Wpis z mikrobloga

Dla wszystkich zniesmaczonych, oburzonych wręcz, jak w ogóle śmiemy śmieć nie kibicować przenajświętszym Niemcom, polecam tekst Stanowskiego z zeszłego Mundialu:

Niestety, masakry dokonali Niemcy – co w sumie nawet jest logiczne. Niemców nie lubię, nigdy im nie kibicuję i nie rozumiem, jak Polak może trzymać za nich kciuki. Piłka nożna jest stworzona właśnie do tego, by w jej ramach być pamiętliwym. Idealnie się nadaje, by komuś życzyć dobrze lub źle także ze względu na kontekst historyczny. Szkopom życzę jak najgorzej. Wczoraj na Facebooku napisałem coś, co spotkało się z wielkim oburzeniem (chociaż nie brakowało też gromkich braw):

Gdy miałem 15 lat, to zdawało mi się, że wojna była bardzo, bardzo dawno temu. Jak już napisałem na Facebooku – jakoś w czasach, gdy myszy zjadły króla Popiela. A teraz mam lat 32 i te 32 lata przeleciały jak pstryknięcie palcami. W jednej chwili. Coś zrobiłem, gdzieś byłem, coś widziałem, ale zanim się obejrzałem, już byłem w wieku średnim. Jeszcze jedno pstryknięcie – będę stary. Pstryk. I chyba dopiero w takim wieku człowiek zaczyna właściwie obierać perspektywę czasową. Zaczyna rozumieć, że połowa XX wieku była wczoraj. Dawno to wojny toczył Aleksander Wielki albo Czyngis-chan. A Niemcy to byli u nas dopiero co, jeszcze się dym unosi w powietrzu. Dwa pstryknięcia temu.

Żyję w kraju i w mieście szczególnie naznaczonym historią i nie rozumiem, dlaczego akurat w czasie oglądania meczu mam o niej zapominać. To jasne, że nie mam pretensji do Oezila czy Khediry, do Muellera też nie. Ale życząc komuś zwycięstwa lub porażki zazwyczaj kieruję się tym, kogo bym wolał zobaczyć cieszącego się. Wyobrażam sobie na przykład świętujących ludzi w Rio de Janeiro lub w Berlinie i zastanawiam się, który obrazek jest ładniejszy. No więc świętującego Berlina nie lubię, nie lubię tych powiewających flag. Niech sobie ci Niemcy żyją obok mnie, byle nie za blisko, ale nie ma powodu, bym miał im – jako narodowi, szarej rozlanej masie anonimowych ludzi w różnym wieku – życzyć radosnych futbolowych chwil. Niech chociaż w piłce nożnej zapłaczą.

Kibicować Niemcom – to jednak oznaczałoby całkowitą historyczną znieczulicę. I – trochę i tak to odbieram – brak szacunku wobec naszych poprzednich pokoleń. Nie umiem tak sobie zmieniać filmu w głowie, że raz staję nieruchomo gdy syreny oznajmiają godzinę „W”, a raz skaczę do góry, gdy Niemcy zdobywają bramkę. Jakoś mi się to ze sobą gryzie, albo-albo, trzeba decydować. No to decyduję, to zresztą łatwy wybór. Jeśli natomiast ktoś umie te dwie postawy połączyć, to jego sprawa.


http://weszlo.com/2014/07/09/dlaczego-zycze-niemcom-wszystkiego-najgorszego-na-mundialu/

Tak, śmieliśmy kibicować Szwecji. I to nie tylko dlatego, że często trzyma się kciuki za tych- przynajmniej na papierze- słabszych.

#mecz #pilkanozna #historia #ciekawostkihistoryczne #polska
  • 4