Wpis z mikrobloga

Tak to się robi #wislakrakow Jak widać, lepszy Misior, niż "misiek"

Grupa z #cracovia. O grupie 100, która pomogła klubowi przetrwać trudne lata


Luty 2001. Kibice idą na urząd, klub na krawędzi

Losy klubu uzależnili od niemieckiej firmy Ivaco, która chciała zbudować obok stadionu przy ul. Kałuży supermarket. Cracovia miała czerpać zyski z podziemnego parkingu, który przy centrum handlowym miało zbudować Ivaco.

Problem w tym, że inwestycja ta po protestach ekologów i mieszkańców utknęła w Naczelnym Sądzie Administracyjnym (rok później NSA ostatecznie unieważnił decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu).

Wtedy też o Cracovii zrobiło się głośno, ale nie za sprawą dokonań piłkarzy. Kilka tysięcy kibiców "Pasów" zorganizowało manifestację pod urzędem wojewódzkim. W ten sposób chcieli wymusić zezwolenie na budowę Centrum Handlowego Ivaco. W tłumie spokojnych fanów byli również chuligani, dzięki którym manifestacja przerodziła się w awanturę. Niszczono samochody, rozbijano witryny sklepowe.

Gdy NSA przekreślił inwestycję Ivaco, klub organizacyjnie sięgnął dna. Spółka tonęła w długach, groziła jej upadłość. Co gorsza, nie miała nawet siedziby, bo na wniosek ówczesnego zarządu zburzono piętrowy budynek klubowy, by zrobić miejsce dla centrum handlowego. Mimo że nie było jeszcze prawomocnego zezwolenia na budowę.

Dziesięć dni później...

Dziesięć dni po manifestacji dziennikarz Paweł Misior zaprosił do siedziby swojego wydawnictwa Nasz Powiat kilku przyjaciół, fanów Cracovii. Byli wśród nich Dariusz Mróz - wydawca biuletynów turystycznych, Rafał Radwan - właściciel firmy leasingowej, radca prawny Artur Horain i szef firmy wędliniarskiej Robert Bobek. Mieli po 30 lat i dość dotychczasowych działaczy, którzy wyglądali tylko dotacji z miejskiej kasy. Wpadli na pomysł, by założyć stowarzyszenie składające się z ludzi, którym zależy na losie Cracovii. Nazwali je Grupa 100.

- Gdy zakładaliśmy Grupę 100, mieliśmy na myśli tylko jedno: obudzić tkwiącą w marazmie Cracovię - wspomina dziś szef stowarzyszenia Dariusz Mróz. - Klub niemal nie miał przychodów, nawet mecze na własnym stadionie przynosiły straty. Nikt w ówczesnym zarządzie spółki nie miał pomysłu, jak zmienić tę sytuację. Staraliśmy się małymi kroczkami iść do przodu. Zwykła mrówcza praca.

Kwiecień 2001 - wciąż trzecioligowa szarzyzna

24 kwietnia 2001 r. Cracovia zagrała mecz trzeciej ligi ze Stalą Sanok. Na trybunach zasiadło tylko 200 kibiców. W takich warunkach Sportowa Spółka Akcyjna nie była już w stanie z wpływów za bilety pokryć kosztów organizacji meczów. Do opłacenia pozostali nie tylko piłkarze i trenerzy, ale też ochrona, sędziowie, karetka pogotowia.

Po remisie z bankrutującym Niedźwiedziem piłkarze "Pasów" znaleźli się na 11. miejscu w tabeli trzeciej ligi. Wygrali tylko jeden z sześciu meczów. Tydzień później, po remisie z Pogonią w Leżajsku, spadli na 12. pozycję. Plany awansu do II ligi powoli można było przełożyć na następny rok.

We wrześniu Cracovia w Pucharze Polski zmierzyła się z drugoligowym wówczas Lechem Poznań. Mecz przegrała po rzutach karnych. To podczas tego meczu nastąpiło przełomowe, choć bagatelizowane wówczas przez kibiców, wydarzenie. W tłumie szalikowców pojawili się dwaj ludzie związani z Grupą 100: Paweł Misior i Dariusz Mróz. Kolportowali pierwszy numer miesięcznika "Pasy".

"Pasy" wchodzą na trybuny

Kolorowy magazyn przygotowali własnymi siłami. Płacić musieli tylko za skład komputerowy i druk "po kosztach". W piśmie był wywiad z prezesem Andrzejem Palczewskim, trenerem Grzegorzem Kmitą i stoperem Robertem Ziółkowskim. "Pasy" rozchodziły się jak ciepłe bułeczki - po trzy złote. Wpływy były przeznaczone na sekcję piłkarską.

