Wpis z mikrobloga

@Aokx: Mnie wkurzała jedna rzecz: gdy chciałem zgłosić jednej nauczycielce, że ktoś mnie bije, to zaczynałem wypowiedź w taki sposób: "Przepraszam, chciałem Pani powiedzieć, że (tutaj pada imię)...", w tym momencie przerywała mi i mówiła, że nie znosi bycia skarżypytą i nie wysłucha mnie.

#!$%@? był niesamowity. Ładnie przeprosiłem, nie pokazywałem palcem, chciałem wytłumaczyć całą sytuację, ale nie, to jest za mało uprzejmie, więc jestem skarżypytą. Zupełnie jakbym był naczelnym konfidentem
@Aokx Na całe szczęście szkoły do których uczęszczałem nie były może do końca normalne, ale nauczycielki potrafiły rozróżnić bójkę dwóch łobuzów od samoobrony. Jeden z plusów małych szkół

I do dziś pamiętam słowa przedszkolanki, żeby nie szukać zwady i nie prowokować, ale jeśli ktoś nas uderzy to nie lecieć za każdym razem z płaczem do nauczyciela, tylko po prostu takiemu klientowi oddać.
Ale w gimnazjum przyszła w jednym roku baba żywcem wyjęta
@Aokx: Kurde, prawdziwe. Nie wiem jak to wygląda teraz, ale kiedy chodziłem do podstawówki to wyglądało tak, że jeśli jakiś dzieciak cię zaatakował i oddałeś, czy wywiązała się z tego bójka, nawet jeśli wiadome było że to ten drugi zaczął i że ten drugi ma na koncie już wiele takich akcji, a ty na co dzień byłeś spokojnym dzieciakiem nie sprawiającym żadnych większych problemów wychowawczych, obaj otrzymywali takie same kary.

Według
@Another_One: @PNiedziel: nie wiem jak wy, ale ja od małego rozkminilem, że nauczyciele to tylko grupa zdezorganizowanych idiotów, wiec nie traktowałem ich zbyt powaznie ani tego co mówią. Kiedys jedna zadzwoniła do mojego ojca naskarżyć na mnie, że za daleko poszedłem z materiałem do przodu i przez to klasa ma słabe morale xDDDD

No to ojciec tylko powiedział, że moze to oznacza, że pani nie nadaje sie do wykonywania tej