Wpis z mikrobloga

- No jesteś nareszcie!

Baxter stojący pod pizzerią zataczał się i próbował odpalić papierosa, ale koordynacja rąk mocno zawodziła.

- Żadnego palenia w moim aucie!
- Dobra, dobra, zapalę na stacji, już wsiadam!

Caster otworzył drzwi swojego coupe, a kolega wsiadł trzymając się mocno nadwozia. Nie był na pełnym morzu, ale wszystko dookoła zdawało się falować i trząść.

- A ty tak bez ubrań ani niczego? Dziś tego nie załatwimy. - wrzucił pierwszy bieg i docisnął gaz
- Najwyżej kupię coś na miejscu, raz się żyje!
- No jak uważasz, tylko nie zgub portfela. Masz go ze sobą?

Baxter obmacał się powolnymi i niepewnymi ruchami po kieszeniach.

- No...no pewnie, że...mam! Nie marudź! Dokąd w ogóle jedziemy?
- Do San Francisco, kobieta, której szukam miała zatrzymać się w Travis Lodge Motel. Zatrzymamy się gdzieś po drodze, żeby dotankować.
- Szukamy Willie, szu-ka-my! - powtórzył dobitnie wicedyrektor

Detektyw włączył radio, z którego przygrywało Arctic Monkeys, współpasażer znudzony zrzędliwością kolegi, zaczął przeglądać coś na telefonie. Kolejne zdjęcia przesuwały się pod palcem, Caster kątem oka zwrócił uwagę, że nie były to zdjęcia żony, a losowych dziewczyn. Nie miał chęci rozwijać tego, nie jemu naprawiać postępowanie innych ludzi. Baxter był uparty i nie zmieniłby zdania pod wpływem suszenia głowy. Pomimo bardzo ciepłego dnia, klimatyzacja skutecznie chłodziła rozgrzane głowy dwóch Willie'ch. Po opuszczeniu miasta prezenter radiowy podał komunikat o nadchodzącym sztormie na wybrzeżu i prosił o zabezpieczenie dobytku.

- Daleko jeszcze? - wicedyrektor wyjątkowo się nudził z braku alkoholu i możliwości zapalenia
- Niedługo zjeżdżamy na stację.

Po paru milach zatrzymali się na niczym niewyróżniającej się stacji benzynowej. Caster wysiadł, aby zatankować, a Baxter oddalił się tylko na parę metrów, aby wreszcie dotlenić płuca.

- Zwariowałeś? - krzyknął detektyw
- Eeeeee tam! - odpowiedział jego kolega pomiędzy kolejnymi zaciągnięciami

Po minucie bak był pełny, a transakcja została opłacona.

- Wypaliłeś?
- Taaaa, jeszcze tylko pójdę się odlać! - nie było to niczym zaskakującym po wypiciu paru piw

W tym czasie detektyw odjechał na parking, aby nie blokować innym możliwości tankowania. Wyciągnął z tylnego siedzenia butelkę coli bez cukru i pociągnął parę łyków. Nagle usłyszał dźwięk powiadomienia na telefonie, na którym była wiadomość od nieznanego numeru "Arabelle nie ma w Travis Lodge, jedźcie do Tranquility." Willie rozejrzał się dookoła, ale na stacji stało tylko jedno auto kierowane przez młodą dziewczynę. Bennett musiał sprzedać komuś numer. Baxter, który już zdążył zauważyć marsowe oblicze kolegi i zapytał:

- Co jest?
- Dziwna akcja, ktoś mi napisał, że Arabelle nie ma w Travis Lodge.
- No i?
- Nie podoba mi się to, ale i tak zajedziemy tam, bo to może być zwykła ściema. Wsiadaj.

Koledzy wsiedli do auta i ruszyli w stronę San Francisco. Caster'owi nie dawała spokoju ta wiadomość. "Dlaczego miałby sprzedać mój numer?"

#lisienierymowanie #opowiadanie
  • 1