Aktywne Wpisy
wszystkozajete12 +64
Pan Policjant z rigczem. Kto popiera daje plusika ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#karachankontent #posnania #poznan #patologiazmiasta #patologiazewsi #patologia #policja
#karachankontent #posnania #poznan #patologiazmiasta #patologiazewsi #patologia #policja
DzonySiara +565
Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu i dyskrecji kadry zakładu karnego xD
#bekazpisu
#bekazpisu
ZASADY
KARTA POSTACI
-Kolejny dzień i znowu to samo! - marudził Greg Lepkierączki. Wraz z kilkoma osobami pozostałymi w osadzie zatrudnił się u Dawida przy naprawie portu rzecznego. Robota całkiem, całkiem. Na głowę nie pada, nikt do ciebie nie strzela.
Tylko, no właśnie.
Cholernie nudna!
I słabo płatna.
Echhh. A jutro znowu na tego złodzieja robić.
@Gdanio @Gregua @Legzday @SirSherwood @Stah-Schek @ZdenerwowanyBialorusin @Zeroskilla @TynkarzCzwartejSciany +10$, tym razem bez straty morale
*
Nad brzegiem Missouri jak zwykle o poranku można było zauważyć poszukiwaczy złota. Każdy z nich przekonany, że to właśnie jemu fortuna sprzyja, nabierał i cierpliwie wypłukiwał piach, wierząc, że w końcu na dnie znajdzie świecący na złoto, upragniony pyłek. Ilu poszukiwaczy, tyle różnych metod. Większość jednak jest zgodna, prawdziwe żyły złota znajdują się w górach. Tam gdzie najwięcej Indian. Tymczasem tu, nieopodal miasta jest bezpiecznie, trzeba się bardziej narobić, ale przynajmniej nikt do ciebie nie strzela.
Nie oznacza to, że nie ma tu niebezpieczeństw, o nie! To w dalszym ciągu dzika kraina. Przekonali się o tym James Brannan i Ray Black. James wychodząc z wody usłyszał jakby dziwny szelest, a potem grzechotkę. “Grzechotnik” - pomyślał, i już miał w ręku nóż. W oka mgnieniu rzucił go w węża zabijając go. Ray nie miał tyle szczęścia, a raczej tak czujnego słuchu. Wąż zdążył go ukąsić, zanim zdążył zareagować. Dziwnym trafem, skończyło się tylko na spuchniętej kostce.
@czarnybaran20 ugryzienie grzechotnika -2 siły, znalezione złoto 2oz -> 30$, achivment “Sssss.” za przeżycie ukąszenia grzechotnika
@CZARNYCZAREK znalezione złoto 1oz -> 15$
@Knyazev znalezione złoto 4oz -> 66$ (w tym bonus z cechy)
@Kroomka znalezione złoto 1oz -> 15$
@Mamkielbase znalezione złoto 3oz -> 45$
@meinigel znalezione złoto 2oz -> 33$ (w tym bonus z cechy)
@papier96 znalezione złoto 4oz -> 66$ (w tym bonus z cechy)
*
Arthur i George czuli się w lesie jak ryby w wodzie. Tropienie, zastawianie sideł i chwytanie drobnej zwierzyny szło gładko. Wkrótce, zapełnili już swoje bagaże.
-Haha! Ty #!$%@? bobrze! Mam cię! Cyk, kolejna skórka.
-Ciszej idioto, nie chcesz nam chyba sciągnąć na głowę indian?!
-Spokojnie, tu jest czysto. Gdzie jest Arthur?
-Poszedł sprawdzić tamten potok.
-Ten przy którym znaleźliśmy ślady obozowiska? I to ja jestem idiotą?
Później przy ognisku.
-No i słuchajcie - mówił Arthur - w górze tamtego potoku jest przełęcz, a za nią taaaaka wielka równina. Po horyzont ani jednego drzewa, same stepy. A na tych stepach! BIZONY!
-Bizony? - wtracił się Chris Wattson - Z takiego to by była fura żarcia! I futra! Co nie Daniel?
-No niby tak, ale wiesz. Na takiego bydlaka to zwykłe wnyki nie wystarczą. To się trzeba porządnie przygotować. Na spokojnie.
Nazajutrz.
-To był dobry pomysł, żeby zabrać wóz na polowanie. Zmieściliśmy prawie dwa razy więcej futer niż jakbyśmy musieli nieść je na plecach. Noo i po robocie można się wyłożyć, a konik popyla za ciebie. Nie trzeba tego na plecach taszczyć. - powiedział niby do siebie Tommy, a niby tak, żeby niosący na plecach trofea traperzy też to doskonale słyszeli.
