Aktywne Wpisy
Pomocy. Byłem z synkirm 5 letnim w sklepie, syn zjadl donuta. W natłoku zakupów zapomniałem o tym powiedzieć kasjerce żeby skasowala. Wyszliśmy że sklepu. Wybiegła za nami ochrona i kazała pokazać paragon. Pokazałem i zauważyli ze nie ma donuta. Kazali nam z nimi pójść. Nie chcieli żebyśmy za niego zapłacili, tylko wezwali policję odrazu. Policja przyjechała i chciała mi wystawić mandat 800 zł. Nie przyjąłem bo za co jak ja nic nie
LinQ +52
Byłem w Lidlu kupić sobie śniadanie to bydło dosłownie zabijało się o te głupie wkrętarki, ale ja sprytniejszy i zabrałem chłopowi z wózka gdzie miał chyba ich dziesięć
#lidl
#lidl
Wczoraj wieczorem zamówiłem Gojeka, taki lokalny, Indonezyjski odpowiednik Ubera, zamiast samochodu wybrałem opcję "motor". Tylko zapomniałem, że na tej konkretnej stacji kolejowej mogą zatrzymywać się tylko taksówki, gojeki mają zakaz.
Po chwili zadzwonił do mnie kierowca i używając mieszkanki Indonezyjskiego i łamanego angielskiego kazał mi czekać na stacji i że on po mnie przyjdzie.Tak, przyjdzie nie przyjedzie. Brzmiało to mniej więcej tak: "MISTER, MISTER, AJM SO SORRY, AJ TIDA BISA STOP DI STSIUN, WAIT ME MISTER, AJM JALAN-JALAN". Jalan-jalan znaczy "już idę".
Wyobraźcie siebie, że kierowca zaparkował 300 metrów od stacji, gdzie nie ma zakazu i przyszedł po mnie pieszo, żeby zaprowadzić mnie na parking gdzie zostawił motor, w ogóle już z daleka do mnie machał rękami krzycząc "MISTER MISTER!", na przywitanie poklepał mnie po plecach jakbyśmy byli starymi kumplami i był strasznie zadowolony, że trafił mu się obcokrajowiec.
Po drodze do domu dużo rozmawialiśmy (miksem Indonezyjskiego i Angielskiego), jak usłyszał, że jestem z Polski to już zupełnie się nakręcił, całą drogę opowiadał mi o Lewandowskim i Egy Maulanim, Indonezyjskim piłkarzu grającym w Lechi Gdańsk (u niego to brzmiało jak Gdyyynsk). Opowiadał mi, że w trakcie Mistrzostw Świata w Rosji kibicował Polsce, że lubi Polską drużynę i chciałby żeby Indonezja grała tak jak Polacy. W międzyczasie zajechaliśmy na stację benzynową, bo tu normalnym jest branie klientów gdy w baku pusto, kierowca wypalił sobie jeszcze papieroska, bo to przecież Indonezja, tu nikt nigdzie nigdy się nie śpieszy. Po dojechaniu na miejsce powiedział, że on nie chce żadnych napiwków ani nic tylko, że chciałaby selfie ze mną, bo on koniecznie chce się rodzinie pochwalić, że miał białego klienta z Europy, w dodatku z kraju Roberta Lewandowskiego. Kierowca wyjął mały grzebień z plecaka, poprawił grzywkę żeby ładnie wyglądać na zdjęciach, porobiliśmy trochę głupich min do kamery, znów poklepał mnie po plecach jak starego, dobrego kumpla i się rozeszliśmy.
A poza tym strasznie mnie to irytowało jak jadąc na Gojekiem po ruchliwej Yogyakarcie kierowca się cały czas do mnie odwracał i zagadywał. W samochodzie może by mi to tak nie przeszkadzało, ale na motorze jednak czułem się pewniej jak patrzył jednak przed siebie.
A co do odwracania się to masz rację, nic mnie tak nie przeraża jak jazda 60 km/h poboczem lub przeciskanie się w ciasnych korkach gdy kierowca co sekundę się odwraca i do mnie gada. Grrr...
Najgorzej to trafić na autokar z wycieczką szkolną, możesz liczyć na 60 selfie z każdym uczniem osobno :/