Aktywne Wpisy
MarianJanusz +14
Uwaga bo pojadę teraz trochę ruską onucą. Ale czy z perspektywy tych dwóch lat rzeczywiście opłacało się Ukraińcom stawiać opór? Kilkaset tysięcy zabitych. Miliony uciekło z kraju. Całe miasta w gruzach. Zapaść gospodarcza. A co było alternatywą? Alternatywą było po prostu dać ruskim wjechać czołgami do Kijowa. Zełenski by pewnie trafił do łagru, a kilku innych wypadło z oknien. Władzę przejęłaby jakaś moskiewska pacynka i tak by się im dalej żyło na
eaxata +54
Nie piję prawie od miesiąca i dzisiaj mało brakowało, a bym się #!$%@?ł, ale jednak walka nadal trwa. Nawet browary kupiłem już, ale stało się coś, co mnie odwiodło od tego pomysłu. Mianowicie spotkałem starego znajomego, który mi powiedział, że widać i słychać po mnie, że przestałem pić. A nigdy wcześniej z nim nie gadałem ani o tym że chleję, ani o tym że zamierzam przestać, ani o tym że przestałem. Wychodzi
Ciężka po zimie i nieruchliwa,
Siedzi i sapie, dyszy i prycha,
Gdzie moja talia, jęczy i wzdycha.
Uch – jaka gruba!
Puff – jakie uda!
Uff – co za nuda!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
i na swe kształty łoczami łypie.
I na lodówkę, co stoi w dali
wielką i ciężką, z żelaza, stali,
w niej pojemniczki na każdej półce,
są kotleciki smażone w bułce,
serdelki z Tesco, wiejskie kiełbasy ,
jest i szyneczka, inne frykasy,
sery i jaja, torcik bezowy
Jakieś warzywa? Łee, nie ma mowy!
Na dolnej półce kurczak i frytki,
A jeszcze niżej wołowe bitki.
Potem serniczek i czekolada,
żyć bez słodyczy? Toć nie wypada.
Tych pojemniczków jest ze trzydzieści,
i sama nie wiem, co się w nich mieści.
i choćby przyszło tysiąc łasuchów
I każdy miałby po tysiąc brzuchów,
I każdy nie wiem jak się nachapał,
To nie przejedzą, na nic ich zapał!
Nagle – gwizd!
Nagle – świst!
Para – buch!
baba – w ruch!
Najpierw — powoli — jak żółw — ociężale,
Ruszyła — baba – z sofy — ospale,
Szarpnęła cielsko i ciągnie z mozołem,
I trzęsie się tłuszczyk, i leje pot z czoła,
Kroku przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi,
A dokąd? A dokąd? A dokąd tak gna?
Po schodach, tramwajem, do fitnessklab!
I już jest w raju dla gibkich mas,
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
bo lato, bikini, i Zdzicha wzrok…
Na stepie stawia za krokiem krok,
Gładko tak, lekko tak skacze, raz raz,
Jak gdyby to była piłeczka, nie głaz,
Nie ciężka baba, zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, fitmenka zadbana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, co to tak pcha,
Że skacze, że ćwiczy, że stęka uch, uch?
To wreszcie sumienie wprawiło ją w ruch,
I dało jej parę do tych podskoków,
wyciska tłuszczyk ze wszystkich boków
I gna ją, i pcha ją, wciąż więcej hop hop,
i zumba i rumba, TBC non-stop,
I nogi wirują, stepują stuk puk
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!…
Z grupy dietetycznej na FB autor Diana Stephens
#heheszki #zonabijealewolnobiega #poezja