@mac3 odkrywa przełęcz prowadzącą do stepu bizonów, jako odkrywca, może nadać jej własną nazwę, w następnej turze można polować na bizony
@Anagma +12$
@Awerege +38$ (korzystał z wozu)
@Kolorowy_Jelonek +39 (korzystał z wozu) sam musisz wyegzekwować hajs z wynajmu wozu, napisz mi PW kto ile wisi
@Korbuzz +16$
@lacuna +19$
@mac3 +24$
@SmiesznyStudent4 +20$
@Waspin +24$
@StrongFate-Man +30$ (korzystał z wozu)
*
-Dobra, rozkładaj wnyki.
-Co? - powiedział Percy - Ja nie mam żadnych wnyków.
-To jak ty #!$%@? poszedłeś polować na niedźwiedzie?!
-Cicho! - wtrącił się Talar, po czym szybkim ruchem złapał czającego się w pobliżu jego nogi grzechotnika i ukręcił mu szyję.
-To zły znak, jeżeli polowanie na niedźwiedzie zaczynamy od ataku węża.
Uczestnicy wyprawy ciężko pracowali, rozkładali sidła i oprawiali niedźwiedzie, a także inne mniejsze zwierzęta, które złapały się we wnyki.
Przy którejś z kolei, Otto nieopatrznie podszedł do kolejnego złapanego niedźwiedzia, który okazał się wcale nie być złapanym. Te cholerne tandetne pułapki! Rozwścieczony niedźwiedź,z poranioną łapą rzucił się biegiem w stronę Otto. Ten, w pierwszej chwili oddał strzał, ale spudłował, po czym krzycząc na pomoc, rzucił się do ucieczki. Miał szczęście, że jego towarzysze byli w pobliżu, bowiem niedźwiedź, nawet ranny z łatwością by go dogonił. Pete, Nigjango i Percy stali najbliżej całego zajścia, każdy z nich oddał strzał. Percy pewnie trafił ze strzelby, Nigjango, o dziwo trafił z rewolwera, jednak dopiero strzał Peta, położył olbrzymiego niedźwiedzia.
-Hoho #!$%@?! Gdzie się rwiesz! Haha! - powiedział Stan Edwards. - Niech to będzie dla was nauczka. Takiego wielkoluda nie położysz jednym strzałem. To są naprawdę niebezpieczne bestie. Opowiadałem wam, jak kiedyś jeszcze w XVIII wieku…
Nagle jego wywód przerwał strzał. Strzał był o tyle dziwny, że rozbrzmiał z daleka. Nie mógł to być więc nikt z uczestników wyprawy.
-Aaaaaah!! - krzyknął Amigo Jose, po czym przewrócił się i złapał za brzuch. Momentalnie poczuł rozpływające się ciepło i w sekundę zrozumiał co się stało. Ktoś go postrzelił.
-#!$%@?! Bandyci!
Rozległo się jeszcze kilka strzałów. Większość z nich chybiła, jedynie Pete dostał niegroźnie w rękę.
-Tam są! Na górze! Za drzewami!
-Jesteśmy w lesie #!$%@?! Za którymi drzewami!?
Gdy tylko traperzy zdążyli się pochować za drzewami, rozpoczęła się wymiana ognia. Talar przymierzył i wyczekał, aż jeden z bandytów wychyli się zza drzewa po czym oddał celny strzał. Otto przyjął podobną taktykę, i nieomal sam dostał kulkę, ale udało mu się trafić kolejnego bandytę w tors. Pete pomimo rannego ramienia także postrzelił jednego z napastników. Także Percy, zupełnie zdezorientowany, oddał celny strzał. Gdy padło czterech bandziorów pozostali wzięli nogi za pas.
-Skąd oni się tu wzieli!?
-Myśleliście, że plotki o znalezieniu złota przyciągną tylko tych nieszkodliwych idiotów z miskami?
Traperzy przeszukali bandytów. Jeden z nich, zanim wyzionął ducha zdążył tylko wybełkotać:
-Michał się z wami rozprawi....
-Co z Amigo Jose?
-Żyje, ale ktoś go musi zabrać do miasta.
-Kurde, trochę szkoda, bo nazbierał tych skórek i sadła, a nie damy rady zabrać i jego i jego trofeów.
-No. Szkoda, że nie mamy ze sobą wozu...
