Wpis z mikrobloga

Ląduję w Warszawie. Wyłażę na strefę wolnocłową. Idę dalej, ale nie wiem gdzie. Zawsze się gubię na lotnisku. W ogóle wszędzie się gubię. Idę, idę. Zabłądziłem między bramki. A pod nimi pasażerowie siedzą i czekają. Nie mam siły dalej łazić. Też siadam. Może jak odpocznę, to wstanę. A może nie. Mam prawie pełną baterię w telefonie.

Pół godziny później przychodzi jakieś małżeństwo. Kręcą się, kręcą. Wreszcie siadają. Ładna z nich para. Ona ubrała się chyba na kolację u prezydenta, on ubrał się chyba w sklepie Cejrowskiego.
- Buty jakieś lekkie do chodzenia wziąłeś? - pyta ta wytworna dama.
- Sandały wziąłem - odpowiada Cejrowski.
- Sandały? Rafał. 
- No co miałem wziąć?
- I co, będziesz w nich chodzić?
- A w czym mam chodzić?
- Już ja cię spakuję następnym razem. 
- Proszę bardzo.
- I co, może skarpetki jeszcze do tych sandałów założysz?
- A założę.
- Jezu, Rafał. 
- Co, nie mogę?
- Może jeszcze białe?
- Może.
- Biznesmen. Biznesmen będzie w sandałach i białych skarpetkach chodził po hotelu pięć gwiazdek.
- Dobra, czarne założę.

#pasta #copypasta #mrozinski #heheszki
  • 5
@Runlaxis: ja to sie zgubiłem lekko w Leeds/Bradford xD, ide jedna mozliwa droga, a tu jeb, rozwidlenie na 2 sklepy O_O takie wtf w glowie, #!$%@? wracam, z tylu nic xD okazalo sie, ze trzeba przejsc przez jeden "sklep" zeby dojsc na bramki