Aktywne Wpisy
Codzienne przypomnienie, że jeśli łudzicie się, że PiS po wyborach dotrzyma jakiekolwiek obietnicy, to chciałbym zwrócić uwagę, że:
- przekop Mierzei Wiślanej: done
- płaca minimalna 4k: done
- bariera na granicy: done
- 500+: done
- kredyt 2%: done
- niskie bezrobocie: done
- wzrost wydatków na zbrojenia: done
- obniżenie wieku emerytalnego: done
- korzystniejszy podatek dla słabiej zarabiających: done
- odtworzenie baz wojskowych / posterunków policji: done
- ból
- przekop Mierzei Wiślanej: done
- płaca minimalna 4k: done
- bariera na granicy: done
- 500+: done
- kredyt 2%: done
- niskie bezrobocie: done
- wzrost wydatków na zbrojenia: done
- obniżenie wieku emerytalnego: done
- korzystniejszy podatek dla słabiej zarabiających: done
- odtworzenie baz wojskowych / posterunków policji: done
- ból
sols +477
Witam! To będzie krótki osobisty opis. Poszukuję na wykopie osób które miały operacje wady serca (pamiętam dziewczynkę z połowy grudnia 1996 roku z Centrum Zdrowia Dziecka, mam nadzieję że żyjesz i czujesz się dobrze pamiętam że operacje przeżyłaś z komplikacjami bo tak jak wtedy w wieku 8 lat ja, byliśmy przez jakiś czas po drugiej stronie życia) Rodzice mi wszytsko opowiedzieli miałem reanimacje a matka zemdlała wtedy. Na szczęście minęło 27lat a
OP, jak wyszło w trakcie dyskusji, też wiedzą z tego zakresu nie zabłysnął, a swoją krytykę nauki oparł głównie o tezy przepisane z książki "Czarny łabędź" Nassima Taleba.
Szczególnie przypadła mu do gustu tytułowa metafora, którą w dyskutowanym wątku przytaczał aż kilkanaście razy, jako modelowy przykład tego, że wnioskowanie z braku dowodów na istnienie czegoś (w tym przypadku, Boga) jest nienaukowe.
Miałem wobec tej metafory, a szczególnie sposobu jej użycia jako argumentu, dwie główne obiekcje.
Po pierwsze, obrazuje ona naiwną postać falsyfikacjonizmu, spotykaną być może na wykładach filozofii, ale niestosowaną w prawdziwej nauce. Dowód na nieistnienie poprzez brak dowodów na istnienie jest w praktyce bardzo powszechny - zwykle tworzymy jakiś model zerowy, który przewiduje jak wyglądałyby pomiary/obserwacje pod nieobecność konkretnego efektu czy zjawiska, oraz mamy alternatywne modele przewidujące jak wyglądałyby te pomiary/obserwacje gdyby szukany efekt istniał. Jeśli czegoś długo szukamy i nie znajdujemy, prędzej czy później uznajemy że ten efekt nie istnieje, a przynajmniej nie w formie przewidywanej przez dany model.
Po drugie, OP na serio utrzymywał też, że ta metafora faktycznie odzwierciedlała jakiś starożytny i średniowieczny dyskurs naukowy:
Jest to dość dziwna teza, biorąc pod uwagę to że od czasów starożytnych postulowano istnienie lądów poza obszarem znanego, cywilizowanego świata, zamieszkanych przez ludzi bez głów albo z jedną ogromną stopą, zatem kategoryczne wykluczenie tego, że żyją tam również łabędzie o czarnym upierzeniu nie brzmiało wiarygodnie.
Poprosiłem więc OPa o przykłady tych uczonych (przypominam jeszcze raz, że sam Taleb ich nie podaje), i otrzymałem następującą odpowiedź:
Wygląda to na pierwszy rzut oka wiarygodnie, no chyba że ktoś wie że Akhlaq-i Nasiri to nie jest osoba, tylko tytuł traktatu o etyce, że traktat ten nie zawierał żadnych wzmianek o czarnych łabędziach (ani korespondencji z al-Qazwinim, a Ta‘liqa bar qunun-i Ibn Sina to komentarz do innego traktatu na zupełnie inny temat). Niestandardowa pisownia sugeruje zaś, że wszystkie te nazwy OP wyciągnął z jednej strony internetowej
https://iis.ac.uk/ar/encyclopaedia-articles/nasir-al-din-tusi
i pomyślał sobie, że jak zmyśli ich zawartość to nikt tego nie zauważy.
