Wpis z mikrobloga

#sztuka #malarstwo #gruparatowaniapoziomu

St Remy de la Provence leży na trasie starożytnej drogi Via Domitia z Rzymu w kierunku Galii i Hiszpanii. Ślady tej drogi można spotkać do dziś. Udało się nam w jednym miejscu, tropiliśmy je zgodnie z antycznymi mapami. Ale ja nie o tym.

W mieście, które można przejść wzdłuż i wszerz w 5 minut, znajduje się też wczesnośredniowieczny hotel De Sade oraz Muzeum Estrine wraz z kameralnym centrum interpretacji sztuki Van Gogha i jego życia. Ale bez oryginalnych obrazów. W środy w St. Remy odbywa się targowisko, słynące z bardzo dobrych płodów rolnych i perfumów. Ale bez obrazów i pamiątek z nim związanych. Śladów malarza trzeb szukać za opłotkami, w oddali.
Prawdopodobnie to własnie dachy St. Remy, choć ze sporą dozą fantazyjnych dodatków, obserwowanych z jego okna, są bohaterami jednego z najsłynniejszych obrazów Van Gogha czyli „Gwieździstej Nocy”. Pewnie wszyscy kojarzycie obraz.

Tu objawiła się też obsesja Van Gogha, o której za chwilę. Wróćmy do naszego klasztoru. Leży na południowych opłotkach miasteczka, tam gdzie kiedyś rozciągały się tylko pola pszenicy, winnice i gaje oliwne. Publiczny parking znajduje się pomiędzy centrum miasta a klasztorem, blisko Informacji Turystycznej. Drzewa oliwne zostały tu do dziś, dzięki czemu możemy skonfrontować kadry, które dostrzegł artysta. A jeśli tego nie potrafimy, pomogą nam w tym specjalne tabliczki z obrazami Van Gogha. W miejscach, gdzie rzeczywiście malował.
Okolica, przyznamy, może inspirować. Sucha roślinność, ziołorośla, oliwki, maki, w tle przebijające się niewysokie góry Alpilles (w wolnym tłumaczeniu Alpki, tak jak nasze „Pieninki”), gallo-rzymskie ruiny miasta Glanum i przede wszystkim… cyprysy. Cyprysy, które w St Remy Van Gogh malował masowo, w końcu wręcz obsesyjnie, zaczęły mu przypominać czarne płomienie. Przyjrzyjcie się z resztą sami jego cyprysom. Dla niego drzewa płonęły jak pochodnie. Na plenery gdzie malował a gdzie chodziliśmy jego śladami chodził z opiekunem. Który tylko stal i czuwał. VG Kilka razy go pobił bez przyczyny.
Zwiedzanie klasztoru odbywa się w cichej niespiesznej atmosferze. Odwiedzamy jego pokój, choć to bardziej cela, widzimy łazienkę, pracownię, wspomniany widok z okna oraz klasztorny dziedziniec. W wielu miejscach wiszą reprodukcje jego obrazów, przy wejściu na teren szpitala (który wciąż działa!) stoi figura z brązu, pokazująca wychudzonego Vincenta ze zwiędniętymi słonecznikami. Czy więdł w tym miejscu? Chyba, nie, bo stworzył więcej obrazów, niż gdziekolwiek indziej. W tym te „największe”: Słoneczniki, Irysy i słynny Autoportret. U Van Gogha stwierdzono tu epilepsję. Ale z listów do brata wynika, że całkiem dobrze się tu czuł i wydobrzał.

Więcej o podróży śladem Van Gogha po południowej Francji i o tym jak wyglądał jego pokój, szpital, okolica, gdzie się leczył i malował w wersji wideo we vlogu
--> https://www.wykop.pl/link/4406495/prowansja-sladem-van-gogha-lawendy-i-filmu-dobry-rok/

Zapraszam życzliwych i lubiacych temat do wykopu. Dzięki za motywację i zapraszam na inne #pannoramixtrip
Pannoramix - #sztuka #malarstwo #gruparatowaniapoziomu 

St Remy de la Provence leż...

źródło: comment_3UNCMeaBEXDemhjEhztzUr3h8Yy7eR1W.jpg

Pobierz