Wpis z mikrobloga

@ZembataSekwoja:

MUSZELKI !

z ulgą przekroczył próg lombardu.Za kontuarem stał sam właściciel, czyli Zbrybax. Zbrybax był mieszańcem. Półczłowiekiem, półkrasnoludem. Podobne dziwy natury zdarzały się niezmiernie rzadko i sadząc po Zbrybaxie, cale szczęście, że tak rzadko. Jego ojciec musiał być nie lada odszczepieńcem, skoro wziął sobie ludzka kobietę. Albo był wtedy bardzo pijany.

-Dostojny Arivald - przemówił Zbrybax swym najbardziej uprzejmym i najbardziej uniżonym tonem. - Czym mogę służyć tak znamienitemu gościowi? Czyżby - starał się nadać głosowi wyraz smutku - jakieś finansowe kłopociki? - Nie. Zamierzam coś od ciebie odkupić. - A! - Zbrybax z trudem ukrył niepokój. - Cóż takiego?
- Był tu niedawno pewien wiedźmin...
- Wiedźmin.
- ...i zastawił miecz...
- Miecz. - ...który ja chciałbym teraz wykupić.
- Wykupić.

-Jeżeli nie przestaniesz powtarzać po mnie - rzekł Arivald zimnym tonem - to zamienię cale twoje złoto w muszelki.

-W muszelki... - Zbrybax rozdziawił gębę, pokazując istne karczowisko sczerniałych pni. - Nie, bardzo proszę. Był wiedźmin, był. Dałem mu dwanaście denarów.

-Dwanaście denarów. - Arivald pokiwał głową. - Jak ty byś komuś dał dwanaście denarów, świat by się zawalił. Poza tym wiedźmin już by nie żył z przepicia. Ile mu dałeś? Tylko bez krętactw! - Cztery...? Arivald chrząknął ostrzegawczo. - Półtora - rzekł naburmuszony Zbrybax. - Półtora denara za ten szmelc. - Szmelc?

Zbrybax zniknął na zapleczu i po chwili wrócił, niosąc ostrożnie pięciostopowy miecz. Srebrny. Ale srebrny był tylko kolor. Miecz był wykuty ze zwykłej stali, i to nie najlepszego gatunku. - Ile ja na tym zarobie? Pol denara? Denara? A poza tym kto to kupi? - Dawaj - mruknął czarodziej niezadowolony, choć w zasadzie tego własnie się spodziewał. - Odliczysz sobie denara przy płaceniu podatku. - Dwa denary - powiedział szybko Zbrybax - przecież ja też muszę coś z tego mieć. - Muszelki - przypomniał łagodnie Arivald. Zbrybax w końcu machnął ręką. - Przyjdzie pójść na żebry, jeśli częściej bee robił takie interesy.

-Daj mi jakiś worek - rozkazał Arivald, któremu wcale nie podobała się perspektywa paradowania przez miasto z mieczem w dłoni. I to w dodatku srebrnym. A przynajmniej srebrnego koloru. - Pięć miedziaków - rzucił Zbrybax, podając worek.

-Oto jak się dochodzi do majątku - rzekł z podziwem Arivald. - Też sobie odliczysz przy podatku.

#gownowpis #literatura #przegryw
  • 4