Wpis z mikrobloga

Mojemu psu dwa razy ukradli SMYCZ, kiedy czekał na mojego męża przed osiedlowym sklepikiem, na naszym malutkim warszawskim osiedlu pod domem, gdzie wszyscy się znają i naszego psa też. -,-
A raz jakaś emerytka też pod sklepem WYSZARPAŁA psu na siłę piłeczkę z pyska, wrzuciła sobie do torby i biegiem "opuściła miejsce zdarzenia". Mój mąż, widział wszystko przez szybę w sklepie, więc wybiegł, dogonił i awanturę zrobił. A z kolei kiedyś pod kauflandem jakiś dziadek chciał mi psa ukraść, bo skoro stoję z psem pod kauflandem "to znaczy, że pies jest do oddania i mam mu go oddawać w tej chwili, bo jemu by się taki przydał" i aferę taką zrobił, że myślałam, że mnie pobije i znowu mąż musiał i mnie i psa ratować. To co Ty się dziwisz, że samochód na cegłach. D: Taki kraj, a miasto, to wyjątkowe paskudne, z ludźmi którzy tylko kasę widzą i nic więcej. Dodam tylko, że nasz pies nawet rasowy nie jest i ma 13 lat.

#pasta @pasta @morino