Wpis z mikrobloga

@Sebastian_II_Mordeczka: zazwyczaj tak jest, jak same w rodzinie miały alkoholika, czy to któregoś z rodziców, czy dziadek/babcia i zwyczajnie się boją, że ich mąż też w to wpadnie, to wynika z troski, a nie z bólu dupy ¯\(ツ)_/¯ osobiście uważam, że picie codziennie 1-2 piw, po których wiadomo, że nawet nie jest się wstawionym, to już jest jakiś alkoholizm. Tylko najczęściej jest tak, że ilość tych piw się zwiększa w
@Sandrinia: pełna zgoda. Ja ostatnio przechodzę podobny temat. Tata pił sobie piwerko codziennie bo mu się należy po ciężkiej pracy. Jak miał zwracaną uwagę to zaczął pić po kryjomu na klatce lub pod sklepem a drugie przynosił do domu. Ogólnie pić nie powinien że względów zdrowotnych ale pół roku temu dostał ataku podobnego do udaru. Już wtedy lekarze stwierdzili, że to alkoholizm. Więc pił dalej po kryjomu a do domu przynosił
@Sebastian_II_Mordeczka: ja nie mam problemu z alkoholem, a moja teściowa ma. I nawet się nie dziwię, gdybym pół życia patrzyła jak mój brat z normalnego człowieka, najbogatszego w całej wsi zmienia się powoli w śmierdzącego menela też mogłabym mieć inne spojrzenie. Oczywiście takie darcie mordy o jedno piwo i tak nic nie zmieni, tylko pogorszy sytuację, ale jestem w stanie zrozumieć jej podejście do alkoholu
@Sandrinia: To jest ciezki temat. Wiele osob chcilaoby "powiedziec "martwie sie o ciebie"" i to cos daloby. Takie osoby czesto wypieraja swoj problem, lekcewaza ocene otoczenie, nie chca slyszec o wizycie u specjalisty, a jednoczesnie kontynuuja w podobny sposob ten styl bycia. Czasami krotkotrwale cos daje, ale czesto konczy sie na pierwszej lepszej okazji, urodzinach, swietach, czy przyjezdzie kogos waznego z daleka. Sprawa dotyczy wiecej niz alko, ale tez otylosci. Praca