @lluke @NalesnikowyPalladyn @comer123 @PurpleShirtedEyeStabber @pietrek_kogucik @aloszaa @Sleqqus @alpag @krychu789 @KendziorSC @Nadox @MZ23 @100kW @Stenimi @Fyuio @KrzysztofJarzynaZeSzczecina321 @
@Triplesix: gratulacje panie, mi osobiście gdzieś z tyłu głowy chodzi myśl by zmienić swoją aktualną pracę (programista Java) na w pełni zdalną, tyle, że ciężko znaleźć pracę stałą lub kontrakt długoterminowy bo jest po prostu mało ogłoszeń w tej technologii (z pracą stacjonarną problemu nie ma). Mam sto razy więcej luzu niż w poprzedniej firmie, praca jest spokojniejsza, ale te dojazdy 1h10m w jedną stronę męczą. Ehh, było zostać w "korpo
@Triplesix: gratuluje! jednak trochę mnie rozbawiło

Tak to mniej więcej wygląda, teraz jeszcze musimy przeprowadzić moją ewakuację z biura tak, żeby inni nie przyszli zaraz z takim samym zapytaniem, ale na to też już mam plan który został zaakceptowany przez wszystkie szczeble ( ͡° ͜ʖ ͡°)


A następnie wstawiłes posta na portalu ze śmiesznymi obrazkami z praktycznie gotową marszrutą, jak zalatwic sobie robotę zdalną;)
Pozdrawiam
@mishaz: dokładnego planu nie zdradzę na wszelki wypadek, ale samego posta na portalu ze śmiesznymi obrazkami raczej się nie obawiam- jestem jedynym Polakiem w niemieckim oddziale i nie sądzę, żeby ktoś to przeczytał ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Sam opis wstawiłem bo mam nadzieję, że pomoże komuś innemu polepszyć sobie trochę życie albo chociaż zmotywuje do spróbowania.
@XpedobearX: a jak sobie zorganizowałeś w domu miejsce do pracy? Masz osobny pokój przeznaczony tylko do tego, czy może pracujesz w pokoju w którym śpisz (ponoć tak się nie powinno robić bo miejsce w którym wypoczywasz po jakimś czasie zacznie Ci się z pracą kojarzyć)? Plus oczywiście trzeba uświadomić domowników (hurr durr tylko przed komputrem siedzi cały dzień i gra nierób #!$%@?, poszedłby do normalnej roboty), że pracujesz i mają zakaz
@matwes: mieszkam sam i biurko mam w salonie tam gdzie na co dzien stoi komp. Zorganizowac sie nie jest latwo, ale przede wszystkim duzo rzeczy z zycia moge zalatwic w tym czasie. chocby robienie szamy, zakupow, zalatwic sprawe.

Ale z tym narzekaniem to prawda jak czasem przejade sie do rodziny czy dziewczyny z lapkiem. Nie da sie ciagle siedziec i robic, trzeba i ternety poprzegladac, pogadac z kims. Hurr durr xd
@Triplesix: Fajnie, że ci się udało. Powodzenia!

Testowałem to też ale mi nie podpasiło (IT), bo wyglądało to tak: 1. miesiąc - super, pracuję w domu, 2. miesiąc - w sumie fajnie by było z kimś pogadać czy iść na jedzenie/fajkę, 3. miesiąc - smutnym wzrokiem za okno - ciekawe czy gołąb Maciek dziś przyleci na parapet. ;)
@Triplesix: Podziwiam. Ja jak biorę remote work (czasami cały tydzień) to efektywność pracy spada praktycznie do minimum. To co może poczekać, aż wrócę do biura to czeka.
@Triplesix: Tanio się sprzedali, ja bym zażądała, żeby nie było wojen na świecie. Moze i nie ma to związku, ale jakie plusy. Widać że ci zależy, więc po pół roku nie byłoby wojen, a ja bym zgarnęła pokojowa nagrode Nobla.