Wpis z mikrobloga

#teczowepaski #podbojetimmiego
Podsumowanie tygodnia:
Liczba osób z którymi się spotkałem: 1.
Liczba osób z którymi byłem umówiony, ale nie doszło do spotkania: 2.

Nie wiem jak skomentować spotkanie. Było dziwne, bo bardziej odbyte na płaszczyźnie psychologicznej. Tzn opowiadałem jak związek poprzedni wyglądał mój i się zaczęły schody. Strasznie naciskał na tą kwestię i całe spotkanie szlag trafił. Zamiast mówić o innych rzeczach to padło, że nie wyciągam wniosków ze spotkań (tzn że tak mało osób ze mną pisze i nie chce się spotkać).
Dopiero oglądając profil na fellow zobaczyłem, że to samo ma w profilu (żeby nie obwiniać drugiej strony w 100 procentach, więc to była uniwersalna teza).
Okazał się być fanem dresów i takich klimatów (dominującego szuka), a na grindrze "relations". Niby przez 7 lat poszukiwań nie był ani razu w związku, ale też nie angażuje się w tej kwestii. Zastanawiam się czemu właściwie odpisał, skoro już na początku rozmowy wyciągał "chciało ci się przyjechać? czemu do mnie napisałeś?".

Ogólnie ogarnięty facet i mądry, ale wyciąganie przeszłości nie było dobrym ruchem z jego strony. Pytanie, co chciał osiągnąć? Nie będzie mi dane dowiedzieć się, bo uznał, że możemy dostać znajomymi.
To tyle na dziś. A jak wam tydzień minął?
  • 15
@4gN4x: no niestety. Nie wiem co chciał osiągnąć tym wyciąganiem spraw prywatnych.
Chyba uzasadnić swoje myślenie. Nadawałby się do związku gdyby nie te wywlekanie spraw. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie upokorzył.

Tak czy inaczej, już więcej nie napiszę. Skasowałem grindra, bo i tak tam nikogo nie ma nowego. Pewnie wrócę za kilka tygodni xd
@ParsecV: on bardzo starał się udowodnić swoją rację. Nie będę dokładnie opowiadał szczegółów z mojego życia, więc nie ma prawa oceniać gdzie ja zawinilem.
Przede wszystkim rozmowa o byłych związkach prawie przez całe spotkanie jest nie na miejscu
@Cukrzyk2000: @mistellaire: e tam, nic z tego nie było. Po prostu siedziałem w chinskim Macdonaldzie i jeden 7.5/10 twink podszedł do mnie i na swoim telefonie pokazał listę pytań, które translator mu przetłumaczył. Typu: czy Macdonald w moim kraju smakuje podobnie, skąd jestem, czy korzystam z jakiś komunikatorów. Niestety mówił strasznie łamanym angielskim a ja mówię strasznie brzydkim chińskim, więc nic by z tego nie było. Po jakimś czasie koledzy