Marek Katkatan, (pionier) porucznik Straży Miejskiej.
-Gdzie jest ta ich siedziba.. - westchnął porucznik - Podobno miała być w tej części miasta. -To chyba tutaj - Hoschea ( @Miczubezi ) wskazał na niepozorną chatkę do której przybity był szyld "Pax & Wayne - biuro detektywistyczne" -No to czas na wizytę - powiedział świeżo przywrócony do funkcji Joseph Slant ( @SirSherwood ) i zapukał do drzwi. Do ich uszu dobiegł odgłos kroków z chatki...
@Yokaii: Joseph Slant, sierżant Straży Miejskiej - Dzień dobry, panie Wayne oraz panie Pax, słyszałem, że Rik zdrowieje, bardzo mnie to cieszy, prosze go pozdrowić. A jak tam zdrowie babci? Mam nadzieje, że jeszcze żyje, bo to już ten wiek wie pan. Trzeba o babcie dbać - dodał z powagą w głosie Joseph
@SirSherwood: Paxton "Pax" Ladrian - detektyw/pionier Ahh witam panów! Przez chwilę myślałem że to nasi pierwsi klienci ale stróże prawa są jeszcze bardziej mile widziani. A o babcie proszę się nie martwić sądząc po jej cynizmie i zmęczeniu światem ma jakieś siedemset lat i przeżyje nas wszystkich a także nasze wnuki. Słucham panów, proszę spocząć.
@KrzemowyDuch: @Zeroskilla: - Panie Pax i panie Wayne, obawiamy się, że to biuro detektywistyczne nie przestrzega odpowiednich procedur. Słyszeliśmy o wielu - Joseph zatrzymał się na chwile i rozejrzał bo zgromadzony - nadużyciach. Więc żeby rozwiać pewne wątpliwości mam pytanie. Czy moglibyście nam przedstawić jak dokonaliście śledztwa?
Hoschea von Goldberg, sierżant Straży Miejskiej -Witam panów bardzo cieplutko. Proszę na mnie nie zwracać uwagi, przyszedłem jedynie jako obserwator i pomoc w razie ''nieoczekiwanych'' zwrotów akcji...-
Przecież to oczywiste. Straż została zamieszana w spalenie domów jednej trzeciej naszego miasta. Strażnicy odchodzą i przenoszą się do innych miast na wyspie. Niestety ludność Georgetown przestała ufać strażnikom. A gdzie straż nie może tam wkracza inteligencja Wayna i moje doświadczenie zdobyte na ulicy. Ponadto gubernator nie wyraził żadnego sprzeciwu wobec powstania biura a w trakcie naszego ostatniego śledztwa nie ucierpiał
@Zeroskilla: Joseph Slant, sierżant Straży Miejskiej - Och pan twierdzi, że to wina straży, gdyż pan Fredrico należał do straży? A wiedział pan, że pan Frederico miał konto u pani Gabrieli? Szokujące! - Joseph udał w oczywisty sposób zdziwienie tym faktem - Czyżby bank białej rękawiczki był zamieszany w podpalenie miasta? I jeszcze dochodzi ta dzika reprywatyzacja dokonana do banki. No gdyby te rzeczy ujrzały światło dzienne, to by było prawda?
@Zeroskilla: Marek Katkatan, (pionier) porucznik Straży Miejskiej. Uprzejmie proszę nie wymigiwać się od odpowiedzi i opowiedzieć nam o śledztwie z uwzględnieniem najmniejszych nawet szczegółów.
@KrzemowyDuch @Miczubezi @Yokaii - Nakaz? Przesłuchanie? Ja się pytam o państwa procedury. A może jest pan czegoś winny dlatego pan pragnie tego nakazu? Detektywi którzy nie chcą współpracować z strażą! - huknął Joseph - Popatrz pan panie poruczniku oraz panie Hoschea, a to łapserdaki z nich - dodał żartobliwie Slant - No niech ja to zapisze - wyjął swój notatnik i zapisał to co Wayne powiedział - Mam na panów wystarczająco, żeby
@SirSherwood: @Yokaii: @Miczubezi: Kto powiedział że to wina całej straży? Zaczyna pan teraz coś dopowiadać i ewidentnie musi pan ochłonąć. Pozatym jesteście organizacją publiczną więc jeśli ludzie widzą, że jeden strażnik popełnia przestępstwo to złą opinię ma cała straż i proszę się z tym pogodzić. Jeśli chodzi o procedury to ciekawszym pytaniem byłoby czy mają panowie nakaz przesłuchania od komendanta bo narazie widzę jakąś dziwną samowolkę straży miejskiej. No
Hoschea von Goldberg, sierżant Straży Miejskiej Jedyne pomówienia w tym pomieszczeniu kierujecie wy. W przeciwieństwie do nas, nie macie żadnych dowodów, a jedynie wątłe przesłanki bliżej nieznanego trapera, do tego pijanego oraz "dobrych mieszkańców Georgetown" których, jeśli można wiedzieć? A materiał dowodowy, o którym mówicie, czy możecie go przedstawić? @Zeroskilla @KrzemowyDuch
Pod drzwiami stał róznoraki tłum, robotników, farmerów, kobiet i mężczyzn. W rękach mieli grabie, motyki. Tłum wypychał Sama naprzód i czekał
Eeee witam. Malowałem sobie spokojnie, a ci dostojni państwo wyciągneli mnie i długo nienamawiając - pokazał poszarpane ubranie- przyprowadzili tutaj. Mam być świadkiem, że Straż Miejsca gnębi dobrych ludzi. Tak mi powiedzieli.
