Aktywne Wpisy
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
mirko_anonim +4
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mam pytanie z bardzo mocnym podtekstem etycznym. Jeśli ktoś nie wierzy w prawdziwość, może po prostu potraktować to jako sytuację hipotetyczną. Mieszkam i pracuję w małym miasteczku (30 tys.). Jestem logistykiem w największym tu januszexie. Praca ma dużo minusów, ale w miarę płacą, no i mam tu własne 3-pokojowe mieszkanie po rodzicach. W biurze pokój dzielę z facetem lvl 29, który jest tzw. specjalistą ds. komunikacji i PR.
Mam pytanie z bardzo mocnym podtekstem etycznym. Jeśli ktoś nie wierzy w prawdziwość, może po prostu potraktować to jako sytuację hipotetyczną. Mieszkam i pracuję w małym miasteczku (30 tys.). Jestem logistykiem w największym tu januszexie. Praca ma dużo minusów, ale w miarę płacą, no i mam tu własne 3-pokojowe mieszkanie po rodzicach. W biurze pokój dzielę z facetem lvl 29, który jest tzw. specjalistą ds. komunikacji i PR.
Jasne światło zaczęło odkrywać nowe oblicze
Lecz zbyt cię ukochałem w tej jednej chwili
I pocałunkiem szczerym życie przekazałem
Rany cudem zniknęły, wziąłeś drugi oddech
Otworzyłeś oczy, serce pełne krwi gorącej
Ostatnie zwycięstwo nad Nią, nad chłodem
Już więcej nie wstanę, żegnaj na zawsze
Ciesz się Żywa, zwracam Ci go, już się więcej nie spotkamy.
#lisienierymowanie
Ścięły się usta i oczy zawarły;
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek? – Umarły.
Patrz, duch nadziei życie mu nadaje,
Gwiazda pamięci promyków użycza,
Umarły wraca na młodości kraje
Szukać lubego oblicza.
Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata,
Usta i oczy stanęły otworem,
Na świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże ten człowiek? – Upiorem.
Gorące słowo i dotyk wzbudzają tętno
W kieszeni fiolka, której nikt nie znalazł
Znów jasność, nowy cykl, nowe życie
Świst w płucach niczym huk broni co życie zabrała
Wraca cielesna powłoka, nad granit twardsza
Śladu nie znajdziesz po przeszłych wydarzeniach
Prócz kropel wody ze stopionego lodu w otchłaniach
Dziś taniec życia dla Żywej.
O których Ona myśli, że może je wyrzucić z pamięci
Wtedy ja będę ją nawiedzał
Przez tylne lusterko podczas długiej drogi
Siedząc na tylnym siedzeniu
W porządku
Bo ona tego chce
Ale zdaje sobie sprawę, że tak być nie powinno
Jej powieki są ciężkie, a pogoda się pogarsza
Zjedź proszę!
Znam miejsce!
A ten ból przekuwam w nienawiść do chłodu
Nie znajdziesz Jej dzisiaj, nie przy moim wzroku
Związałem Cię klątwą życia w nieżyciu
Precz! Precz mary nieczyste! Odstąpcie!
Porwę go
I sprowadzę na miejsce
W deszczu i ogniu taniec życia z nim odprawię
A gdy będzie trzeba kolejne życia zużyję
Nie zwyciężysz, jeszcze nie dziś, dość już upiorów, dość już przegranych!
Rozprężcie szeroko ramiona,
Nabierzcie w płuca południowego wiewu,
W ziemię skłońcie się błękitnemu niebu
I krzyknijcie, radośnie krzyknijcie:
– Jakie to szczęście, że krew jest czerwona!
Te słowa mają dokładnie to samo znaczenie
Jak pięknie jest żyć, jak pięknie jest być
Zwycięstwo! Mą dłoń jak najprędzej chwyć
Zatruję Cię życiem, będę truł po kres mych żyć
Trzymając Twoją dłoń, nie będę tego kryć
Usłysz moje serce, niech i Twoje tak płonie
Spójrz na szczęście ukryte na nieboskłonie
I zacznij żyć!
Arszenik z żył znika
Nie będzie oglądał mych oczu o brzasku
I choć zaklinam, błagam, krzyczę
na nic to,
nie chce prawdy mej usłyszeć.
Trucizna znika, opasana lisią kitą
już trzecia wybiła,
gorycz ma gorzką kawą popitą
Lecz wkrótce zobaczysz w niej trutkę
Twój umysł wciąż zaćmiony marami
Nie widzi prawdy czystymi oczami
Rozglądam się z podniecenia w cztery strony świata
Myśląc intensywnie, umysł najgorsze myśli splata
Mam dla Ciebie gotową niespodziankę
W połach płaszcza ukrytą ampułkę
Niech ona stworzy nowego człowieka.
Ezoterycznym opleciony welonem
Gnanym na wietrze moich szaleństw
Na szali postawiłem swe życie
Arszenik trzymam w mej dłoni
Mój czas już naszedl kolego lisie
Rzucam pod stopy i kruszę ją z całą siłą
W gniewie łapiąc za poły, trzęsę Tobą
"Dość! MAM TEGO DOŚĆ!"
Mamuny! Szaleństwa przeklęte! Cienie martwe!
Obejmuję Cię z sił wszystkich, w złości ogromnej
Nie zobaczysz łez, choć Tobie są znaczone
Będę Cię truł, aż zobaczysz człowieka
Będziesz zatruty i przeklęty życiem od nowa.
Kto znalazł drugą połowę swojej istoty,
Kto nad świeckiego życia wylatując krańce,
Duszą i sercem gubi się w kochance,
Jej tylko myślą myśli, jej oddycha tchnieniem,
Ten i po śmierci również własną bytność traci,
I przyczepiony do lubej postaci,
Jej tylko staje się cieniem.
Lecz ciągle kąsać i drażnić, wciąż ją złościć
Znaleźć środek między lodem a lawą
Lód i lawa, kochanek i kochanka
Jednego bez drugiego być nie może
Wielka jest siła w sercu tak kruchym
Co potrafi postawić na swoim
Pokusa tak wielka, tak diamentowa
Odrzucenie jej umacnia, hartuje w bólu
I skałą Ci będę, na której staniesz na nogi.
Doprowadził nas tu On, mój Przewodnik. On też wszystko zakończy.
Śmiało, pociągnij ostatni raz za moje włosy i spójrz w moje oczy. Niech Twój zimny nóż dokończy to co zaczął.
Z mej ręki śmierci nigdy nie zaznasz
Nóż wrzuciłem do którejś z gwiazd
Podejdź do mnie, zbliż się najmocniej
Schowam Cię w mroku i ciemności
Zajrzałem głęboko w Twoje oczy na dno
Bliskość kochanków, kolejna dawka życia
I czystość umysłu, i spojrzenia
Zabieram Cię do Budki, nie będziesz z tego świata
Zabieram Cię w podróż dokądkolwiek zechcesz.