Wpis z mikrobloga

#anime #bajeksto
13/100

Eve no Jikan (2010), film, 106 min.
studio Rikka

Kontynuując wątek robotów jak ludzi, przechodzimy wprost do kina p. Yasuhiro Yashiury, pupila festiwalowych sędziów i autora nawet apodyktycznego – Studio Rikka to jego prywatne poletko. Twórca ten stoi za wyjątkowo niską liczbą produkcji, co do jednej rozmaitych filmów i OVA. Eve no Jikan było pierwotnie sześcioodcinkową OVA, omawiam natomiast wydaną w 2010 wersję kinową, Nie ma problemów z integracją materiału ani trochę. Nie postawiono też znacznego nacisku na animację, przez co daruję sobie opis. Jest oszczędnie i higienicznie, drodzy Czytelnicy. Tylko i aż tyle.

Mamy nieodległą przyszłość. Pnie się technologia produkcji androidów, coraz bardziej ludzkich, coraz bardziej wtapiających się w społeczeństwo. A raczej – mogłyby się wtapiać w społeczeństwo, gdyby nie obowiązkowo dyndające nad ich głowami hologramy, o kształcie i estetyce aureoli. Choćby android był niezwykle rozwinięty i nieodróżnialny od człowieka, obowiązkowo się od ludzi wyróżniał będzie, traktowany jako w najlepszym przypadku pomoc domowa. Wątek główny kręci się wokół kawiarni gdzieś w zacisznej okolicy, gdzie wszędobylski hologram nie działa. Zasada pierwsza i najważniejsza – androidy i ludzie są na terenie lokalu równi, a pytanie o proweniencję gości jest zakazane.

Śledzimy losy androida-dziewczyny, traktowanej nieco bezceremonialnie przez jej właścicieli, a która marzy o tym, by syn właścicieli powrócił do gry na fortepianie. Przy tym marzycielska Sammy niecodziennie współczuje i troszczy się o ludzi, zupełnie nie odróżniając się od nich po przestąpieniu przez próg wspomnianej kawiarni, Eve no Jikan. Młody syn właścicieli, Rikou, porzucił grę na fortepianie, gdyż stracił zupełnie serce do muzyki. Serce mu pękło, gdy raz był świadkiem perfekcyjnej gry w wykonaniu innego androida. Swoje żale i frustracje, także natury seksualnej, przelewa zatem na dobrze życzącą mu android Sammy. Tylko w kawiarni ma szansę porozmawiać z nią jak równy z równym i zrozumieć, co ich tak naprawdę różni, a co niezaprzeczalnie łączy.

Z racji epizodycznej natury oryginału, mamy okazję zerknąć na kilka innych konfiguracji człowiek-android, kilka różnych relacji i podejść do tematu. Tutaj mam dylemat, czy aby na pewno scenariusz jest napisany szczerze, czy też może odhacza niejako ewentualne następstwa takich czy innych relacji. Drugą połowę filmu zdominuje groza odkrycia Eve no Jikan przez władze, zwalczające nieregulowaną aktywność androidów beznamiętnie. Nielegalna modyfikacja, utylizacja, brak identyfikacji, za to wszystko można zdrowo beknąć. Mamy też niestety z tej racji twist przewidywalny i mało ambitny, bez którego film by się obszedł bez żadnej czkawki. Ciekawe rozważania, często nieoczywiste, które wypiera drama.

Obędę się dziś bez omawiania oprawy audio-wizualnej. Jest, i chwała jej za to. P. Yashiura zaskoczył i oczarował pod tym względem dopiero w jednej z kolejnych produkcji, Sakasama no Patema, mojej chyba zresztą ulubionej. Na plus kadra głosowa (jedna z ostatnich ról p. Sawashiro jako dziecka, po jej niedawnym awansie na ulubionego wampa branży). Eve no Jikan to produkcja pod każdym względem kompetentna, a przy tym świetnie oceniana i nagradzana. Trochę dziwne, ale co kto lubi. Dlaczego zatem polecać produkcję, która ani ziębi, ani grzeje? Przede wszystkim jako przygotowanie do tego, czym Yashiura jeszcze zaskoczy. Jego portfolio jest niewielkie i niedługie, a przy tym reżyser znajduje pracę choćby przy rebootach Eva i Patlabora, prawdziwe złote dziecko branży.
Pobierz
źródło: comment_iHDEXML9hmN3JuYUsiZDASQKFTuOmj4n.jpg