Nie radził bym ich denerwować - dodał cicho - zaufanie do Straży spadło gwałtownie.
@Miczubezi: Materiał dowodowy zabezpieczył gubernator, a poza tym niech pan spojrzy na tłum i myślę że na pana miejscu lepiej byłoby skupić się bardziej na odzyskaniu dobrego wizerunku straży a nie na nachodzeniu praworządnych obywateli.
@Queltas @KrzemowyDuch @Miczubezi @Yokaii @Zeroskilla - Rzeczywiście całkiem spory tłum ludzi - pokiwał głową Joseph. Proszę państwa! - zwrócił się Joseph z powagą do tłumu - Straż to gnoje dupki i ogólnie gbury prawda? Tłum zdziwiony słowami sierżanta wydał pomruki zgody. -Co więcej, jeden ze strażników podpalił miasto! I oni mają czelność jeszcze przesłuchiwać tych biednych detektywów? - kontynuował Slant. Tłum już całkowicie zdziwiony odparł - Jeszcze jak, precz ze strażą! -
@SirSherwood: Wydaje mi się, że we większości spraw o których pan mówi pomagaliśmy my, zostawiając praktycznie jak na tacy strażnikom dowody i winnych. Jesteśmy w zasadzie cichymi bohaterami Georgetown. "Tam gdzie strażnik nie może, tam detektyw pójdzie" tak mawiają na mieście. Świadczy nawet o tym reakcja tłumu w naszej obronie. Widzę poza tym pewne nieścisłości w informacjach od gubernatora. Wydaje mi się, że powinniśmy skrócić to przedstawienie i udać się do
Marek Katkatan, (pionier) porucznik Straży Miejskiej.
-Gdzie jest ta ich siedziba.. - westchnął porucznik - Podobno miała być w tej części miasta.
-To chyba tutaj - Hoschea ( @Miczubezi ) wskazał na niepozorną chatkę do której przybity był szyld "Pax & Wayne - biuro detektywistyczne"
-No to czas na wizytę - powiedział świeżo przywrócony do funkcji Joseph Slant ( @SirSherwood ) i zapukał do drzwi. Do ich uszu dobiegł odgłos kroków z chatki...
@Zeroskilla @KrzemowyDuch
Joseph Slant, sierżant Straży Miejskiej
- Dzień dobry, panie Wayne oraz panie Pax, słyszałem, że Rik zdrowieje, bardzo mnie to cieszy, prosze go pozdrowić. A jak tam zdrowie babci? Mam nadzieje, że jeszcze żyje, bo to już ten wiek wie pan. Trzeba o babcie dbać - dodał z powagą w głosie Joseph
- Kto to znowu puka.. Witam szanownego pana porucznika, w czym możemy pomóc
Paxton "Pax" Ladrian - detektyw/pionier
Ahh witam panów! Przez chwilę myślałem że to nasi pierwsi klienci ale stróże prawa są jeszcze bardziej mile widziani. A o babcie proszę się nie martwić sądząc po jej cynizmie i zmęczeniu światem ma jakieś siedemset lat i przeżyje nas wszystkich a także nasze wnuki. Słucham panów, proszę spocząć.
- Panie Pax i panie Wayne, obawiamy się, że to biuro detektywistyczne nie przestrzega odpowiednich procedur. Słyszeliśmy o wielu - Joseph zatrzymał się na chwile i rozejrzał bo zgromadzony - nadużyciach. Więc żeby rozwiać pewne wątpliwości mam pytanie. Czy moglibyście nam przedstawić jak dokonaliście śledztwa?
-Witam panów bardzo cieplutko. Proszę na mnie nie zwracać uwagi,
przyszedłem jedynie jako obserwator i pomoc w razie ''nieoczekiwanych'' zwrotów akcji...-
Paxton "Pax" Ladrian - detektyw/pionier
Przecież to oczywiste. Straż została zamieszana w spalenie domów jednej trzeciej naszego miasta. Strażnicy odchodzą i przenoszą się do innych miast na wyspie. Niestety ludność Georgetown przestała ufać strażnikom. A gdzie straż nie może tam wkracza inteligencja Wayna i moje doświadczenie zdobyte na ulicy. Ponadto gubernator nie wyraził żadnego sprzeciwu wobec powstania biura a w trakcie naszego ostatniego śledztwa nie ucierpiał
Wayne
Dziwi mnie także że musiał pan przyjść z obstawą. Czyżby uważał nas pan za zagrożenie?
