Wpis z mikrobloga

Mam pomysł, aby podesłać Makłowiczowi do przeczytania tę pastę - przecież ten utwór czytany jego głosem to byłoby cudo. Ktoś wie, jak się do tego zabrać? Myślę, że potrzebowalibyśmy paru tysięcy lajków:

Tego zimowego dnia Robert Makłowicz jak zwykle siedział w długim, wełnianym szlafroku przed kominkiem czytając swoją ulubioną książkę Sachera-Masocha. Długa szlafmyca opadała mu przez ramię za fotel w stylu Ludwika Filipa, a pomponem figlarnie bawił się ulubiony kot pana Roberta o imieniu Sacher.
Po dłuższej chwili do wysokiego pokoju wszedł syn pana Roberta i zasiadł na szezlongu.
- Tato, musimy porozmawiać.
Pan Robert nie podniósł wzroku znad książki. Nie zauważył nawet, że jego syn jest w pokoju. Chłodne wychowanie wszak było częścią austro-węgierskiej tradycji.
- Tato, przeczytałem właśnie... w biuletynie - zawahał się syn, wiedział, że ojciec żyje mentalnie w 1890 roku i nie uznaje Internetu - że podjęto decyzję o restytucji Monarchii. Tato. Austro-Węgry wróciły na mapę.
Pan Robert nie poznał po sobie, że ta informacja go zaskoczyła. Złożył książkę, oprawioną w skórę i zdjął binokle spoczywające na jego pękatym nosie. Jego korpulentna postać, krótkimi krokami podeszła do bogato rzeźbionej masywnej szafy. Pan Robert pogładził gałki szafy czule i po chwili otworzył ją. W środku był tylko, albo aż, pełen mundur 5 pułku dragonów Austro-Węgier na którym pysznił się order Leopolda oraz Żelazny Krzyż Zasług z Koroną.
Pan Robert pogładził z czułością mundur. Nie odważył się jednak dotknąć orderów spoczywających na piersi manekina. Zdjął szlafmycę, wcisnął na głowę czaprak dragoński i odwróciwszy się do syna rzekł:
- One nigdy nie zniknęły z mapy mojego serca, synu. Osiodłaj mi konia. Wracamy do Wiednia.”
#pasta #maklowicz
  • 2