Wpis z mikrobloga

Mirki, pewnie nie zyskam Waszej aprobaty ale chciałbym napisać Wam o pewnej alternatywie niż „jak dojechać byłą” co często robicie znajdując poklask. Otóż, moja była żona wpadła w małe tarapaty finansowe - w czasie zbiegły się 2 duże wydatki, czyli awaria samochodu i duża kwota do wpłacenia za ogrzewanie zimą. Dodam, że nie prosiła mnie nawet o złotówkę a widząc, że płacze a płacze naprawdę rzadko „wyciągnąłem z Niej” co jest przyczyną. Pomogłem Jej w jakiejś części spłacić zadłużenie (jako, że zarabiam lepiej niż przyzwoicie nie odczuję tego). Nie chcę tym wpisem robić z siebie bohatera, po prostu chciałbym niektórym pokazać, że można inaczej. Nigdy o żadnej ze swoich byłych nie powiedziałem per „#!$%@?”, „Karyna”, itp... ponieważ łączyła nas kiedyś miłość nie jest mi obojętny los takiej osoby. Nie jestem też beta bankomatem bo nie mieszkamy razem od ponad roku i w tym czasie nigdy mnie o nic nie poprosiła. Dodam też, że jestem w związku z inną kobietą, więc nic mnie do byłej nie ciągnie - ot po prostu ludzki odruch. Warto być człowiekiem, uważam, że karma wraca.
#zwiazki
  • 5
  • Odpowiedz
  • 0
@NagiMiecz: Pewnie masz rację ale jestem pewny, że nie wszyscy „#!$%@?ący” są zdradzani. Poza tym gdy kobieta/mężczyzna zdradza jest to pokłosiem tego, że w partnerze/partnerce czegoś brakowało.
  • Odpowiedz