Joseph Slant, sierżant Straży Miejskiej
- Och pan twierdzi, że to wina straży, gdyż pan Fredrico należał do straży? A wiedział pan, że pan Frederico miał konto u pani Gabrieli? Szokujące! - Joseph udał w oczywisty sposób zdziwienie tym faktem - Czyżby bank białej rękawiczki był zamieszany w podpalenie miasta? I jeszcze dochodzi ta dzika reprywatyzacja dokonana do banki. No gdyby te rzeczy ujrzały światło dzienne, to by było prawda?
Marek Katkatan, (pionier) porucznik Straży Miejskiej.
Uprzejmie proszę nie wymigiwać się od odpowiedzi i opowiedzieć nam o śledztwie z uwzględnieniem najmniejszych nawet szczegółów.
- Nakaz? Przesłuchanie? Ja się pytam o państwa procedury. A może jest pan czegoś winny dlatego pan pragnie tego nakazu? Detektywi którzy nie chcą współpracować z strażą! - huknął Joseph - Popatrz pan panie poruczniku oraz panie Hoschea, a to łapserdaki z nich - dodał żartobliwie Slant - No niech ja to zapisze - wyjął swój notatnik i zapisał to co Wayne powiedział - Mam na panów wystarczająco, żeby
Kto powiedział że to wina całej straży? Zaczyna pan teraz coś dopowiadać i ewidentnie musi pan ochłonąć. Pozatym jesteście organizacją publiczną więc jeśli ludzie widzą, że jeden strażnik popełnia przestępstwo to złą opinię ma cała straż i proszę się z tym pogodzić. Jeśli chodzi o procedury to ciekawszym pytaniem byłoby czy mają panowie nakaz przesłuchania od komendanta bo narazie widzę jakąś dziwną samowolkę straży miejskiej. No
Jedyne pomówienia w tym pomieszczeniu kierujecie wy. W przeciwieństwie do nas, nie macie żadnych dowodów, a jedynie wątłe przesłanki bliżej nieznanego trapera, do tego pijanego oraz "dobrych mieszkańców Georgetown" których, jeśli można wiedzieć? A materiał dowodowy, o którym mówicie, czy możecie go przedstawić?
@Zeroskilla @KrzemowyDuch
To tutaj Panie Samie - powiedział ktoś cicho.
puk puk puk
Heeej! Jest tu kto?
- To nie tak się robi - powiedział ktoś grubym głosem
JEB JEB JEB
- WYŁAZIĆ STAMTONT PSUBRATY! PANÓW DEDEKTORÓW NAM ZOSTAWIĆ! Dobrech ludzi bedo nam nagabywać. Wynocha!
Tłuczenie w drzwi było coraz głośniejsze i natarczywe.
Joseph Slant, sierżant Straży Miejskiej
- Och pan Sam! Miło mi pana widzieć, noga w porządku? Prace udało się panu odzyskać?
Pod drzwiami stał róznoraki tłum, robotników, farmerów, kobiet i mężczyzn. W rękach mieli grabie, motyki. Tłum wypychał Sama naprzód i czekał
Eeee witam. Malowałem sobie spokojnie, a ci dostojni państwo wyciągneli mnie i długo nienamawiając - pokazał poszarpane ubranie- przyprowadzili tutaj. Mam być świadkiem, że Straż Miejsca gnębi dobrych ludzi. Tak mi powiedzieli.
Nie radził bym ich denerwować - dodał cicho - zaufanie do Straży spadło gwałtownie.
tłum wydał pomruk niezadowolenia
Materiał dowodowy zabezpieczył gubernator, a poza tym niech pan spojrzy na tłum i myślę że na pana miejscu lepiej byłoby skupić się bardziej na odzyskaniu dobrego wizerunku straży a nie na nachodzeniu praworządnych obywateli.
- Rzeczywiście całkiem spory tłum ludzi - pokiwał głową Joseph.
Proszę państwa! - zwrócił się Joseph z powagą do tłumu - Straż to gnoje dupki i ogólnie gbury prawda?
Tłum zdziwiony słowami sierżanta wydał pomruki zgody.
-Co więcej, jeden ze strażników podpalił miasto! I oni mają czelność jeszcze przesłuchiwać tych biednych detektywów? - kontynuował Slant.
Tłum już całkowicie zdziwiony odparł - Jeszcze jak, precz ze strażą!
-
Sam O'War
No i na co było mnie tyle targać? Ech politycy i ich reformy, a biedny człowiek teraz musi iść znów natchnienia szukać.
Jak tu się szybko dorobić?
Wydaje mi się, że we większości spraw o których pan mówi pomagaliśmy my, zostawiając praktycznie jak na tacy strażnikom dowody i winnych. Jesteśmy w zasadzie cichymi bohaterami Georgetown. "Tam gdzie strażnik nie może, tam detektyw pójdzie" tak mawiają na mieście. Świadczy nawet o tym reakcja tłumu w naszej obronie. Widzę poza tym pewne nieścisłości w informacjach od gubernatora. Wydaje mi się, że powinniśmy skrócić to przedstawienie i udać się do