Wpis z mikrobloga

Moje świadectwo.

Problem pojawił się u mnie, gdy miałem czternaście lat. Najpierw papierosy, potem alkohol wspólnie z kolegami z klasy, dość szybko pojawiły się pierwsze narkotyki, kodeina leki, morfina, a zaraz heroina i mefedron dożylnie, w wieku 16 lat byłem już w ciągu, zażywałem codziennie. Już wtedy straciłem kontrolę nad swoim życiem, jednak stan, w którym się znajdowałem skutecznie utrudniał mi dostrzeganie tego faktu. Dochodziły jeszcze mechanizmy uzależnienia, takie jak wyparcie problemu, bo przecież „biorę bo lubię” i w każdej chwili mogę przestać, czy minimalizacji i racjonalizacji rzeczywistych konsekwencji uzależnienia. W tym czasie pod wpływam środków psychoaktywnych zatraciłem zupełnie poczucie konsekwencji. Tego, że konsekwencje są. Żyłem z dnia na dzień, martwiąc się jedynie o to, jak załatwić kolejny towar, gdy ten który zażyłem przestawał działać. Z perspektywy czasu myślę sobie: „to straszne”, jednak tak wtedy było. Wszelkie substancje psychoaktywne, z którymi miałem kontakt w tamtym czasie zmienił również moją percepcję i system wartości na tyle, że to mi w zupełności wystarczało. Wstać, ogarnąć towar, naćpać się, ogarnąć towar, naćpać się pójść spać. Do tych kliku punktów zredukowałem swój plan dnia. W tym czasie poniosłem wiele konsekwencji: doprowadziłem do rozwodu, rozpadu rodziny którą zacząłem tworzyć, utraciłem kontakt z synem, przed którym do tej pory jest mi ogromnie wstyd, wyrządziłem wiele krzywd osobą na którym mi bardzo zależy, moim rodzicom, bratu, przyjaciołom. Nie zliczę prac, które w tym czasie utraciłem, szans, które zmarnowałem, pieniędzy, które przepadły. Utraciłem relację z ludźmi, ze sobą i Bogiem. Sprzedałem siebie i wszystko, co dla mnie ważne dla ukojenia, które dają narkotyki. W dużej mierze był to efekt braku umiejętności radzenia sobie z napięciem i emocjami w zdrowy sposób, braku umiejętności nawiązywania i utrzymywania relacji z ludźmi, przez co towarzyszyło mi ciągłe poczucie niedostosowania i wyobcowania, samotność. Nie rozumiałem też swoich potrzeb i nie potrafiłem o nich komunikować, a zaspokajałem je nie wprost, tłumiąc ich przejawy narkotykami. W tym czasie towarzyszyło mi ogromne poczucie pustki i bezsensu oraz strachu, które tłumiłem poprzez zażywanie. Byłem w spirali mechanizmu nałogowego regulowania emocji, w którym już nie towarzyszyły mi głębsze refleksje, brałem by zapomnieć że mam problem z braniem. Trwało to około sześć lat.

Przyszedł w moim życiu moment, w którym byłem już totalnie wypalony fizycznie i psychicznie. Nie miałem siły już dalej brać narkotyków, mój organizm był zbyt wycieńczony, nie byłem też w stanie żyć na trzeźwo- ból psychiczny i fizyczny odstawienia był zbyt silny. Szach mat. Bałem się umrzeć, ale nie chciałem też żyć. Poprosiłem o pomoc. Dzięki kochającym, ale również cierpiącym rodzicom i bratu trafiłem na detoks, potem na leczenie. Mój proces trzeźwienia trwał sześć lat, przez ten czas przeszedłem siedem detoksów, sześć ośrodków leczenia uzależnień, które ukończyłem dwukrotnie. Nie było lekko, gdy już mi się wydawało, że dam sobie radę, przychodził kryzys, z którym sobie nie radziłem i łamałem abstynencję. Poddawałem się, wielokrotnie upadałem, bolało, ten ból mnie zahartował. Teraz, z perspektywy czasu wiem, że był mi niezbędny do tego, żeby się zahartować, nauczyć od nowa życia, życia na trzeźwo.

Podczas terapii pogodziłem się ze sobą, poznałem siebie. Poznałem emocje, czysto teoretycznie- jakie emocje znamy, jak również w praktyce, jak ja czuje się pod wpływem konkretnych emocji. To było jak nauka chodzenia, całkowicie od nowa. Zupełnie obcy świat- świat uczuć. Poznałem swoje słabe strony, zobaczyłem brak pewności siebie, brak odpowiedzialności, nieumiejętność nazywania i komunikowania swoich potrzeb, deficyty w kontakcie z ludźmi. Poznałem i nauczyłem sobie radzić z mechanizmami uzależnienia. Podjąłem trudną pracę nad sobą, której owocem było nauczenie się nowych umiejętności, niezbędnych w życiu na trzeźwo. Nauczyłem się asertywności, prawdomówności, proszenia o pomoc, przyznawania się do błędów, poprawnej komunikacji. Poznałem swoje mocne strony- zaradność, wytrwałość, upór, konsekwencję, kreatywność, odwagę. Nauczyłem się je wykorzystywać w codziennym życiu. „W trudzie akceptacji krzesałem ogień”. Pogodziłem się również z rodziną, przyznałem do swoich błędów, przeprosiłem i staram się zadośćuczynić. Teraz wiem, że gdyby nie rodzina nie było by mnie tutaj, jestem im ogromne wdzięczny za wsparcie i pełen podziwu za wytrwałość i towarzyszenie mi w bólach trzeźwienia. Dziękuje Ci Mamo, Tato, Bracie. Pogodziłem się z Bogiem, dostrzegłem Jego obecność w swoim życiu, wiem, że gdyby nie Bóg, nie miał bym najmniejszych szans. Wiem również, że pomimo całej pracy, jaką wykonałem, jak również dzięki świadomości problemów, których w sobie jeszcze nie zmieniłem, gdyby nie Bóg nie było by mnie tutaj. Bycie trzeźwym w przypadku osób uzależnionych jest tylko w niewielkim zakresie zależne od nich samych, dopóki sobie tego nie uświadomimy, nie możemy stać się ludźmi wolnymi. Musimy zdać sobie sprawę, że jest nad nami siła, jakkolwiek pojmowana, a bez Jej pomocy, na nic wszelkie starania.

Odbudowałem swoje wartości dzięki autorytetom, dzięki mojemu Tacie, dzięki ks. Dr B.P.R. , jak również dziesiątkom innych osób, których nie sposób było by terasz wymienić, wszystkich terapeutów, psychoterapeutów i wychowawców oraz dobrych i wartościowych ludzi, od których uczyłem się życia na nowo, życia w prawdzie i trzeźwości.

Patrząc w przeszłość wielu rzeczy żałuję, ale mam też świadomość, że gdyby nie te doświadczenia, nie był bym tym, kim jestem. A wiem, że jestem wartościowym człowiekiem, zwycięzcą. Staram się nadawać sens wydarzeniom z mojego życia, to mi pomaga. Wykorzystuje swoje doświadczenie by pomagać innym zagubionym osobą, którzy potrzebują pomocy w walce ze swoimi ograniczeniami, uzależnieniami i problemami, jestem psychologiem i terapeutom uzależnień.

Mam na imię XXX, mam 29 lat, jestem narkomanem, a narkotyki nie są mi już do niczego potrzebne. Mam piękne życie właśnie dzięki temu, że z nich zrezygnowałem.


#narkotykizawszespoko #narkotyki #abstynencja #ama #wyznanie #opowiescizpsychiatryka
  • 8