Wpis z mikrobloga

Wyobraźcie sobie, że dobry znajomy oddaje Wam samochód - starego klasyka, który ledwo zipie, ale przedstawia niemałą wartość kolekcjonerską i sentymentalną. Przyjmujecie dar nie tylko z grzeczności, zwyczajnie szkoda Wam kultowego auta, więc postanawiacie dać mu drugie życie, odrestaurować je i przywrócić należyty blask. Macie naturalnie świadomość, że nie będzie to łatwa przeprawa, która pochłonie ogromne nakłady czasu i pieniędzy, a ponadto zmusi do poświęceń. Mimo to bierzecie byka za rogi.

Od razu po tym, jak maszyna trafia do Waszego garażu, zabieracie się do pracy: instalujecie nowe części silnika, wymieniacie opony oraz olej, dolewacie najlepszej jakości paliwa i pucujecie karoserię. Na gruntowny remont nie macie jeszcze środków, lecz nie możecie doczekać się pierwszej przejażdżki i reakcji sąsiada. Początkowe kilometry to wprawdzie jazda po płaskim, gładkim asfalcie, lecz sprawność samochodu i tak budzi pozytywne zaskoczenie - przyspieszacie i hamujecie w wybranym momencie, skręcacie bez problemu, nic nie warczy, nic nie stuka. Pokonujecie nawet całkiem stromą górkę!

I wtedy, w najmniej spodziewanej chwili, sytuacja zaczyna się komplikować. Auto zwalnia, a co gorsza wydaje niepokojące dźwięki. Nie panikujecie, byliście na to gotowi. Ignorujecie szyderę Mariana, który obserwuje z okna Wasz powrót na tarczy. Przecież nic nie jest w stanie odebrać Wam determinacji w spełnieniu swojego marzenia, a jedyne czego potrzebujecie to czas i pieniądze.

W bliźniaczo podobnej sytuacji jest Ole Gunnar Solskjaer, który również śni o przywróceniu blasku kultowej marce. Co więcej, Norweg także obiecująco zainaugurował swoją misję. Sprawił bowiem, że Manchester United przez moment radził sobie wyśmienicie, nawiązywał do swoich tradycji oraz utraconej tożsamości. Fakt, że w końcu dotknął go kryzys, był do przewidzenia, wszak na Old Trafford nie doszło jeszcze do znaczących ruchów. Te wymagają nie tylko więcej czasu, ale też zainwestowania sporych funduszy.

Wiem, że Czerwone Diabły pierwszy raz od 1981 roku przegrały pięć meczów wyjazdowych z rzędu. Wiem, że po raz pierwszy w historii Premier League straciły 48 bramek na przestrzeni jednych rozgrywek, a od 11 spotkań nie potrafią zachować czystego konta, co nie miało miejsca od ponad 20 lat. Mimo to, sądzę, że należy zaufać Solskjaerowi, dać mu czas na działanie i wykazać się cierpliwością w stosunku do długofalowego projektu, za jaki uważam odbudowę Manchester United.

Mam świadomość, iż futbol na najwyższym poziomie nie cierpi zwłoki. Przegrywasz - nie istniejesz, liczą się tylko zwycięzcy i ich dobre wyniki. Sęk w tym, że klub z Old Trafford nie jest dziś sportową potęgą. On dopiero aspiruje do powrotu na szczyt, co nie stanie się ot tak. Nie ma nic od razu, nie ma nic za darmo.

Choć nie cieszą mnie ostatnie poczynania Czerwonych Diabłów, daleki jestem od skreślania sympatycznego Norwega. Przecież dopiero co wymienił olej i dolał wysokooktanowej benzyny, a więc zrobił to, co absolutnie niezbędne do tymczasowego funkcjonowania maszyny. Gruntowny remont wciąż przed nim.

Nie twierdzę przy tym, że w klubie swojego życia Ole na pewno osiągnie sukces. Jako sympatyk Manchesteru United - czekający na powrót lepszych dni już kilka lat - sądzę jednak, iż Solskjaer zasługuje na szansę oraz zaufanie, na które sam sobie zapracował. Co więcej, wciąż wierzę, że uda mu się przeobrazić zardzewiałego rzęcha w uznane auto z klasą.

Serdecznie zapraszam na mój fanpage, na którym codziennie publikuję moje opinie, spostrzeżenia oraz przemyślenia związane z piłkarskim światem.

Jeśli spodobała Ci się wrzutka, zaobserwuj #zycienaokraglo
Dzięki!

#sport #mecz #pilkanozna #premierleague #united #manchesterunited #zycienaokraglo
Pobierz StaXik - Wyobraźcie sobie, że dobry znajomy oddaje Wam samochód - starego klasyka, kt...
źródło: comment_WgkE5ja0URdYWr4rBk4MsI3L9r9i5MkF.jpg
  • 6
Pozwolę sobie skopiować moje słowa z inego miejsca. Tak na dobrą sprawę to odkąd skończyła się era Fergusona to przez tyle lat United mogło ogrywać młodych mieszając ich ze starszymi i bardziej doświadczonymi kolegami, stanowiącymi gwardię Fergusona i przepychać ich powoli do pierwszego składu. Możemy być pewni, że mieliby na pewno większe zaangażowanie niż sanchezy i inne najemniki. Śmieszne jest w sumie, że najlepsze mecze często United gra, gdy pojawia się plaga