Wpis z mikrobloga

Yehba mate hecenzje, witam sehdecznie.

A na serio, to wbrew mojemu ogólnego udziałowi w tagu #yerbamate, który zazwyczaj przejawia się w rekomendowaniu yerb zacnych, przaśnych i smakowitych, dzisiaj wyjątkowo zrobię antyrecenzję, w związku z czym mam nadzieję, że indianie Guarani mnie nie dojadą za to co napiszę.
Chciałbym was przestrzec przed zakupem yerby Ruvicha Nativa. Ale do rzeczy - o co tutaj chodzi.

Zacznijmy od tego, że dyskredytuję wyłącznie Rivichę Nativa, gdyż nie miałem styczności z wersją Pantanal i Silvestre a one mogą być - wyjątkowo - dobre.

Jako miłośnik ciężkich, dymnych i gorzkich (jak łzy po stłuczeniu się szklanego wkładu w termosie) yerb paragwajskich, byłem bardzo optymistycznie do niej nastawiony, ponieważ bazowałem na pochlebnych opisach i recenzjach.
Yerba jest bardzo drobno zmielona z normalną zawartością patyczków. To co uderza w niej od pierwszego kontaktu to - niesamowicie wędzony zapach. Przysięgam na boga plemion indiańskich, że mimo dymionego procesu obróbki suszu w takich yerbach jak Kurupi, Pajarito czy Colon - tego zapachu nie czuć niemal w ogóle.

Jak można się domyślać, mocny zapach przekłada się na mocny smak. I tak też było w tym przypadku, ponieważ już od pierwszego łyku wystrzeliło mnie z kapci i wiedziałem z czym mam do czynienia. Myślałem, że piję dosyć gęsty tłuszcz, który spływa po komorach pieca do wędzenia ryb i przypadkowo zebrał mi się w matero. Pierwsze co pomyślałem, to "o kurvicha" i pewnie stąd się wzięła nazwa tej yerby.
Poważnie - myślałem podczas otwierania paczki, że jestem gdzieś na promenadzie w Ustce a obok mnie mnóstwo smażalni ryb i dobiega do mnie ich wędzony aromat. Pogodziłem się z tym, że może to tylko taki zapach, a smak będzie po prostu gorzki i petowaty (jak to w przypadku yerb paragwajskich) a w żadnym wypadku nie będzie czuć tego cholernego wędzenia. Wysiorbałem z 4 zalania i stwierdziłem, że dosyć.

I tutaj kolejna przykra sytuacja - obudziłem się w środku nocy bo cały czas miałem na języku ten posmak wędzonej ryby i było mi tak niedobrze, że myślałem że się porzygam xD. Bałem się nie tego, że będę musiał zwrócić zawartość żołądka (a proces ten jest jak powszechnie wiadomo dosyć nieprzyjemny) ale że prawdopodobnie pozostałości w trzewiach, wracając tą samą drogą którą weszły, przypomną mi jeszcze raz ten gówniany smak.

Mówi się, że Ptaszarito i paragwajki smakują jak woda z petami - i coś w tym jest. Faktycznie jest to taki zdezaktywowany dym, który po prostu miesza się z gorzyczkością i ją niejako wzmacnia. Tutaj ten dym jest tak wyrazisty i paskudny, że nie dam rady zalać tego jeszcze raz. Może przekażę to Caritasowi albo zrobię rozdajo na pozostałe 150g suszu.

Ocena 1/10 bo fajne opakowanie
J.....u - Yehba mate hecenzje, witam sehdecznie.

A na serio, to wbrew mojemu ogóln...

źródło: comment_15922167788jko7mAFMOX7vZeFBmOVLS.jpg

Pobierz
  • 4
@Janusz_Sportu: kurde, ja zazwyczaj piję argentyńskie, ale ostatnio wziąłem tę ze zdjęcia do zamówienia dla odmiany i mi tam smakuje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeśli chodzi o antyrecenzje to dla mnie najgorsza była Selecta energy. Nie wiem, może jakaś trefna paczka, a może byłem zbyt mało doświadczonym mateistą wtedy, ale była okropna. Czasami myślę żeby wziać coś z tej marki i sprawdzić czy będzie wypijalne, ale potem