@Onde -8 siły, ciężko ranny, +3$
@KrzemowyDuch +33$
@Patryk_z_lasu +32$ +1 morale za przeżytą przygodę, +1 strzelectwa
@Queltas -3 siły, +17$, +1 strzelectwa
@William_Adama +28$
@Yokaii +16$, +1 strzelectwa
Waszym łupem padło 4 rewolwery bandytów, ich pozostały dobytek został podzielony równo pomiędzy was. Rewolwery można rozdzielić pomiędzy siebie, sprzedać innym graczom lub sprzedać w skupie za 15$ sztukę.
Konieczna jest deklaracja, że ktoś zabiera Amigo Jose do miasta, inaczej może zginąć w dziczy.
*
Franklin „Sokole Oko” Pierce oraz Clint Eastwood brawurowo zapuścili się głęboko na terytorium indian. Zupełnie “przypadkiem” natrafili na Abrahama Jonesa oraz Paula Johna Habemus-Papa. Dżentelmeni spotykali się niemal codziennie, przypadkiem szukając indian w tych samych niemal miejscach.
-Czy panom się zawsze musi chcieć szukać tam gdzie nam się chce?
-A co to panu do tego?
-Nico. Tylko, że nie potraficie zacierać śladów, indianie w mig wpadną na wasz trop, a przez was, także i na nasz.
-Sam pan nie umiesz zacierać śladów. #!$%@?, tropiciel za dychę.
-Cicho! - powiedział Franklin, po czym nasłuchiwał krótką chwilę - słyszysz?
-Nic, jak makiem zasiał.
-No właśnie! Wchodzimy w zasadzkę, powinniśmy się powoli wycofać.
Było jednak zbyt późno. Wprawdzie znajomość nawyków indian Franklina pozwoliła nie dać się zaskoczyć, jednak i tak traperzy byli w opłakanej sytuacji. Dzikusy wyskoczyły nagle z krzaków i krzycząc przeraźliwie zaczęli strzelać z łuku. Większość na szczęście chybiła, ale jeden z nich, indianin wymalowany cały białym błotem i obklejony piórami ptaków, był jakby szybszy, bardziej gibki i lepiej strzelał z łuku. Przekonał się o tym boleśnie Abraham, dostając w trzewia, jednak lekarz, na polu bitwy już nie takie rzeczy widział. Ucisnął umiejętnie brzuch, co pozwoliło mu nie stracić przytomności i rzucić się do ucieczki. Zdążył jeszcze oddać na oślep jeden strzał ze swojej strzelby, o dziwo trafiając jednego z dzikusów. Wywołało to mały zamęt, dzięki czemu on i Paul mogli uciec im poza zasięg wzroku.
-Co to było ten biały? - powiedział Abraham, gdy już byli w bezpiecznym miejscu.
-Syn wodza, Szybki Jastrząb, nie słyszałeś o nim? - odparł Paul.
-A ty słyszałeś?
-Podobno jest szybki jak jastrząb, dlatego nazywają go...
-Szybki Jastrząb?
-Tak.
-Coś ci z nogi wystaje.
-O #!$%@?. - Paul dopiero teraz zauważył wbitą w swoją nogę strzałę - A co z tamtymi?
-Nie wiem, ale ostatnie co zobaczyłem, to jak szarżowali w dwójkę na tamtym koniu w dzikusów. Z tylko jedną strzelbą...
@Ex2light los nieznany
@gasior22 los nieznany
@krasik01 -8 siły, ucieczka możliwa dzięki cesze “Lekarz pola walki” -1 morale
@Zerri -5 siły ucieczka, -1 morale
#kilofyirewolwery #lacunafabularnieczarnolisto
- Bierze ktoś Amigo czy go zostawiamy i sramy na niego?
- Ja go wezmę - odpowiedział Pete.
- Naprawdę chce ci się? I to z tą ręką? Dobra, nie ważne, jako iż w następnym tygodniu najpewniej wybieram się na Czerwonych #!$%@?ów czy jak to ich Otto nazywa Die Totenmorden, to biorę rewolwer i reszta mnie nie obchodzi, możecie się nawet pojedynkować o to.
Frank Smith
Chłopaki ! 4 uncja ! I kto jest zajebisty ?! - wykrzyczał Frank do towarzyszy. Kończcie płukać ten piach i lecimy do saloonu na wyżerkę !
Gdy tylko zobaczył krew wypływającą mu z brzucha, przeklął pod nosem:
- Puta.