"Za długo milczeliśmy, sfrustrowani, źli, gotowi tylko marudzić. Teraz będziemy walczyć o Cracovię w mediach" - odgrażali się młodzi gniewni.

Pierwsze pieniądze zaczęły się pojawiać ze składek członków Grupy 100, od drobnych sponsorów i z działalności wydawniczej (oprócz "Pasów" wydawano kalendarze i okolicznościowe pocztówki).

Styczeń 2002 - strajk piłkarzy, kibice zbierają pieniądze

Tymczasem w klubie gorzej już być nie może. Zimne szatnie, za długi odłączony zostaje nawet prąd. Piłkarze nie wytrzymują życia w biedzie. Klub zalega im z wypłatą pensji za kilka miesięcy. Ogłaszają strajk. Nie chcą jechać na zgrupowanie. Grupa 100 sama zorganizowała i opłaciła obóz przygotowawczy w Popradzie i znalazła 10 tys. zł na wypłatę części zaległych pensji zawodnikom. Ci dopiero wtedy zgodzili się wyjechać na Słowację.

Tymczasem przy Kałuży bieda aż piszczy. Sternicy spółki są bezradni, gdy drużynę opuszczają liderzy: Paweł Zegarek (do Pogoni Staszów) i Marek Baster (do Stali Stalowa Wola). - Obóz zimowy na Słowacji to dla naszego klubu było wielkie wydarzenie. Nic takiego wcześniej nie miało miejsca - wspomina Mróz.

Grupa 100 podpisywała sporo umów barterowych. W zamian za reklamę na stadionie załatwiła karetkę pogotowia na mecze, wodę mineralną dla piłkarzy, tańszą ochronę, a nawet środki chemiczne do pielęgnacji murawy. - Siedzieliśmy w kasach, targaliśmy bilety na bramkach, grillowaliśmy, wielu z nas nie widziało kilku ważnych meczów, bo w tym czasie pracowało dla klubu. Pozyskiwaliśmy coraz więcej sponsorów poprzez reklamę w miesięczniku "Pasy". To uruchomiło lawinę - dodaje Mróz.

Marzec 2002 r. Grupa 100 przejmuje władzę

Kibice zastępują menedżera. Grupa 100 załatwiła powrót z drugoligowego Myszkowa wychowanka "Pasów" Krzysztofa Hajduka. Mało tego, piłkarz ten był na garnuszku kibiców należącej do gminy Kraków spółki MKS Cracovia SSA. Działalność Grupy 100 zauważył prezydent Krakowa Andrzej Gołaś i powierzył kierowanie klubem MKS Cracovia jej szefowi - Misiorowi. I tak Paweł Misior został prezesem swych ukochanych "Pasów". Grupa 100 na stadionie przy Kałuży mogła się poczuć gospodarzem. Od teraz przez kolejne dwa lata odpowiadać będzie za Cracovię.

"Cracovia non stop, 24 godziny na dobę - Grupa 100" - ten transparent oddawał istotę pomysłu uzdrowienia starego klubu. - Gdy prezydentem został Jacek Majchrowski, udaliśmy się do niego na spotkanie. Ale nie z rękami wyciągniętymi po pieniądze, jak czynili poprzedni działacze, tylko z gotowymi pomysłami na Cracovię. Prezydent wysłuchał nas, wyjął notes i zapytał: "No to kto?". Zapisał do siedmioosobowej rady nadzorczej pięciu przedstawicieli Grupy 100. Prezesem i wiceprezesem klubu też zostali członkowie Grupy - wspomina Mróz.

Do gry wkracza trener i jego zawodnicy

Kibice nabrali zaufania do nowego zarządu. Zobaczyli, że za sterami pojawili się sami swoi, że coś drgnęło. Frekwencja na meczach zaczęła się poprawiać, ale Misior wiedział, że prawdziwy i trwały boom może spowodować tylko lepsza, nowocześniejsza, ofensywna gra zespołu. A piłkarze, którym przez lata wpajano archaiczną taktykę, nie byli w stanie jej zapewnić. Dlatego Misior po sezonie postanowił zatrudnić trenera grającej ofensywnie i porywająco Proszowianki i jego najlepszych piłkarzy.

- Pamiętam mecz, jaki graliśmy z Proszowianką u siebie. Choć wygraliśmy 2:0, to gra rywala urzekła mnie. Oni po prostu klepali sobie piłkę. Na tle siermiężnych trzecioligowych drużyn byli zespołem z innej bajki - wspomina dzisiaj Misior.

