Wpis z mikrobloga

@BotRekrutacyjny: Ale to nie jest moralny argument ¯\_(ツ)_/¯

Eutanazja to jest ostatnia decyzja w czyimś życiu i jest tak niesamowicie ważna, że musi być świadomą decyzją jedynie zainteresowanego, bez żadnych wpływów obcych. Ale w przypadku, gdy pacjent jest na opioidach i w ogromnym cierpieniu, jak napisałeś, to bardzo łatwo o te wpływy, prawda?

I jest sporo zainteresowanych w tej decyzji, np. państwo i rodzina, którzy mogą naciskać takiego pacjenta by skorzystał
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@fenis: @Sztywny3: chodzi mi o moralne podstawy, które zabraniają takiemu człowiekowi godnie umrzeć

@BotRekrutacyjny: Z moralnego punktu widzenia jest to zabójstwo. Bycie ofiarą zabójstwa raczej nie jest "godnym umarciem", cokolwiek by to znaczyło.

Ponadto, jeśli zgodzimy się, by państwo coś robiło na życzenie, to prędzej czy później stanie się to przymusowe, zwłaszcza w państwie demokratycznym. Państwo utrzymuje pacjentów w szpitalach, więc zabijanie ich byłoby oszczędnością, a bardzo łatwo jest
Ponadto, jeśli zgodzimy się, by państwo coś robiło na życzenie, to prędzej czy później stanie się to przymusowe, zwłaszcza w państwie demokratycznym. Państwo utrzymuje pacjentów w szpitalach, więc zabijanie ich byłoby oszczędnością, a bardzo łatwo jest przekonać głupi lud propaganda, że to ich podatki są marnowane, że po co ich w ogóle pytać o zdanie, przecież nikt nie chciałby umierać w cierpieniach,


@ibilon: Problemem więc tutaj nie jest eutanazja sama w
W ostatecznej fazie do gazu szliby polityczni, bo przecież żyjemy w postępowym, lewicowym świecie, dlaczego mamy pozwalać, by jacyś prawicowi ekstremiści go niszczyli, na co oni w ogóle żyją?

Nie mówię z własnej wyobraźni, tylko z historii. Tak było w Trzeciej Rzeszy.


@ibilon: I znowu urojenia.

W Trzeciej rzeszy, czyli państwie totalitarnym tak było. Ale to była prawica ;)
Zgadzam się, decydowanie o tym kto powinien żyć a kto nie jest bardzo delikatną kwestią i przynosi na myśl pewne wydarzenia z ubiegłego wieku....


@Sztywny3: Ale tu nei ma decyzji o tym kto ma żyć. Tu jest pomoc w godnym odejściu na życzenie pacjenta - o tym mowa.

Widziałeś kiedyś kogoś kto umierał w cierpieniu?
@GordonL: Widziałem. Mówię tutaj o czysto matematycznym ryzyku błędnej oceny lekarzy odnośnie wyleczalności choroby. Ryzyko takie należy właśnie jak wspomniałeś wazyć cierpieniem pacjenta. Pytanie powinno brzmieć - kto w takiej sytuacji ma prawo decydowania?
Widziałem.


@Sztywny3: Wątpię.

Mówię tutaj o czysto matematycznym ryzyku błędnej oceny lekarzy odnośnie wyleczalności choroby.


@Sztywny3: Acha. Nie jest istotna biologia i medycyna - liczy się matematyka?

Ryzyko takie należy właśnie jak wspomniałem wazyć cierpieniem pacjenta.


@Sztywny3: Ryzyko, które zazwyczaj jest czysto teoretyczne vs. cierpienie pacjenta...

Pytanie powinno brzmieć - kto w takiej sytuacji ma prawo decydowania?


@Sztywny3: Jak to kto? Pacjent. Jeśli jest nieprzytomny to albo mamy
@fenis: tak, bo nawet pomimo tego, że sytuacja jest podbramkowa i wymagania szybkiej reakcji, to wynik końcowy jest jakby na to nie patrzeć - nieodwracalny. Dlatego też każdy powinien mieć prawo wybrania osób/osoby które w takej sytuacji miałyby prawo wybrać za niego, na podstawie opinii lekarzy rzecz jasna.
"The Church and state must remain separate. What right has anyone, because of their own religious faith (to which I don’t subscribe), to demand that I behave according to their rules until some omniscient doctor decides that I must have had enough and goes ahead and increases my morphine until I die?

If you disagree with voluntary euthanasia, then don’t use it, but don’t deny me the right to use it if
@GordonL:
1. To po co się pytasz? może jeszcze źródła mam przytoczyć XD
2. Liczy się matematyczne określenie szans przeżycia NA PODSTAWIE biologii i medycyny. Ktoś tu chyba statystyki nie przerabiał ;)
3. Pozostawie bez komentarza.
4. Tu się zgadzam. Chodziło mi właśnie o sytuacje kiedy pacjent nie jest w stanie samemu podjąć decyzji.
1. To po co się pytasz? może jeszcze źródła mam przytoczyć XD


@Sztywny3: To co piszesz po prostu nie wskazuje, żebyś widział cierpiącą osobę.

2. Liczy się matematyczne określenie szans przeżycia NA PODSTAWIE biologii i medycyny. Ktoś tu chyba statystyki nie przerabiał ;)


@Sztywny3: Przed chwilą pisałeś o matematycznym ryzyku błędnej oceny uleczalności choroby, teraz piszesz o matematycznych szansach przeżycia - to są dwa różne pojęcia. Zdecyduj się na jedno
@GordonL:
1. Nie patrze na całe zjawisko przez pryzmat tylko swoich doświadczeń. Inaczej - nie traktuje tego wątku personalnie, stąd brak emocji i zimna kalkulacja
2. Moim zdaniem to się łączy, chyba że niejasno się wyraziłem: %przeżycia = 1 -%zgonu, na podstawie diagnoz. H0 i H1 o poprawności prognozy, z teorii prawdopodobieństwa.
3. Wytłumaczenie czym jest ryzyko? najlepiej sprawdź sobie sam. Temat jest dosyć szeroki ;)
4. dokładnie :)
1. Nie patrze na całe zjawisko przez pryzmat tylko swoich doświadczeń. Inaczej - nie traktuje tego wątku personalnie, stąd brak emocji i zimna kalkulacja


@Sztywny3: Ja patrzę zarówno poprzez podejście obiektywne, jak i subiektywne, gdy podawałem cierpiacemu człowiekowi morfinę. A ona już nie pomagała.
@BotRekrutacyjny: Jak dla mnie największy argument przeciw eutanazji to to że może to prowadzić do nadużyć.

Człowiek w stanie agonalnym często traci rozum, możliwość samodzielnego myślenia. Kto ma wtedy zadecydować?

Lekarze? Czemu lekarz ma decydować o czyimś życiu lub śmierci.
Rodzina? Możliwym jest ze rodzina chorego będzie chciała się go, brzydko mówiąc, pozbyć.

Jedynie chory, w pełni świadom, powinien o tym zadecydować