Chwile później leżał już na ziemi. Pociski świszczały mu nad głową, strzelający do siebie wyklinali przeciwnika. Chwilę później wszystko ucichło, a on czuł, że powoli odpływa. Nagle przed oczami zobaczył Pete Bandanę, jego towarzysza z bractwa Mariachi. Zaczął do niego krzyczeć:
- Boże, co za ból! O Boże, pomóżcie mi! Zostałem postrzelony! Oślepłem, oślepłem! Czy jeszcze kiedyś
Abraham Jones
Cholerne Indiańce ! Nie maja co robić tylko czają się po krzakach jak tchórze !
Ehh i tak było blisko centymetr w prawo i nie byłoby co ze mnie zbierać. Georg wracamy do miasta cos czuje ze najbliższy tydzień będziemy mieli sporo pracy przy opatrywaniu takich szczęściarzy jak ja.
@Akumulat
@Knyazev
@meinigel
Woda chlupotała burzona co chwila kilkoma misami. Kilak par nóg stało przy brzegu nerwowo poruszając narzędziami
-Tu jest złoto!- Rozległ się nagle okrzyk euforii. Ta wiadomość wlała nową nadzieję w pracujących mężczyzn i jeszcze intensywniej zaczęli przeszukiwać żwir z dna. James miał szczęście, pomiędzy drobinkami dostrzegł kilka złotych okruchów. Delikatnie obmył je świeżą porcją wody i zaczął przebierać palcami.
-W końcu- wyszeptał uśmiechając się. Kolejna porcja żwiru okazała się
Nigjango - Murzyn
I tak się #!$%@? strzela białasy! Biorę jeden rewolwer, widzę że nikt nie ma nic przeciwko, w końcu co dwie spluwy to nie jedna. - zadowolony z siebie murzyn sięgnął po broń, a w głowie widział już siebie z dwoma spluwami u boku przechadzającego się po miasteczku.
Pozbierajcie Amigo Jose, nie potrzebujemy skomlącej pół żywej przynęty, więcej łupów i tak nie uniesiemy. - splunął i ruszył w
Chad "Norek" Burton
- Zagraj to jeszcze raz, Jester! - zawołał Norek. Praca przy naprawie portu rzecznego może i byłaby nudna ale nie w takim doborowym towarzystwie. W znoju pracy pomagała muzyka płynąca z banjo Jestera i od czasu do czasu fikołki robione przez karłów w jej rytm. Kolejna piosenka jednak nie zagrała bo wszyscy zobaczyli powracających z polowania traperów.
Widząc rannych, Norek odruchowo sięgnął do pasa szukając broni. Ciągle
Gra się toczy na wypoku, więc deklaracje o zabieraniu rewolwerów biorę stamtąd (oprócz Q, bo on ma bana)
Czyli
Pierwszego zabrał Q
Drugiego Yokai
Trzeciego Wiliam_Adama
Ale ogólnie to dalej trwają spory co do tego kto bierze rewolwery, niby jest kto pierwszy ten lepszy, ale jak się komuś nie spodoba, to zawsze można się pojedynkować ( ͡° ͜ʖ ͡°
Thomas Anderson
Przykra sprawa. Nie lekceważę jej. W piątek wieczorem w Saloonie Josepha odniosę się do niej publicznie.
Biore jeden rewolwer. Nie ma szans że wyjdę
stąd bez broni.
Buster "Jester" Wayne
Bill Wyatt był pod wrażaniem. Pierwszy raz widział brawurowe naprawianie dachu. W dodatku przez pół-ludzi znaczy się karłów. Robili fikołki na wysokości bez żadnego zabezpieczenia, stojąc na rękach wbijali gwoździe nabitymi rewolwerami. Największe wrażenie na nim zrobił Przytrzymany Staszko który #!$%@?ł swoją strzelbą jak #!$%@? demontując stary zniszczony dach. Od małego Bill zauważał pewną stałą w robotach budowlanych. Zawsze był kierownik i ten kierownik zawsze
Thomas „Szybki” Affames
Na zewnątrz słychać było gwar. Wrócili. Staruszek wypatrywał Arthura. Zauważył go jadącego na swym niezawodnym koniu. Miał przy sobie skóry i wyglądał na podekscytowanego.
- Przyjeżdżasz jak król z polowania, koło Ciebie wóz pełen łupów. I jeszcze oddajesz pieniądze w terminie. Przystaję na propozycję, ale preferuję nazwę.
Dolina wiecznych łowów
----------------------------------------
- Jak to nie wrócili? Okradli mnie metodą na łowcę Indian i wyjechali z miasta… Wołać