17 czerwca 2002 r. - Wojciech Stawowy zostaje szefem sztabu szkoleniowego Cracovii. Razem z nim z Proszowic Misior pozyskał ośmiu piłkarzy za jedyne 40 tys. zł! Kilku zawodników z tamtego zaciągu (Paweł Nowak, Łukasz Skrzyński i Krzysztof Radwański) do dzisiaj są filarami "Pasów". Misior nie przejął się tym, że nowi nie są rodowitymi proszowianami, tylko wychowankami nielubianej przy Kałuży Wisły. Choć część zatwardziałych kibiców długo złorzeczyła Stawowemu, przekonały ich piorunujące wyniki i grad bramek.

- Bałem się, że zatrudnienie Stawowego będzie strasznie trudne, że w takich Proszowicach obsypują go górą złota. Tymczasem okazało się to guzik prawda! - wciąż nie może uwierzyć Misior.

Lipiec 2002. ComArch głównym sponsorem

Znów ważna data dla "Pasów": głównym sponsorem klubu został ComArch SA.

Mróz: - Wiedzieliśmy, że Grupa 100 nie wystarczy. Nasze marzenia sięgały ekstraklasy, a sami bylibyśmy w stanie działać co najwyżej na poziomie środka tabeli drugiej ligi. Dlatego cały czas szukaliśmy potężniejszego partnera. Poprzez jednego z członków Grupy 100 udało się dotrzeć do profesora Janusza Filipiaka. To był strzał w dziesiątkę.

A Stawowy nie potrzebował czasu na aklimatyzację. W pierwszym sezonie wywalczył awans do II ligi. Wyprzedził bogatszego Kolportera Koronę Kielce. Jego Cracovia grała o wiele nowocześniej niż reszta trzecioligowców. Strzelała najwięcej bramek - 87 w całym sezonie. Nic dziwnego, że na spotkanie z Koroną na stadion przyszło już 10 tys. widzów!

Październik 2002 r. Ziemia w ręce MKS Cracovia

Rada Miasta Krakowa oddaje w ręce MKS Cracovia lodowisko przy ul. Siedleckiego. Radni godzą się także na wymianę terenów między Wisłą (grunty i obiekty po klubie Kabel) a Cracovią (połowa klubowego obszaru przy al. 3 Maja). "Pasy" dostają ponadto 0,5 mln dolarów.

W II lidze bez wielkich inwestycji w zespół (przed sezonem zatrudniono Kazimierza Węgrzyna na zasadzie wolnego transferu, zimą przyszedł Marcin Bojarski) Stawowy piął się wyżej. Dał się wyprzedzić tylko dysponującym pierwszoligowymi budżetami drużynom: Pogoni Szczecin i Zagłębiu Lubin. Trzecie miejsce gwarantowało Cracovii grę w barażach - w dwumeczu strzeliła osiem bramek Górnikowi Polkowice.

Czerwiec 2004 r. Misiora zastępuje Filipiak

Gdy ekstraklasa przy Kałuży stała się faktem, prof. Janusz Filipiak zdymisjonował Misiora i sam postanowił być prezesem. Misior długo się wahał, czy nie odejść. Cracovię w tym kształcie traktował jednak jak swoje dziecko, które niełatwo opuścić. Został przez kolejny rok wiceprezesem.

Po roku byłego szefa Grupy 100 prof. Filipiak wyrzucił z zarządu i pozostawił na mniej eksponowanym stanowisku: dyrektora biura organizacji obchodów stulecia klubu. W ten sposób skończył się złoty okres Grupy 100. - Niczego nie żałuję. Dla Cracovii podpisałbym nawet pakt z diabłem - dowodzi Mróz. - Bez Filipiaka i ComArchu nie byłoby takich sukcesów w piłce i hokeju.

- Myślę, że Paweł Misior był całkiem niezłym menedżerem. Proszę sobie przypomnieć, że to on za niewielkie pieniądze załatwił piłkarzy, którzy wprowadzili nas z trzeciej do pierwszej ligi - mówi inna ważna osoba z otoczenia Cracovii. - Profesor Filipiak? To postać o nieprzeciętnych zdolnościach do zarządzania. Po analizie jego decyzji dochodzę jednak do wniosku, że pała chęcią sprawdzenia się na nowym polu - działalności sportowej. A tu nie zawsze sprawdzają się reguły obowiązujące w normalnym biznesie, takim jakim jest firma ComArch.
  • 1