Kiedy zwróciłem na to uwagę, OP odpisał w stylu którego nie powstydziłby się Donald Trump - myślał o autorze, napisał tytuł jego dzieła, kto z nas nie pomylił Kopernoka z Obrotami Sfer Niebieskich niech pierwszy rzuci kamieniem - po czym wrzucił mnie na #czarnolisto, pisząc
Protip: w sytuacji gdy ktoś cię właśnie zaorał, nieudolna replika w charakterze ostatniego słowa i czarna lista aby uniemożliwić dalszą orkę jest zwyczajnie słaba.
#nauka i mimo wszystko trochę #bekazkatoli
Tak się składa że śledziłem tamten wątek i sprawę widzę nieco inaczej:
- tamten OP nie bazował na wiedzy żadnego Nassima Taleba tylko poruszył ważny problem indukcji oraz empiryzmu który liczy sobie już tysiące lat
- z tego co ja zrozumiałem, metafora łabędzia symbolizuje jedynie wyżej wspomniany problem w formie narracji, a dziwaczną
Z tego co zrozumiałem to wiadomość opa jest taka, żeby w ogóle w coś wierzyć, bo unika się nihilizmu, nadaje sens
Lubię za to posty @lakukaracza_, bo o ile nie są naprawdę #gimboateizm to zwyczajnie miażdżą koncepcję jednego prawilnego boga.
Co do dowodów, to ateista nie musi mieć dowodów. Wykazuje się, że coś jest, nie odwrotnie. Zatem tutaj przyznaję rację ateistom, to w interesie wierzących leży dowodzenie. O ile się nie mylę, to stawianie greckich bogów w tym samym rzędzie z bogiem
i tak tylko czystym przypadkiem użył kilkanaście razy argumentów z jego książki.
ok.
jest to być może ważny problem dla filozofów, tak jak np. solipsyzm. Ludzie którzy uprawiają naukę w praktyce nie zaprzątają sobie nim głowy.
Naiwny popperyzm, jak go nazywasz, to po prostu racjonalny krytycyzm. Koniec kropka. W praktyce nauka nie powinna być uprawiana tak jak to opisujesz, a przynajmniej nie w sprawach które mogą dla cywilizacji skończyć się katastrofą. Dla mało istotnych spraw które tym nie grożą pewnie masz rację.
Na przykład, wprowadzanie do środowiska naturalnego organizmów dowolnie zmienianych za pomocą inżynierii
Tak można powiedzieć o dosłownie każdej ludzkiej działalności.
No dobrze, ale przecież zwykle jeśli masz hipotezę którą chcesz zweryfikować, to potrafisz też obliczyć przewidywane przez nią efekty,
no dobra, ale jakiego dowodu wymagasz? chcesz screenshota z komunikatem, który ukazuje się gdy próbujesz skomentować u kogoś na mirko gdy jesteś na czarnej liście?
@Neratin: Nie przekonuje mnie ten argument. Praktyczne zastosowanie nauki w formie technologii niesie ze sobą spore szanse na rozwój ale również spore szanse na zniszczenie cywilizacji. Przykładów jest sporo, choćby Fukushima czy Czarnobyl. W miarę rozwoju i rozpowszechnienia technologii skala potencjalnych zniszczeń będzie się również rozwijać. Katastrofy w użyciu nanotechnologii, organizmów tworzonych w laboratoriach, czy rzeczy których nie jesteśmy
@BRTM: Zdecydowanie nie, bo nie każda ludzka działalność ryzykuje życie pojedynczych osób + społeczeństw + innych gatunków + środowiska naturalnego. Chodzi o to, żeby unikać ryzykowania w tych obszarach, gdzie jest zbyt dużo do stracenia.
Nie wiem czy to takie dobre przykłady, no chyba że przegapiłem dwukrotne zniszczenie naszej cywilizacji w ciągu ostatnich 40 lat.